Jastrzębowski: Bohaterowie czasów zarazy

Jastrzębowski: Bohaterowie czasów zarazy

Dodano: 
Sławomir Jastrzębowski
Sławomir Jastrzębowski Źródło:PAP / Marcin Obara
Sławomir Jastrzębowski | Czasy są trudne, potrzebujemy wzorców. Portretów na ścianach i w sercach. Podobizn ludzi, na których spojrzymy w chwili rozedrgania pytając „A ty, wzorcu mój, jakbyś się zachował?” – pisze w swoim pierwszym felietonie na portalu DoRzeczy.pl Sławomir Jastrzębowski.

Wiemy, że po chwili patrzenia spłynie na nas odpowiedź: „On na pewno by się nie wahał” albo „Z pewnością dałby odpór tym…”. Naturalnie nie będę za Państwa dokonywać wyboru wzorców, to sprawa zbyt osobista. Nie chcę pisać intymna, bo niektórzy za długo siedzą w kwarantannie. W każdym razie mnie do głowy przyszły na te trudne, smutne czasy dwa wzorce, powiedziałbym nieoczywiste.

Pierwszy to Marcin Najman. Postać, która jest chodzącym sloganem wypowiedzianym przez Rocky’ego Bolboę „Nieważne, ile razy upadniesz, ważne, ile razy wstaniesz” (tłumaczenie nieco uproszczone – sj). Nadmienić trzeba, że Najman ciągle upada. W środowisku sportowym trwa spór czy Marcin Najman jest w ogóle bokserem. Bokserzy swego czasu wystosowali list do mediów, żeby go w ten sposób nie nazywać. Pewnie z zazdrości. Z zazdrości, bo kiedy ich sława minęła, o Najmanie ciągle jest głośno. Ostatnio stoczył walkę z pewnym kulturystą Piotrem Piechowiakiem, dla którego był to debiut w ringu. Walka została stoczona bez udziału publiczności z powodu koronawirusa i przed wprowadzeniem rozporządzenia rządu, że trzeba zachować odległość od bliźniego 2 metrów. Najman w czasie walki z debiutantem nie trzymał nas długo w napięciu i już w pierwszej rundzie walnął sobie na plecy po tym, co ludzie ringu określają slangowo „dostać w cymbał”. Trochę poleżał, walka się skończyła, ale… Ale wstał! Właśnie, wstał i przystąpił do kontrataku. Co prawda już nie na ringu, bo pewnie dostałby od Piechowiaka drugi raz (operując dalej slangiem) „w cymbał”. Przystąpił do ataku poza ringiem. Jeszcze tylko nadmienię, że pojawiły się głosy, iż nawet, gdyby w czasie walki obowiązywałoby rozporządzenie o minimalnej odległości między zawodnikami 2 metrów i byłoby przestrzegane, to Najman i tak by się przewrócił. Natomiast nie wierzę tym, którzy sugerują, że gdyby nie było przeciwnika, to też by się przewrócił. Chociaż? Zresztą to dygresje, bo ważne jest, jak on wstał i jak zaczął atakować, na przykład Tomasza Adamka. Tomasz Adamek powiedział po tej niezwykłej jak zawsze walce, że Najman byłby dobry w cyrku, z czym zgodziła się duża część środowiska sportowego. Natomiast Najman mu wtedy (gotowi są Państwo?) mu wtedy Najman odpowiedział, że Adamek jest (teraz uwaga) „małym człowiekiem”! Nieźle, co? Od Marcina Najmana możemy się uczyć powstań, choć nie narodowych. Duch wojownika. Wiele sobie jeszcze po nim obiecuję. Człowiek, który jak się już podda, to się nie poddaje.

Drugi wzorzec na te trudne czasy to oczywiście Ryszard Terlecki. To twardziel. Na portalu dorzeczy.pl przeczytałem, że powiedział w radiu o wyborach prezydenckich 10 maja, że trzeba je przeprowadzić, a jak się prezydenci miast na przykład buntują to…: „Samorządy nie są poza władzą państwową i jeśli będzie opór z ich strony, żeby przeprowadzić wybory prezydenckie, wprowadzimy tam komisarzy”. Nie ma miękkiej gry, proszę Państwa, jest Ryszard Terlecki. My tu gadu, gadu, a tu trzeba szyć masowo maseczki i mundury wojskowe dla członków okręgowych komisji wyborczych. Czasu nie jest nazbyt wiele.

Zamówiłem dwa portrety. Czekam w domu na kuriera. Dziury wiertarką wiercę…


Autor jest publicystą, ekspertem ds. wizerunku. W latach 2007-2018 był redaktorem naczelnym dziennika "Super Express". Obecnie jest prezesem agencji R4S.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także