Prof. Dudek: Jeżeli Trzaskowski przegra, to w dużej mierze dlatego

Prof. Dudek: Jeżeli Trzaskowski przegra, to w dużej mierze dlatego

Dodano: 
Prof. Antoni Dudek
Prof. Antoni Dudek Źródło: PAP / Mateusz Marek
– Przesłanką, świadczącą na korzyść urzędującego prezydenta jest większa determinacja. W sztabie Trzaskowskiego widać pewne przeświadczenie, że sukces już został osiągnięty. Kandydat wszedł do tych wyborów w trakcie kampanii, odrobił straty. Wszedł do drugiej tury, może przegrać o włos. Jeśli tak się stanie, nikt nie będzie miał pretensji. Andrzej Duda gra o wszystko – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Antoni Dudek, politolog i historyk UKSW.

Jak ocenia Pan ostatnie dwa tygodnie kampanii wyborczej?

Prof. Antoni Dudek: Wydarzeniem tej części kampanii był brak bezpośredniej debaty prezydenckiej pomiędzy Andrzejem Dudą i Rafałem Trzaskowskim. Przy czym więcej stracił na tym Rafał Trzaskowski, bo urzędujący prezydent jest jednak nadal faworytem wyborów. Dlatego też jeśli Trzaskowski przegra, to właśnie dlatego, że nie przyjął zaproszenia do debaty.

No tak, ale czy brak udziału w debacie nie zaszkodził też prezydentowi Andrzejowi Dudzie?

Na pewno w jakimś stopniu też, ale to Rafał Trzaskowski jest pretendentem, a Andrzej Duda faworytem, więc on stracił więcej. Jeśli wygra to uznam, że jednak się pomyliłem. Natomiast w końcówce kampanii nie mieliśmy jakichś spektakularnych wpadek. Andrzejowi Dudzie wytknięto wypowiedź o szczepionkach, z której gęsto się tłumaczył. Z kolei Rafał Trzaskowski największą wpadkę zaliczył przed pierwszą turą, gdy nie pamiętał, kiedy był posłem. Teraz ani nie miał spektakularnych wpadek, ani też nie wyciągnięto mu nic specjalnego, bo jedyną rzeczą jest podróż do Brazylii sprzed lat. W przypadku Andrzeja Dudy jest z kolei dęta sprawa ułaskawienia pedofila, ze skandaliczną rzeczywiście okładką „Faktu”. Ale tam sztab prezydenta też popełnił błąd. Andrzej Duda więcej by zyskał, gdyby przedstawił się jako ofiara tabloidyzacji mediów, a nie mówił, że „Niemcy chcą nam wybierać prezydenta”.

Czy można dziś powiedzieć, kto jest faworytem?

Mimo wszystko Andrzej Duda, choć ta różnica jest naprawdę niewielka. Dlatego możemy mieć – o czym mówiłem już dla kilku mediów – dramatyczne sytuacje po wyborach, gdy jedna ze stron nie uzna przegranej i będą żądania ponownego liczenia głosów.

Czy jest możliwa sytuacja, w której będzie jak w 1995 roku, gdy wieczorem prowadził Lech Wałęsa, a rano okazało się, że jednak prezydentem został Aleksander Kwaśniewski?

Jak najbardziej. Na pewno wynik Exit Poll nie pozwoli na wyciąganie jakichkolwiek wniosków. No, chyba, że będzie to różnica 53:47 proc. na rzecz Andrzeja Dudy, ale jeśli będzie poniżej 3 proc., to wszystko może się odwrócić. Przy czym, jeśli różnica byłoby większa, świadczyłaby o niedoszacowaniu urzędującego prezydenta. I w to jestem skłonny uwierzyć. Natomiast absolutnie nie wierzę w niedoszacowanie Trzaskowskiego. A więc w jego wygraną na przykład 54:46.

Jest jeszcze jedna przesłanka, świadcząca na korzyść urzędującego prezydenta. To większa determinacja. W sztabie Trzaskowskiego widać pewne przeświadczenie, że sukces już został osiągnięty. Kandydat wszedł do tych wyborów w trakcie kampanii, odrobił straty. Wszedł do drugiej tury, może przegrać o włos. Jeśli tak się stanie, nikt nie będzie miał pretensji. Andrzej Duda gra o wszystko. Widać tę determinację w PiS. Sam prezes Jarosław Kaczyński pojechał do ojca dyrektora po to, by przekonywać ludzi starszych, którzy na przykład obawiają się koronawirusa, by jednak zagłosowali. Tu mobilizacja będzie mieć kluczowe znaczenie.

Wróćmy do 1995 roku. Wtedy po wygranej Kwaśniewskiego doszło do protestów na masową skalę. I ostrego podziału politycznego. Czy ten ówczesny spór był ostrzejszy, porównywalny, czy łagodniejszy niż ten, który jest teraz?

Faktycznie było wówczas aż 600 tysięcy protestów wyborczych, co było rekordem. A porównywanie tych sporów jest bardzo trudne. Dziś mamy internet, portale społecznościowe, blogi. Ta agresja jest w internecie. Wtedy mieliśmy jedną główną telewizję. Rynek prasy podobny, choć mocniejszy niż dziś. A emocje były wyrażane czy to w domach, czy na ulicy. Ciężko określić, który podział był głębszy.

Czytaj też:
Były opozycjonista: Andrzej Duda uosabia ideały "Solidarności"

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także