Kacper Płażyński: Los Polski zdecyduje się na dekady

Kacper Płażyński: Los Polski zdecyduje się na dekady

Dodano: 
Kacper Płażyński
Kacper Płażyński Źródło: PAP / Marcin Gadomski
Musimy 13 października podjąć zasadniczą decyzję. Czy chcemy Polski jaką widzi ja Lech Wałęsa i Władysław Frasyniuk, czy takiej, jaką widział śp. Kornel Morawiecki. To wybór, na podstawie którego rozstrzygną się na długie lata, a może dekady losy naszego kraju – mówi portalowi DoRzeczy.pl Kacper Płażyński, adwokat, radny miasta Gdańsk, kandydat do Sejmu z drugiego miejsca na liście PiS.

Dlaczego rok po zostaniu radnym i liderem opozycji w gdańskiej Radzie Miasta zdecydował się Pan na start w wyborach do Sejmu?

Kacper Płażyński: Chcę mieć wpływ na otaczającą nas rzeczywistość, zrobić dobre rzeczy dla Gdańska i jego mieszkańców. Jako radni możemy kształtować tę rzeczywistość w bardzo ograniczony sposób – poprzez interwencje w prywatnych sprawach pokrzywdzonych mieszkańców. Mówię to z bólem, bo pomimo zapewnień, ze strony pani prezydent Aleksandry Dulkiewicz o współpracy ze strony władz Gdańska napotykamy opór, swego rodzaju beton. Jeśli uzyskam mandat, będę wspierał moją drużynę radnych. Będziemy mogli działać znacznie skuteczniej.

Gdańsk jest miastem liberalno-lewicowym, podobnie jak większość dużych miast w Polsce, ale nawet na ich tle jest dość wyjątkowy…

Nie zgadzam się. Absolutnie nie uważam, by Gdańsk był miastem liberalno-lewicowym.

To dlaczego od wielu lat wygrywa tu opcja jednoznacznie liberalna?

Ludzie na co dzień nie są do końca obeznani z polityką. Niekoniecznie zdają sobie sprawę z tego, jakie poglądy mają poszczególni politycy. W Gdańsku Platformę Obywatelską tworzył mój tata. I wiele osób postrzega PO właśnie przez ten pryzmat. Niekoniecznie już pamięta, że tata z Platformy odszedł, ani też dlaczego to zrobił. PO przez wielu ludzi wciąż odbierana jest jako ugrupowanie konserwatywne. I ta opinia wciąż Platformie – może w mniejszym stopniu niż kiedyś, ale nadal – pomaga w wyborach. Dlatego w żadnym razie nie podpisałbym się pod stwierdzeniem, że Gdańsk jest miastem liberalnym, czy tym bardziej lewicowym.

No dobrze. Jednak ciężko uwierzyć w to, że PO wygrywa, bo ludzie wierzą w jej konserwatyzm. Skąd bierze się fakt, że od dwóch dekad rządzi ta sama opcja?

To nie jest jedynie fenomen Gdańska, ale też kilku innych dużych polskich miast. Moim zdaniem wynika to z kilku przyczyn. Przede wszystkim – zbytniego rozbudowania władzy samorządowej. Władzom lokalnym udało się często wmówić, że to od ich obecności zależy to, czy miasto będzie się rozwijać, czy będą realizowane konkretne inwestycje. To oczywiście nieprawda. Innym problemem jest zależność urzędników od władz lokalnych. Często jest tak, że urzędnicy głosują na opcję rządzącą miastem ze strachu – obawiają się, że zmiana władzy doprowadzi do utraty pracy przez szeregowych pracowników urzędów. To oczywiście bzdura – w razie zmiany władzy wymieniona zostałaby stosunkowo niewielka liczba urzędników, ze stanowisk politycznych, najbardziej związanych z władzą. Fachowców nikt by nie zwalniał.

Inny problem stanowią chyba media lokalne…

Umówmy się, że w Polsce coś takiego jak media lokalne prawie nie istnieje. W większości są to tuby lokalnych władz. Są oczywiście wyjątki, niewielkie portale, faktycznie patrzące na ręce rządzącym. Ale są to media działające pro bono. Tymczasem lokalne media będące tubami władzy otrzymują mocne wsparcie od lokalnych władz.

Gdańsk określa się czasem mianem „małej Sycylii”. Mówi się o wszechwładnym układzie gdańskim. Czy faktycznie coś takiego istnieje?

Istnieje. Ostatnim przykładem jest sprawa gróźb, wobec dziennikarza portalu Trójmiasto.pl, któremu grożono prokuraturą za opisanie konkretnych nieprawidłowości.

A konkretnie?

Pani prezydent Aleksandra Dulkiewicz stwierdziła, że zagłosowała w głosowaniu na projekt budżetu partycypacyjnego. Dziennikarz dokonał prowokacji – wszedł na stronę, używając peselu pani prezydent zagłosował podszywając się pod nią. I za to władze miasta straszyły go prokuraturą. Potem wycofały się z tego po tym, gdy portal Trójmiasto.pl przeprosił. Czyli padł na kolana przed władzą lokalną. A przecież prowokacja wskazywała jedynie na nieprawidłowości systemu głosowania w budżecie partycypacyjnym, pokazała, że można było się pod kogoś podszyć znając jego dane. A już rażącym przejawem działań układu gdańskiego jest afera Amber Gold. I oczywiste związki ludzi od afery z władzami samorządowymi, symbolem czego jest ciągnięcie przez lokalnych polityków samolotu OLT Express, spółki lotniczej należącej do Marcina P., twórcy Amber Gold.

Są zarzuty, że Gdańsk wypiera się polskości, że stawia na tradycję nie polską, ale niemiecką. Są wyssane z prawdą, czy jest coś na rzeczy?

I jest, i nie jest. Jest, bo władze Gdańska, rządzący związani z obozem PO faktycznie stawiają na tożsamość może nie tyle niemiecką, co europejską. Nie jest, bo mieszkańcy Gdańska, gdy z nimi rozmawiam zdecydowanie czują się Polakami, nie czują sentymentu do niemieckiego Wolnego Miasta Gdańska, nie podoba im się promowanie multi kulti.

Pana rywalem w wyborach jest Sławomir Neumann, który niedawno przestał być liderem klubu PO. Po tym, co mówił o mieszkańcach Tczewa, w którym mieszkać mają „same poj…”. czy byłym prezydencie Gdańska Pawle Adamowiczu?

Rzecz ciekawa – w dniu, gdy te nagrania ujrzały światło dzienne, akurat byłem na spotkaniu z mieszkańcami Tczewa. W oczywisty sposób wywołało to oburzenie mieszkańców miasta. Na pewno Koalicja Obywatelska straci sporo głosów w tym mieście. Co do śp. Pawła Adamowicza, to sam Sławomir Neumann powiedział, że są twarde rzeczy i Adamowicz zostanie wyprowadzony w kajdankach. Słowa byłego już szefa klubu PO-KO zostawiam do oceny czytelnikom i wyborcom. Natomiast przerażające jest tu coś innego.

To znaczy?

Słowa Neumanna pokazują dobitnie, w jaki sposób Platforma i jej politycy traktują samorządy – gdzie liczą się tylko swoi. Przerażające są słowa o tym, że ktoś jest patriotą Platformy Obywatelskiej. Nie można być patriotą partii politycznej. A tu takie słowa padły, przy okazji padło stwierdzenie, że jak ktoś jest z PO – krzywda go nie spotka. Może być bezkarny. I sądy staną w jego obronie. I właśnie – to kolejna sprawa. Pokazuje jak bardzo wymiar sprawiedliwości był podporządkowany Platformie. Jak bardzo reforma tego wymiaru sprawiedliwości jest potrzebna. Bo stwierdzenia, że samorządowiec z zarzutami nie ma się czego bać jeśli jest z PO, bo może liczyć na wsparcie sądu, pokazuje na pełną degrengoladę. Stanowi też kolejny dowód na istnienie układu gdańskiego – to tu przecież był sędzia Milewski, który jako prezes sądu wyrażał gotowość odpowiednich działań korzystnych dla władzy w sprawie Amber Gold.

Wróćmy do kampanii. Od lat 90. zmieniają się obszary sporu politycznego w Polsce. W latach 90. były to podziały historyczne. W latach 2000. był to podział na Polskę Solidarną i liberalną. Co dziś jest tym głównym obszarem sporu politycznego?

Słowo spór jest tu na wyrost. Bo by mówić o sporze, to druga strona musi przedstawiać jakiekolwiek argumenty. Tymczasem my mamy dziś sytuację, w którym z jednej strony albo Polska będzie się pięknie rozwijać, i rozwój ten będzie dotyczył wszystkich obywateli, nie tylko uprzywilejowanych grup, albo nastąpi odwrócenie pozytywnych zmian i przywrócenie mafii watowskich, które drenowały Polskę na wszelkie sposoby. Z drugiej strony mamy coraz mocniejszy konflikt cywilizacyjny, przed którym Polska jak dotąd dzielnie się broniła. Genderowa rewolucja ma zniszczyć Kościół, to co dla Polaków święte, pozbawić nas tożsamości narodowej. Robione jest to w konkretnym celu – abyśmy znów byli sprowadzeni do roli podwykonawców dla naszych zachodnich sąsiadów. Tymczasem rozpychamy się łokciami, a nasze sukcesy są zauważane przez te ośrodki medialne na Zachodzie, na które niedawno powoływała się totalna opozycja. Nawet Politico, czy Die Welt przyznają, że Polska przeżywa ostatnio cud gospodarczy. Musimy 13 października podjąć zasadniczą decyzję. Czy chcemy Polski jaką widzi ja Lech Wałęsa i Władysław Frasyniuk, czy takiej, jaką widział śp. Kornel Morawiecki. To wybór, na podstawie którego rozstrzygną się na długie lata, a może dekady losy naszego kraju.

Czytaj też:
Cejrowski ujawnia, na kogo odda głos. "Najlepszy ze złych wyborów"
Czytaj też:
PiS ze zdecydowaną przewagą, Konfederacja w Sejmie

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także