Prof. Antoni Dudek: Ten koszmarny błąd może kosztować Trzaskowskiego prezydenturę

Prof. Antoni Dudek: Ten koszmarny błąd może kosztować Trzaskowskiego prezydenturę

Dodano: 
Prof. Antoni Dudek
Prof. Antoni Dudek Źródło: PAP / Mateusz Marek
Trzaskowski nie pamiętał, czy w chwili głosowania nad ustawą o wieku emerytalnym był, czy nie był posłem. To była koszmarna wpadka prezydenta Warszawy. Na miejscu sztabowców Dudy wykorzystywałbym tę wpadkę przed drugą turą, już do końca kampanii. I kto wie, czy ten koszmarny błąd, nie będzie przełomem w kampanii, nie będzie kosztować Trzaskowskiego prezydenturę – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Antoni Dudek, historyk i politolog, UKSW.

Ostatnie sondaże wskazują, że wynik drugiej tury będzie się ważyć do końca. Jedne wskazują na remis, inne na minimalną wygraną prezydenta Andrzeja Dudy, jeszcze inne na wygraną Rafała Trzaskowskiego. Czy można powiedzieć, że nastąpił już tak zwany game changer w tej kampanii?

Prof. Antoni Dudek: Ja się zgodzę, że nastąpiła zmiana, jeśli gdy poznamy wyniki I tury 28-go czerwca i różnica między Andrzejem Dudą i Rafałem Trzaskowskim będzie wynosić mniej niż 10 proc. Wtedy tak – będzie można mówić o przełomie. A walka o wygraną będzie się toczyć do ostatniej chwili. Ale na razie to jedynie mamy sytuację sprzed pandemii – czyli jest zdecydowanym liderem Andrzej Duda, drugie miejsce ma kandydat Platformy Obywatelskiej, w tym momencie jest nim Rafał Trzaskowski. No i jest peleton, w którym są politycy, którzy walczą o trzecie miejsce. Do miejsca tego pretendują Szymon Hołownia, Władysław Kosiniak-Kamysz, Krzysztof Bosak, także Robert Biedroń, choć on już raczej nie liczy się w stawce.

No dobrze, ale prezydent Andrzej Duda stracił sporo poparcia, w sondażach tę tendencję widać?

Widać pewną zadyszkę w kampanii urzędującego prezydenta. I Andrzej Duda traci. Nie można jednak dziś stwierdzić, by tracił na tyle, by było to kosztem prezydentury.

Wpadki zaliczył też Trzaskowski?

W tym taką, w której nie pamiętał, czy w chwili głosowania nad ustawą o wieku emerytalnym był, czy nie był posłem. To była koszmarna wpadka prezydenta Warszawy. Jeszcze, żeby to była jednorazowa wypowiedź, ale Trzaskowski w nią brnął, zmieniał wersję. Na miejscu sztabowców Dudy wykorzystywałbym tę wpadkę przed drugą turą, już do końca kampanii. I kto wie, czy skoro rozmawiamy o game changerze to właśnie ta wpadka, koszmarny błąd, nie będzie przełomem w kampanii. Czy ten koszmarny błąd nie będzie kosztować Trzaskowskiego prezydenturę.

Prezydent Andrzej Duda spotyka się z prezydentem Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem w Waszyngtonie. Czy ta wizyta pomoże głowie państwa w walce o reelekcję, czy przeciwnie – będzie bez znaczenia?

Pomóc, na pewno pomoże. Natomiast nie w aż takim stopniu, jak liczą na to sztabowcy Andrzeja Dudy. Zdecydowanie większe znaczenie może mieć straszenie Trzaskowskim, tym, że będzie odbierał 500 Plus itd. Żeby było jasne – to straszenie mające wymiar jedynie propagandowy. Przecież prezydent nie może zabrać istniejacego programu socjalnego. Choćby tego bardzo chciał. Głowa państwa nie ma takich kompetencji, może co najwyżej zawetować kolejne propozycje socjalne. Jednak ani 500 Plus, ani 13-ej emerytury zabrać nie może, dopóki nie ma wpływu na rząd. A na wcześniejsze wybory do Sejmu nawet po wyborze Trzaskowskiego się nie zanosi. Mówienie, że prezydent ma coś odebrać świadczy o kompletnym niezrozumieniu praw ustrojowych. Ale jednocześnie ma największy efekt pijarowy.

To przejdźmy do tych kandydatów, którzy walczą o trzecie miejsce. Odliczając Biedronia, który zapewne już się nie liczy, pozostali jeśli osiągną wynik powyżej progu wyborczego będą mogli mówić o sukcesie. Jak Krzysztof Bosak, Szymon Hołownia, Władysław Kosiniak-Kamysz, mogą ten sukces zdyskontować?

To pytanie istotne nie w kontekście wyborów prezydenckich, ale kształtu polskiej sceny politycznej po nich. Po kolei: Szymon Hołownia, jeśli osiągnie kilkanaście procent, może spróbować założyć własną formację, pomiędzy PO i PiS, która będzie odbierała głosy w głównej mierze Platformie Obywatelskiej i Peeselowi. Bo nie skrajnej lewicy i nie PiS-owi. Tu jednak widzę pewną poważną trudność.

Jaką?

Do tej pory dwóm kandydatom na prezydenta udało się przekuć sukces w wyborach prezydenckich i powołać formacje, które weszły do Sejmu. Był to Andrzej Olechowski w roku 2000 zajął drugie miejsce (zwyciężył w pierwszej turze Aleksander Kwaśniewski). I niebawem powstała Platforma Obywatelska. A znów Paweł Kukiz sukces z 2015 roku przekuł w sukces ruchu Kukiz’15, który dostał się do Sejmu. Jednak Hołowni będzie trudniej.

Dlaczego?

W przypadku Kukiza i Olechowskiego od ich dobrych wyników w wyborach prezydenckich, do wyborów parlamentarnych minęło kilka miesięcy, najwięcej rok. Tu będą aż trzy lata. Szymonowi Hołowni będzie bardzo ciężko utrzymać poparcie z wyborów prezydenckich. Z kolei Krzysztof Bosak, jeśli osiągnie wynik bliski 10 proc. stanie się faktycznym liderem Konfederacji, która dziś jest niejednolitą organizacją. Jednak nie sądzę, by nawet sukces Bosaka zmienił Konfederację w jednolitą partię. Zbyt wiele jest tam indywidualności.

A Władysław Kosiniak-Kamysz?

Jak to już kiedyś mówiłem, punktem odniesienia dla prezesa Polskiego Stronnictwa Ludowego są dwa progi – 7 proc. i 8,5 proc. Pierwszy to wynik Romana Bartoszcze z roku 1990 – absolutnie najlepszy rezultat kandydata PSL w historii startów w wyborach prezydenckich. A 8,5 proc. to wynik PSL – Koalicji Polskiej w ostatnich wyborach parlamentarnych, osobisty sukces Władysława Kosiniaka-Kamysza, który uratował Ludowców przed całkowitym upadkiem. Jeżeli wynik Kosiniaka-Kamysza będzie lepszy od tych dwóch rezultatów, to będzie to ogromny sukces. I zaczyn do budowy wokół PSL jakiegoś ruchu kosztem PO. Osobiście też z ciekawością będę patrzył na wyniki jakie kandydat PSL uzyska w miastach. Bo fakt, że Władysław Teofil Bartoszewski uzyskał mandat w Warszawie, był czymś nowym. I ciekawe, czy trend ten się utrzyma.

Czytaj też:
Który kandydat najbardziej troszczy się o rodzinę? Andrzej Duda deklasuje rywali

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także