Sąsiad Polski ma duży problem. "Ten wzrost jest zaskakujący"

Sąsiad Polski ma duży problem. "Ten wzrost jest zaskakujący"

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Flickr / Patrice CALATAYU / CC BY-SA 2.0
W walce z pandemią koronawirusa Ukraina podjęła bardzo podobne działania jak Polska. W czerwcu to nagle przestało działać – mówi DoRzeczy.pl Sławomir Matuszak, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich.

Damian Cygan: Jak wygląda sytuacja koronawirusowa na Ukrainie? W piątek odnotowano dobowy rekord nowych przypadków – ponad 1100.

Sławomir Matuszak: Ukraina to bardzo ciekawy przykład jeśli chodzi o pandemię. Rząd w Kijowie zdecydował się na podobną politykę jak Polska, wprowadzając lockdown na bardzo wczesnym etapie. Do końca maja poziom nowych przypadków na Ukrainie oscylował wokół 300–400 dziennie. Od tego momentu przez cztery tygodnie obserwujemy systematyczny wzrost zachorowań. W piątek rzeczywiście padł rekord i było ponad 1000 nowych zakażeń, ale tak naprawdę to jest kolejny dzień z rzędu, gdy na Ukrainie tych nowych przypadków jest 900 i więcej. Ten wzrost jest zaskakujący, bo do końca maja wszystko działało, a nagle przestało. Według ukraińskich władz powodem jest to, że ludzie nie stosują się do zaleceń, czyli m.in. noszenia masek w przestrzeni publicznej i nie zachowują odpowiedniego dystansu społecznego.

Gdzie panuje najgorsza sytuacja?

Koronawirus na Ukrainie, podobnie jak w Polsce, jest bardzo niejednorodnie rozłożony regionalnie. O ile wcześniej głównym epicentrum tej zarazy był Kijów i obwód czerniowiecki, o tyle w tej chwili coraz więcej nowych przypadków notuje się na zachodzie kraju, głównie w obwodzie lwowskim, ale również wołyńskim, rówieńskim i na Zakarpaciu. Tak naprawdę od początku czerwca prawie 60 proc. nowych zakażeń przypada na siedem obwodów zachodniej Ukrainy.

Jakie obostrzenia obowiązują teraz na jej terytorium?

Władze Ukrainy zdecydowały się na wprowadzenie wybiórczego ograniczania restrykcji, uzależniając ten proces od sytuacji epidemiologicznej w danym regionie. W tej chwili ciągle 11 obwodów, w tym Kijów, nie spełnia warunków, by można było te obostrzenia znieść. Władze rozważają nawet zaostrzenie restrykcji w tych obwodach, co oczywiście budzi ogromny sprzeciw ze strony przedstawicieli biznesu, szczególnie mniejszych przedsiębiorców z sektora usług.

A jak epidemia wpływa na całą ukraińską gospodarkę? Jest gorzej czy lepiej niż w Polsce?

Twardych danych jeszcze nie ma, natomiast na pewno jest dużo gorzej niż w Polsce. Ukraina próbowała wprowadzić programy pomocowe dla mniejszych i średnich przedsiębiorstw, ale skala tej pomocy jest nieporównywalna z Polską, nie mówiąc już o Zachodzie. Finansowa poduszka większości ukraińskich przedsiębiorstw jest dużo mniejsza niż w Polsce, więc sytuacja jest bardzo trudna. Ukraina ma otrzymać wsparcie z Unii Europejskiej w wysokości 1,2 mld euro, ale to wciąż kropla w morzu potrzeb.

Jak wygląda sytuacja z testami na koronawirusa?

Na Ukrainie robi się prawie trzy razy mniej testów niż w Polsce. Co prawda ostatnio Ukraińcy zaczęli przeprowadzać trochę więcej testów i tu może być odpowiedź na pytanie, dlaczego nastąpił tak nagły wzrost zachorowań. Według różnych danych osób hospitalizowanych z powodu COVID-19 jest 3-4 tys. Na razie ukraińska służba zdrowia sobie radzi, ale problemem jest ta nierównomierność regionalna wirusa. Szpitale na Zakarpaciu i we Lwowie powoli się zapełniają, choć to jeszcze nie jest ten moment, że nie ma już wolnych łóżek. Natomiast jeżeli dalej będzie tak duży wzrost zakażeń, to służba zdrowia może mieć kłopot. Sprawę dodatkowo komplikuje powódź, która nawiedziła teraz zachodnią Ukrainę.

Rozmawiał: Damian Cygan
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także