Tylu Polaków zachoruje do 2029 roku na raka. Dane Polskiego Towarzystwa Onkologicznego zatrważają

Tylu Polaków zachoruje do 2029 roku na raka. Dane Polskiego Towarzystwa Onkologicznego zatrważają

Dodano: 
fot. zdjęcie ilustracyjne
fot. zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Leszek Szymański
- Statystycznie każdego dnia w Polsce u ponad 450 osób wykrywa się nowotwór. Eksperci są w stanie opracować prognozy epidemiologiczne na kolejne lata, a nawet dekady. Wiemy, że w Polsce do roku 2029 r. liczba nowych zachorowań wzrośnie do 213 tys. rocznie. Mając taką wiedzę możemy z wyprzedzeniem planować wydatki związane z diagnozowaniem i leczeniem pacjentów onkologicznych - mówi portalowi DoRzeczy.pl Prezes Polskiego Towarzystwa Onkologicznego dr hab. Adam Maciejczyk.

Coraz więcej lekarzy mówi, że wskutek epidemii koronawirusa osoby chore onkologicznie za późno trafiają do specjalistów. Często nie da się im już pomóc. Jeśli tendencja się utrzyma to może dojść do tragedii wielu rodzin?

Dr hab. Adam Maciejczyk (prezes Polskiego Towarzystwa Onkologicznego): Nowotwory wykrywane są m.in. podczas badań przesiewowych, np. mammografii czy kolonoskopii. Systematyczne badania przesiewowe pozwalają wykrywać nawet niewielkie zmiany nowotworowe. Często też pacjenci sami zgłaszają się do lekarzy POZ lub specjalistów z niepokojącymi objawami, które wskazują, że choroba nowotworowa zdążyła się już rozwinąć. Pacjentom z podejrzeniem nowotworu wystawiana jest karta DiLO, która uprawnia ich do szybszej diagnostyki i podjęcia leczenia. Niestety, po wybuchu pandemii podstawowa opieka zdrowotna, do której zadań należy realizacja badań przesiewowych i wystawianie kart DiLO, została całkowicie sparaliżowana. Z drugiej strony była też grupa pacjentów, która sama rezygnowała z podjęcia leczenia z obawy przed zakażeniem koronawirusem.

Jak ta sytuacja wygląda w liczbach?

Nastąpił widoczny spadek przyjmowanych nowych pacjentów w ośrodkach onkologicznych. Czasami nawet o 50 proc.

Od kiedy to trwa?

Spadek zaczął się w marcu i trwał aż do czerwca – oznacza to, że przez prawie cztery miesiące wiele osób nie trafiło do szpitala onkologicznego, pomimo, że powinno. Skutki pandemii pewnie będziemy obserwować jeszcze przez wiele kolejnych miesięcy. Kilkumiesięczne zahamowanie badań przesiewowych wpłynie na wykrywanie zmian nowotworowych w III i IV stadium, a więc wtedy, kiedy szanse na wyleczenie są dużo mniejsze.

Jednak przed epidemią koronawirusa sytuacja w onkologii wydawała się poprawiać. Zatem możemy stwierdzić, że wirus zniszczył wszystko to, co uległo swego czasu poprawie?

Pandemia na pewno zahamowała pewne procesy, które rozpoczęły się już wcześniej i których celem była poprawa jakości opieki onkologicznej. Ministerstwo Zdrowia zdecydowało się przedłużyć pilotaż sieci onkologicznej do grudnia 2021 r., bo pierwotnie pilotaż miał zakończyć się w tym roku. Jednak sama pandemia nie wpłynęła na to, że pilotaż się zatrzymał. Wręcz przeciwnie – mogliśmy przetestować nowy model opieki koordynowanej w sytuacji kryzysu. Na pewno bezcenne okazało się wsparcie koordynatorów opieki onkologicznej, których zatrudnienie zwiększyliśmy w ramach pilotażu. Wypracowaliśmy też standardy pracy koordynatorów, aby lepiej odpowiadali na potrzeby pacjentów. To oni pozostawali z pacjentami w kontakcie praktycznie 24h, dzięki czemu wielu pacjentów nie przerywało terapii. Pandemia opóźniła także realizację niektórych zadań opisanych w Narodowej Strategii Onkologicznej, choć nie wszystkich. Ministerstwu udało się opublikować standardy akredytacyjne dla pracowni/zakładów patomorfologii w zakresie udzielania świadczeń dla oddziałów onkologicznych, co jest przełomem jeśli chodzi o badanie histopatologiczne. Jeśli ktoś chorował na nowotwór lub ma w rodzinie taką osobę to wie, że wynik badania histopatologicznego jest najważniejszą informacją, na jaką czeka chory. Od tego zależy całe dalsze postępowanie. Do tej pory standard wykonywania tych badań nie był uporządkowany i dochodziło do wielu nieprawidłowości, badania musiały być powtarzane albo pacjenci czekali na nie tygodniami. Teraz ma się to zmienić.

Osoby walczące z nowotworami nie mogą liczyć na to, że najbliżsi odwiedzą ich w placówkach medycznych. Kiedy do szpitali wróci opcja odwiedzin?

Tak zwany ostry reżim sanitarny obowiązuje w szpitalach onkologicznych przez cały czas. Obejmuje on także odwiedziny przez członków rodziny. Zdajemy sobie sprawę, że brak bliskich jest dodatkowym obciążeniem psychicznym dla pacjentów, którzy i tak przeżywają ogromny stres związany z chorobą. Jednocześnie pacjenci wykazują dużo zrozumienia dla tej trudnej sytuacji. Wiedzą, że to dla dobra wszystkich, którzy przebywają w szpitalu. Niestety na tę chwilę nie można jednoznacznie stwierdzić, kiedy sytuacja wróci do „normalności”. Myślę, że musimy na razie przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości.

Co jakiś czas NFZ przekazuje dane dotyczące tego, ile środków wydaliśmy na walkę z koronawirusem. Czy to oznacza, że przez najbliższe lata onkologia nie może liczyć na zwiększenie nakładów?

Mam nadzieję, że onkologia będzie priorytetem zdrowotnym. W onkologii, jak w żadnej innej dziedzinie medycyny, jesteśmy w stanie precyzyjnie zaplanować koszty związane z leczeniem chorób nowotworowych. Statystycznie każdego dnia w Polsce u ponad 450 osób wykrywa się nowotwór. Eksperci są w stanie opracować prognozy epidemiologiczne na kolejne lata, a nawet dekady. Wiemy, że w Polsce do roku 2029 r. liczba nowych zachorowań wzrośnie do 213 tys. rocznie. Mając taką wiedzę możemy z wyprzedzeniem planować wydatki związane z diagnozowaniem i leczeniem pacjentów onkologicznych.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także