Kwaśniewski: Apele władz ws. noszenia maseczek mają charakter prośby. Nie stoi za tym możliwość sankcji

Kwaśniewski: Apele władz ws. noszenia maseczek mają charakter prośby. Nie stoi za tym możliwość sankcji

Dodano: 
Jerzy Kwaśniewski, prezes Ordo Iuris
Jerzy Kwaśniewski, prezes Ordo Iuris Źródło: PAP / Bartłomiej Zborowski
– Wypada zgodzić się z ministrem Adamem Niedzielskim, że noszenie maseczki to nie jest uciążliwość nie do uniesienia w sytuacjach nadzwyczajnych. Jednak jako prawnik muszę stwierdzić, że rząd nie rozstrzygnął tej kwestii na poziomie ustawy. Zatem obowiązku takiego na ogół populacji skutecznie nałożyć nie można. Wobec tego konferencja prasowa, na której grożono ludziom sankcjami była stanowczo złym pomysłem. Można to porównać do grożenia nienaładowaną bronią – mówi portalowi DoRzeczy.pl prezes Ordo Iuris Jerzy Kwaśniewski.

Od jutra cały kraj stanie się "żółtą strefą", a noszenie maseczek stanie się obowiązkowe. Od początku epidemii koronawirusa trwa dyskusja o tym, czy rozporządzenie dotyczące obowiązku zakrywania nosa i ust należy traktować w kategorii obowiązku prawnego.

Jerzy Kwaśniewski (prezes Ordo Iuris): Zostawmy na boku wątek dotyczący tego, czy noszenie maseczek jest zasadne czy nie. W drugiej kolejności zastanówmy się, czy istnieje w ogóle obowiązek noszenia maseczek. Rozporządzenie nakłada obowiązek zasłaniania ust i nosa. Jednak w ustawie brak jest podstaw do tego, by taki obowiązek został nałożony na wszystkich obywateli.

Przedstawiciele rządu twierdzą inaczej.

Władza będzie wskazywała, że działa na podstawie ustawy z 5 grudnia 2008 roku o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Na jej podstawie wydawane są rozporządzenia covidowe. Tyle, że rozporządzenie nie może wykraczać poza delegacje ustawową, którą zawarto w art. 46 i następnych ustaw. Tymczasem przepisy ustawy pozwalają jedynie, aby rozporządzenie nakazało stosowanie środków profilaktycznych osobom chorym i podejrzanym o zachorowanie. Ustawa definiuje też wąsko, czym jest "podejrzenie" - to albo stwierdzone objawy kliniczne choroby albo dowiedziony kontakt z osobami zakażonymi. Nie można uznać całej populacji za "podejrzaną o zachorowanie".

Jak wobec tego Polacy powinni traktować rozporządzenie?

Należy uznać, że wszelkie apele władz mają w zakresie noszenia maseczek charakter dżentelmeńskiej prośby. Nie stoi za tym realna możliwość stosowania sankcji.

Dlaczego rząd nie zdecydował się na wprowadzenie prawa w kwestii zakrywania nosa i ust na poziomie ustawy?

Konstytucja nie wyklucza ustawowego nakazu noszenia maseczek w czasie epidemii. W każdej chwili można było znowelizować ustawę z 2008 roku, aby dać rządowi do ręki możliwość wprowadzenia skutecznego, powszechnego obowiązku zasłaniania ust i nosa. Wówczas za nakazem mogłyby pójść skuteczne sankcje, czy to w zakresie kodeksu wykroczeń i mandatów, czy kar nakładanych przez sanepid. Wszystko można zrobić, jeśli wykaże się do tego wolę.

Wypada zgodzić się z ministrem Adamem Niedzielskim, że noszenie maseczki to nie jest uciążliwość nie do uniesienia w sytuacjach nadzwyczajnych. Jednak jako prawnik muszę stwierdzić, że rząd nie rozstrzygnął tej kwestii na poziomie ustawy. Zatem obowiązku takiego na ogół populacji skutecznie nałożyć nie można. Wobec tego konferencja prasowa, na której grożono ludziom sankcjami była stanowczo złym pomysłem. Można to porównać do grożenia nienaładowaną bronią.

Ma pan na myśli kary finansowe za brak maseczki lub przyłbicy?

Grożenie obywatelom sankcjami karnymi nie jest najlepszym pomysłem. Co więcej, pojawiła się tam sugestia, że jeżeli ktoś nie zechce przyjąć mandatu to zostanie dodatkowo wszczęte przeciwko niemu postępowanie przez sanepid, co grozi rzekomo nałożeniem kary do 10 tys. Zł. Takie groźby ze strony władzy to rażące łamanie zasad dobrej administracji publicznej. Przypomnę, że dobrze funkcjonująca administracja buduje zaufanie obywateli do państwa. Straszenie dodatkowymi karami za korzystanie z prawa do odmowy przyjęcia mandatu i rozpoznania sprawy przez sąd nie powinno mieć nigdy miejsca.

W jaki sposób możemy uniknąć kary finansowej?

Przede wszystkim możemy spodziewać się nakładania przez Policję mandatów karnych do 500 zł za brak maseczki. Mandatu można nie przyjąć, a nawet od przyjętego można odwołać się do sądu w terminie 7 dni. Jeżeli otrzymamy wyrok nakazowy, należy złożyć od niego prosty sprzeciw do sądu. A przed sądem trzeba podnieść brak podstaw do stosowania art. 54 Kodeksu Wykroczeń. Mamy orzeczenia z Sądu Najwyższego z ostatnich lat, które jasno wyznaczają zakres stosowania tego przepisu i na ich podstawie można skutecznie podważać nałożone mandaty.

Druga rzecz to kara administracyjna nakładana przez sanepid. Ta nakładana jest po przeprowadzeniu postępowania administracyjnego i w przypadku braku maseczki może sięgać 10.000 zł, w innych sprawach nawet 30 tys. zł. Tam również skuteczne odwołanie można budować na wspomnianym brakupodstaw ustawowych dla powszechnego obowiązku noszenia maseczek. Na razie wiemy o kilku korzystnych orzeczeniach sądów w sprawach wykroczeniowych. Mam nadzieję, że również kary nakładanych przez sanepid będą uchylane. Jednak rozumiem strach wielu obywateli przed wchodzeniem w spór administracyjny i sądowy. Pamiętajmy jednak, że możliwość skutecznej obrony przed karami dotyczy przede wszystkim kwestii zasłaniania ust i nosa, wiele innych ograniczeń okresu epidemii, jak liczba gości na weselach, liczba czy widzów w kinie, ma podstawę prawną i nie wybronimy się przed odpowiedzialnością z tytułu ich naruszenia.

Czy kary finansowe w wysokości nawet do 30 tys. nie są zbyt wysokie?

Ustawodawca takie kary przewidział głównie z myślą o przedsiębiorcach i większych podmiotach, których dotyczy większość ograniczeń rozporządzenia w stanie epidemii. Wobec osoby fizycznej takie kary są rzeczywiście bardzo poważne. Powstaje wówczas szereg innych problemów prawnych, od sprawy podwójnego karania mandatem i przez sanepid po kwestię wchodzenia kar administracyjnych w obszar prawa karnego.

Czytaj też:
Prof. Gut: Noszenie maseczek może uchronić od emisji wirusa

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także