Ks. prof. Bortkiewicz: Kościół nie uległ lobby wpływowych funkcjonariuszy

Ks. prof. Bortkiewicz: Kościół nie uległ lobby wpływowych funkcjonariuszy

Dodano: 
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz Źródło: PAP / Tytus Żmijewski
– Powiem to z całą powagą – ta decyzja papieża oznacza przede wszystkim, że Kościół jest nadal kierowany i zarządzany mocą Ducha Świętego, a nie uległ działaniom lobby wpływowych funkcjonariuszy Kościoła. Po 12 lutego możemy znów czuć się, że jesteśmy, żyjemy, uświęcamy się w Kościele katolickim – mówi portalowi DoRzeczy.pl ks. prof. Paweł Bortkiewicz.

Papież Franciszek nie pozostawił złudzeń - nie będzie ani wyświęcania żonatych mężczyzn, ani diakonatu, nie mówiąc już o kapłaństwie kobiet. Co oznacza ta decyzja papieża?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Powiem to, z całą powagą – ta decyzja oznacza przede wszystkim, że Kościół jest nadal kierowany i zarządzany mocą Ducha Świętego, a nie uległ działaniom lobby wpływowych funkcjonariuszy Kościoła. To jest poniekąd sytuacja, która przypomina dzieje wewnątrz Kościoła z roku 1968. Wtedy w sposób bardzo czytelny pojawił się dylemat, czy Łódź Piotrowa ma dryfować kierowana duchem czasu, jak tego chciało bardzo wielu hierarchów, czy ma płynąć zgodnie z Duchem Prawdy. Nawiązuję tu oczywiście do kontekstu ogłoszenia encykliki „Humanae vitae”. Z jednej strony opcja, by poddać się determinizmom maltuzjańskim, ulec fobii ducha czasu, zliberalizować dyscyplinę Kościoła, Z drugiej strony pozostawała wierność prawdzie nauczania Kościoła. Tu mieliśmy w pewnym sensie analogiczną sytuację. Stąd radość, że po 12 lutego możemy znów czuć się, że jesteśmy, żyjemy, uświęcamy się w Kościele katolickim.

Wcześniej powszechne byty pogłoski i plotki o rzekomych zmianach w tej kwestii i o tym, że Ojciec Święty zamierza zliberalizować doktrynę katolicką. Skąd się brały?

Te pogłoski niewątpliwie nie były zawieszone w próżni. Zwróciłbym uwagę na to, że od czasów,mniej więcej soborowych, mówiąc w uogólnieniu, mamy do czynienia w niektórych kręgach Kościoła z próbami socjologizacji norm. To znaczy próbuje się zmienić normy i dyscyplinę Kościoła według miary opinii większości. To jest proces bardziej PR-owy niż sensowny. Zasady większościowe nie mogą przecież obowiązywać w sferze moralności czy prawa, tak jak nie obowiązują w świecie nauki. Mamy do czynienia z kryzysem powołań. To zjawisko bardzo złożone i niewątpliwie ma ono wiele przyczyn. Ale przecież nie może być rozwiązaniem tego problemu zmiana dyscypliny Kościoła w zakresie kapłaństwa – przyzwolenie na święcenia żonatych mężczyzn, czy święcenia kobiet. Tym bardziej, że wspólnoty chrześcijańskie, które obrały taki kierunek wcale nie przeżywają z tego tytułu eksplozji powołań.

W przypadku, o którym rozmawiamy, myślę, że dwa elementy brzmiały dość niebezpiecznie i stanowiły ryzyko. Pierwszym był fakt, że synod amazoński, był w dużej mierze projektowany nad Renem a nie nad Amazonką. I wyczuwalne były w projektach synodalnych koncepcje kardynałów niemieckich, co do których nie wiadomo, czy byli nad Amazonką nawet z biurami podróży. Drugi element, to niepewność związana z Biskupem Rzymu. Papież Franciszek wielokrotnie, poprzez niejednoznaczność swoich słów, wywiadów, poprzez dopuszczenie możliwości wielu interpretacji swoich poglądów budzi niepokój liberalizacji doktryny Kościoła. Na szczęście, te obawy w tym przypadku okazały się płonne. Jestem przekonany, że wielką zasługę w podjęciu takiej a nie innej decyzji co do ostatecznego kształtu dokumentu odegrali papież emeryt Benedykt XVI i kard. Sarah, swoją publikacją na temat celibatu.

Czy można powiedzieć, że teologiczny spór – niektórzy mówią kryzys w Kościele – jest już zakończony?

Obawiam się, że niestety nie jest zakończony. Trwa droga synodalna w Niemczech. Jej przebieg budzi już wiele niepokojów, co do systemu obrad, który właśnie opiera się na konsensusie według ducha czasu. Niepokój budzą obszary dyskutowane, sposób procedowania… Można żywić nadzieję, że i tam, nad Kościołem w Niemczech powieje Duch Święty ze swoją mocą. Ale niepokój jest. Raz jeszcze pozwolę sobie zauważyć, że być może ocaleniem w obecnej sytuacji przed zdarzeniami katastrofalnymi jest osoba Benedykta XVI, jego autorytet, jego zaangażowanie. Ale wiadomo, że siły papieża emeryta są na wyczerpaniu, że jego życie po prostu gaśnie…

Decyzja papieża została z ulgą i radością przyjęta przez konserwatywnych wiernych. Jednocześnie to spory zawód dla środowisk radykalnie postępowych, które chciały ustawić Kościół według swojego uznania. Czy spodziewa się ksiądz jakichś reakcji ze strony tych środowisk?

Tak, jak wspomniałem, jestem wręcz przekonany, że spór będzie trwał i próby progresistów będą się nasilały. To, co pokazuje droga synodalna w Niemczech wskazuje na główne obszary tych sporów. I zarazem tematy propozycji, które będą podsuwane, bądź narzucane. To między innymi temat sposobu zarządzania Kościołem. Dla części teologów i hierarchów, Kościół jest w istocie formą korporacji, którą trzeba zarządzać wedle zasad korporacyjnych. Takie głosy nie są obce także wśród niektórych teologów polskich. Mówię to z pełną świadomością.

Innym tematem jest aktywizacja obecności kobiet. Tutaj otwiera się właśnie spór o kapłaństwo kobiet. On będzie odżywał w miarę, jak silnie za oknami Kościoła będą krzyczeć głosy zwolenników feminizmu, parytetów, równości i innych neomarksistowskich haseł. Z tym trzeba się na pewno liczyć. Wreszcie, będziemy mieli, bo już mamy demontaż zasad katolickiej etyki seksualnej. Z tym wszystkim musimy się liczyć. I obawiam się, że nie da się łatwo przekonać „progresistów”, że działają na szkodę Kościoła. Pozostaje nam zatem trwać w nauce Magisterium. Najnowsze nauczanie Kościoła, które budzi najwięcej sprzeciwów zostało autoryzowane przez świętego Jana XXIII, świętego Pawła VI, świętego Jana Pawła II. Ten certyfikat powinien przekonać wątpiących.

Czytaj też:
Pospieszalski o dokumencie Franciszka: Uczucie ulgi. Duch Święty działa w Kościele

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także