Dziambor: Posady w ministerstwach powinny być przyznawane na podstawie kompetencji, a nie logiki partyjnej

Dziambor: Posady w ministerstwach powinny być przyznawane na podstawie kompetencji, a nie logiki partyjnej

Dodano: 
Artur Dziambor (Konfederacja)
Artur Dziambor (Konfederacja) Źródło: PAP / Leszek Szymański
- Posady w ministerstwach powinny być przyznawane na podstawie kompetencji i wiedzy, a nie na podstawie przyjaźni i logiki partyjnej. To niedopuszczalne. Jednak póki jedynym dysponentem czerwonego guzika jest Jarosław Kaczyński, to tak będzie. Prezes PiS może dowolnie szafować stanowiskami - mówi portalowi DoRzeczy.pl poseł Konfederacji Artur Dziambor.

Wszystko wskazuje na to, że przy okazji planowanej na jesień rekonstrukcji dojdzie do zmiany niektórych ministrów oraz redukcji części resortów. Popiera pan takie rozwiązanie?

Mamy największy rząd w Europie, jeśli chodzi o ilość ministrów i ich zastępców.

Dlaczego?

Myślę, że ma to związek z tym, iż Jarosław Kaczyński chciał zrekompensować zmniejszenie pensji posłom dając im posady w ministerstwach. To dodatkowa praca i dodatkowe źródło dochodu. Jednak PiS-owi całkowicie pomieszały się pewne pojęcia. Doszło do sytuacji, gdzie Sejm jest maszynką do głosowania. Mało tego, zdegradowano rolę Sejmu. Przy tej okazji warto dodać, że zwiększenie liczby ministerstw zapoczątkowała PO, ale schedę po niej przejął PiS. Wracając do pytania o redukcję liczby ministerstw moje zdanie jest jednoznaczne.

Czyli?

Pracuję w sferze edukacji. Nie rozumiem podziału Ministerstwa Sportu, resortu edukacji narodowej oraz szkolnictwa wyższego na odrębne jednostki. Wszystkie trzy resorty powinny zostać połączone. Chociaż Ministerstwo Sportu mogłoby nie istnieć, bo już dziś nikt nie wie, czym się zajmuje. Proszę zwrócić uwagę na sytuację Ministerstwa Finansów. Szef tego resortu zmieniał się sześć razy. To niebywałe. Posady w ministerstwach powinny być przyznawane na podstawie kompetencji i wiedzy, a nie na podstawie przyjaźni i logiki partyjnej. To niedopuszczalne. Jednak póki jedynym dysponentem czerwonego guzika jest Jarosław Kaczyński, to tak będzie. Prezes PiS może dowolnie szafować stanowiskami.

Po co PiS w ogóle odchudzanie ministerstw?

Na pewno nie z dobroci serca. Politycy PiS, ze szczególnym wskazaniem na prezesa wiedzą, że przez trzy lata do kolejnych wyborów będą musieli zrobić więcej niż ostatnio. Kilka ruchów pokazowych w stosunku do elektoratu sporo im da. Nie można bowiem denerwować wyborców. Zwłaszcza, że zwolennicy PiS nie lubią rozpasania. Prezes Kaczyński mówi swego czasu, że „są dobrymi panami”, a ci dobrzy panowie nie mogą wozić się limuzynami i żyć w blichtrze. Muszą świecić przykładem.

Podobno wicepremier Jadwiga Emilewicz nie wyklucza drugiego lockdownu. Wyobraża pan sobie taki scenariusz?

Wyborcy mają niestety krótką pamięć polityczną. Dziś już nie pamiętamy, że jeszcze niedawno żyliśmy w zamknięciu. Jeżeli dojdzie do drugiego lockdownu, to wówczas także po czasie zapomnimy, że do niego doszło. Nawet, jeśli ów lockdown mocno nas dotknie. Przy okazji pierwszego lockdownu nie było potrzeby, aby tak szybko zamykać kraj. Jednak wówczas nas zamknięto, a gdy sytuacja się pogorszyła, to wtedy pozwolono nam wyjść. To irracjonalne. Pamiętam, gdy minister Szumowski wyśmiewał noszenie maseczek, by później szybko zmienić zdanie. Jeżeli nie dojdzie do zmiany na stanowisku szefa MZ to myślę, że minister Szumowski może wydać opinie pozytywną o kolejnym zamknięciu kraju. Jeżeli pojawi się nowy minister, to wtedy może być inaczej, bo nowa osoba nie będzie chciała zamykać ludzi w domach. Oby jednak do tego nie doszło, bo będzie to bardzo ciężkie.

Nadchodzą zmiany w górnictwie. Mówiło się o likwidacji kilku kopalń. Co pan o tym sądzi?

Dziwie się, że nie ma dyskusji o tym, aby spróbować sprzedać te kopalnie. Pamiętam, gdy PiS krzyczał na PO, kiedy Platforma zamykała kopalnie. Jednak PiS szczyci się tym, że nie zamyka. Oni wygaszają. Jednak efekt jest ten sam. Być może górnicy zostaną przekupieni i będą milczeli o kulisach tego, co się dzieje. Jednak ciekawy jestem, jak zakończy się dyskusja między górnikami a rządem, bo nie wierzę, że PiS chciałby się narazić tak dużej grupie. Warto przy tej okazji dodać, że jesteśmy daleko od energii atomowej. Przechodzenie z jednej energii na drugą, bez zabezpieczenia jest nieodpowiedzialne.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także