Komu przeszkadza reforma sądownictwa? "Układ trzyma się mocno i chciałby pozostać nienaruszony”

Komu przeszkadza reforma sądownictwa? "Układ trzyma się mocno i chciałby pozostać nienaruszony”

Dodano: 
Protestujący z płonącymi świecami przed siedzibą SN
Protestujący z płonącymi świecami przed siedzibą SN Źródło: PAP / Jacek Turczyk
Problemy wymiaru sprawiedliwości są kluczowe dla III RP i ta gorącą dyskusja na ten temat, która obecnie się toczy pokazuje, że ten układ wciąż mocno się trzyma i chce pozostać nienaruszony – komentuje w rozmowie z DoRzeczy.pl Samuel Pereira, szef portalu tvp.info.

DoRzeczy.pl: Obóz rządzący, prezydent, opozycja – politycy ze wszystkich stron sceny politycznej dyskutują o reformie sądownictwa i przedstawiają swoje propozycje. Co Pana zdaniem jest obecnie największym problemem wymiaru sprawiedliwości?

Samuel Pereira: Ta grupa sędziów, którzy w ostatnich latach narzucają ton i stanowią grupę kierowniczą w instytucjach takich jak Sąd Najwyższy czy KRS, w stowarzyszeniach sędziowskich. To grupa, która w ostatnich latach odkleiła się od rzeczywistości. Głównym problemem poza niesprawiedliwymi wyrokami i przewlekłością postępowań stał się właśnie stosunek sędziów do obywateli, czego symbolem stały się słowa sędzi Najwyższego Sądu Administracyjnego, wypowiedziane rok temu na Nadzwyczajnym Kongresie Sędziów Polskich. – Całe życie broniłam sędziów, uważam, że to jest zupełnie nadzwyczajna kasta ludzi. I myślę, proszę państwa, że damy radę – stwierdziła wówczas pani Irena Kamińska. Kontekst tych słów też jest ważny – padły na kongresie, który podważał prawo prezydenta do odmowy powoływania przez niego kandydatów przedstawionych przez Krajową Radę Sądownictwa – na co przecież pozwala prezydentowi Konstytucja.

Ludzie przychodzą do sądu i ten sąd nie jest dla nich pomocny, nie służy obywatelom. Są oni petentami i jeśli zdarzy się cud, to są dobrze potraktowani. Wiem, że nie wszyscy sędziowie tacy są, ale niestety ten „gorszy sort” nadaje ton w środowisku.

Dlaczego uważam, że stan wymiaru sprawiedliwości to jedna z najważniejszych bolączek III RP? Mam w tym pewne osobiste doświadczenie i obserwacje, myślę, że podobnie jak wielu innych dziennikarzy, do których przychodzą ludzie, czytelnicy, widzowie i dzielą się historiami o tym jak wyglądało ich zetknięcie się z systemem sędziowskim w Polsce. O tym jak ważna jest naprawa wymiaru sprawiedliwości wie każdy, kto sam się z nim zetknął, albo ma jego obraz poprzez doświadczenie kogoś z rodziny, czy znajomych. To, że temat ten wywołuje tak gorącą dyskusję i żywe zainteresowanie pokazuje jak ważnego elementu układu III RP dotknął obóz Dobrej Zmiany. Ten układ na razie trzyma się mocno i ma jeden cel – pozostać bezkarnym i nienaruszonym.

A jak ocenia Pan obecne działania obozu rządowego i prezydenta w zakresie prac nad reformą sądownictwa?

Ciężko oceniać coś co jeszcze nie ma ostatecznego kształtu. Niepokoić może stan złych emocji w obozie prezydenckim. Prace nad reformą spowodowały gorącą debatę w obozie dobrej zmiany i w mojej ocenie obserwujemy pewny punkt zwrotny: albo dojdzie do rozłamu w tym obozie, albo do porozumienia, które umocni siły reformatorskie rządzące obecnie w naszym kraju. Różnice pomiędzy obozem rządzącym i prezydenckim zostały jasno zaakcentowane, pytanie brzmi, czy walec pojedzie dalej, czy będziemy mieli zastój na drodze.

Debata w społeczeństwie jest więc jednym z rezultatów działań władzy?

Niezależnie od tego co jako obywatele uważamy o partii rządzącej, o opozycji, to wydaje mi się, że jesteśmy w stanie się zgodzić co do jednego - obecnie debata o działaniu, o pomyśle na działanie instytucji państwowych jest dużo bardziej otwarta niż w ubiegłych latach. Przykład sądów jest idealny, bo o sądach mówiło się mało albo wcale, podobnie o takich instytucjach jak Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy czy Krajowa Rada Sądownictwa. Do niedawna część wyborców mogła nawet nie wiedzieć, że istnieje coś takiego jak Trybunał Konstytucyjny, a sędziowie żyli w nim jak w sanatorium. Im ciszej, tym lepiej – taki był cel. Większość zmian – jeśli już w ogóle były one przeprowadzane – omawiane były przy symbolicznym stoliku w „Sowa i Przyjaciele”. Najważniejsze ustalenia, do jakich dochodziło w III RP ustalane były po cichu, bez debaty i rozgłosu.

Teraz w pracach udział aktywnie bierze też prezydent. Czy wpłynie to na jego kompetencje w zakresie wymiaru sprawiedliwości?

Zmiany proponowane przez prezydenta Andrzeja Dudy, gdyby weszły w życie w zaproponowanej przez niego formie, wzmacniają przede wszystkim jego pozycję i system prezydencki. Trudno się dziwić, że prezydent chce większej władzy dla prezydenta, ale niezrozumiałe jest w tej sytuacji, że obóz prezydenta krytykuje za to samo ministra sprawiedliwości.

Pytanie czy prezydent Andrzej Duda i jego współpracownicy zdają sobie sprawę, że kiedyś będzie rządził jakiś nowy Bronisław Komorowski i w jego ręku zostawią bardzo szeroką władzę nad sądami. Jak może wyglądać zależność sędziów od władzy Platformy Obywatelskiej najlepiej pokazał sędzia Ryszard Milewski z Gdańska, a „apolityczni sędziowie” wykazali się z kolei przy okazji wyroków na Mariusza Kamińskiego za ściganie łapówkarzy. Trudno zapomnieć, że to właśnie Sąd Najwyższy w 2014 r. utrzymał wyrok uniewinniający Beatę Sawicką. Stało się tak, mimo że cała Polska widziała jak posłanka PO brała łapówkę na ławeczce w parku.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także