Przemoc seksualna? Dla „Korporacji Ha!art” to okazja do ataku na pobożność eucharystyczną

Przemoc seksualna? Dla „Korporacji Ha!art” to okazja do ataku na pobożność eucharystyczną

Dodano: 
Kampania #metoo
Kampania #metoo Źródło: pixabay
Czy można wykorzystać czyjeś cierpienie do niecnych celów? To okrutne, ale, niestety, się zdarza. Czy można to czynić, twierdząc, że to „dla dobra” cierpiącego? Okazuje się, że i to jest możliwe.

Kampania #metoo (tłum. #jateż) miała wesprzeć ofiary przemocy seksualnej i sprzeciwić się tzw. kulturze gwałtu. „Pomoże tyle, co rysowanie kredkami po asfalcie na terroryzm” – mówili jedni. „Nieprawda, uwrażliwienie opinii publicznej jest bardzo ważne” – twierdzili inni. A co z tego wyszło? Na przykład coś takiego (dzieci i osoby wrażliwe niech nie czytają):

facebook

To fragment felietonu opublikowanego przez Maję Staśko, podobno krytyka literackiego (przepraszam, krytyczkę literacką) na portalu prowadzonym przez „Korporację Ha!art”, nota bene instytucję otrzymującą dotację z Ministerstwa Kultury. Na początku roku wiadome pismo z Czerskiej straszliwie rozpaczało z powodu ograniczenia tejże dotacji. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego w ogóle jej nie zlikwidowano. Wrzask byłby przecież taki sam.

Ad rem. Tekst p. Staśko jest oczywiście znacznie dłuższy, niż ten fragment i obok podobnie specyficznych przemyśleń zawiera kilka zaskakująco sensownych uwag. Jednak wydawca, wspomniana „Korporacja Ha!art” właśnie powyższy wyimek uznała za właściwy, by zareklamować felieton na Facebooku. Stąd uzasadniony jest wniosek, że pod pozorem „walki z przemocą”, zatem w istocie traktując cierpienie ofiar przemocy instrumentalnie, chodziło – nie wszystkim uczestnikom akcji oczywiście, ale temu podmiotowi – o bluźnierstwo.

Agresja przeciw Kościołowi przejawia się różnie

Jednak nawet niesłuszne oskarżenia o pedofilię są niczym w porównaniu z opisaniem Komunii Świętej, a więc przyjęcia Najśw. Sakramentu, w sposób taki, jak powyżej. Pytanie o to, czy naprawdę nie można było przedstawić swojego punktu widzenia bez atakowania wiary jest retoryczne. Raczej trzeba zauważyć, że połączenie tych dwóch spraw wymagało nie lada wyobraźni.

Pomysł jest absurdalny nawet z materialistycznego punktu widzenia. We wspomnianej już, bardziej sensownej jego części, autorka jako element „kultury gwałtu” wymienia m.in. nieskromne odzienie, zachowanie, rozmowy. A więc seksualizację, która jest przyczyną różnorodnego zła. Między innymi przemocy seksualnej, ale nie tylko. Np. również rozwodów, zjawiska, którego społeczna szkodliwość wciąż jest przemilczana. Sama zaś seksualizacja jest jednym z objawów destrukcji cywilizacji w imię tzw. „postępu”. Destrukcji, która obejmuje również atak na Wiarę i atak na zdrową strukturę społeczeństwa, zwaną przez feministki „patriarchalną”. Społeczeństwa praktykowały przyzwoitość, skromność, dyskrecję w sferze seksualnej, ponieważ tak były wychowywane przez Christianitas. Atak na chrześcijaństwo automatycznie wzmacnia to, co p. Staśko, poniekąd słusznie, choć nie do końca precyzyjnie, określa mianem „kultury gwałtu”.

Autor: Krzysztof Jasiński
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także