Flis: Wspólna lista opozycji faktycznie nie musi dać wygranej

Flis: Wspólna lista opozycji faktycznie nie musi dać wygranej

Dodano: 
Koalicja Europejska
Koalicja Europejska Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Są też badania, z których wynika, że wyborcy Platformy Obywatelskiej niemal w stu procentach zagłosowali na Koalicję Europejską. Wyborcy SLD i Nowoczesnej na KE zagłosowali w zdecydowanej większości. W przypadku Polskiego Stronnictwa Ludowego trend ten jest odwrotny – wyborcy PSL w większości nie poparli Koalicji. Stąd pomysły osobnego startu Ludowców są zrozumiałe – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Mamy swoisty dwugłos po stronie opozycyjnej. W środę Grzegorz Schetyna, przewodniczący Platformy Obywatelskiej ponownie nawoływał do budowania jednej listy ugrupowań opozycyjnych. Jego zdaniem tylko w ten sposób, budując szeroką koalicję, można wygrać wybory z Prawem i Sprawiedliwością. Lider Polskiego Stronnictwa Ludowego, Władysław Kosiniak-Kamysz twierdzi z kolei, że to dwie listy opozycyjne będą w stanie pokonać partię rządzącą. A jeden blok da zwycięstwo PiS. Kto ma rację?

Prof. Jarosław Flis: A to zależy co rozumiemy przez hasło "pokonać PiS". Bo jeżeli uznajemy, że liczy się zdobycie jak najlepszego wyniku procentowego, to oczywiście, że ogólnie więcej głosów osiągnie lista całej opozycji startującej wspólnie. Jeśli jednak chodzi o coś innego – na przykład uniemożliwienie samodzielnych rządów PiS, to wtedy można sobie wyobrazić scenariusz, w którym kilka ugrupowań wchodzi do Sejmu i dzięki temu uniemożliwia PiS-owi uzyskanie samodzielnej większości, o większości konstytucyjnej nie wspominając. Brak samodzielnej władzy w rękach PiS byłby kolosalną zmianą na polskiej scenie politycznej.

No tak, z tym, że zwolennicy opozycji podadzą argument o bezsensownych podziałach, „listach śmierci”.

Oddzielny start w przypadku niektórych formacji faktycznie był bezsensowny. Chodzi o uhrupownia walczące o ten sam elektorat. Przykładem są na przykład osobne listy PO i Nowoczesnej. Czy oddzielne listy różnych ugrupowań lewicowych. W przypadku Polskiego Stronnictwa Ludowego jest jednak inaczej. Szanse na przepływ elektoratu PiS do szerokiej koalicji opozycyjnej, w której jest i lewica, i PO, i PSL i Nowoczesna są równe zeru. PSL startując osobno ma możliwość pozyskania niektórych wyborców PiS-u. Są też badania, z których wynika, że wyborcy Platformy Obywatelskiej niemal w stu procentach zagłosowali na Koalicję Europejską. Wyborcy SLD i Nowoczesnej na KE zagłosowali w zdecydowanej większości. W przypadku Polskiego Stronnictwa Ludowego trend ten jest odwrotny – wyborcy PSL w większości nie poparli Koalicji. Stąd pomysły osobnego startu Ludowców są zrozumiałe.

Ostatnie wybory do Parlamentu Europejskiego obaliły też mit Donalda Tuska. Wg części sympatyków opozycji były premier i przewodniczący Rady Europejskiej na „białym koniu” miałby wrócić do polskiej polityki, być zbawcą opozycji. Czy ostatnie wydarzenia świadczą o tym, że były premier będzie musiał zapomnieć o prezydenckich ambicjach?

Tego nie wiemy i decydowanie jest za wcześnie, by w tej kwestii cokolwiek prognozować. Wybory prezydenckie 2020 roku to wciąż bardzo odległa przyszłość. Wcześniej są wybory parlamentarne, które zdecydują o tym, kto będzie sprawował władzę przez kolejne cztery lata. Warto też pamiętać o tym, że w wakacje poprzedzające poprzednie wybory prezydenckie ówczesny prezydent był niekwestionowanym faworytem, a nazwisko Andrzeja Dudy w kontekście wyborów prezydenckich w ogóle nie było brane pod uwagę. Duda jako kandydat został ogłoszony w listopadzie 2014 roku. I kilka miesięcy później został prezydentem. A więc w kwestii walki o Pałac Prezydencki nie można niczego przesądzać.

Czytaj też:
Jeden blok na opozycji da zwycięstwo PiS? Mocne słowa lidera PSL
Czytaj też:
Zdecydowana przewaga PiS, Kukiz'15 w Sejmie

Czytaj także