Prezes Fundacji Badań nad Prawem: Liczą się kompetencje, nie to, czy ktoś jest „człowiekiem Macierewicza”.

Prezes Fundacji Badań nad Prawem: Liczą się kompetencje, nie to, czy ktoś jest „człowiekiem Macierewicza”.

Dodano: 
Budynek Sądu Najwyższego w Warszawie
Budynek Sądu Najwyższego w Warszawie Źródło: PAP / Leszek Szymański
Przy piastowaniu urzędu Sędziego Sądu Najwyższego powinno liczyć się przede wszystkim to, czy ktoś nie dopuścił się wcześniej prawniczego partactwa, nie zaś, kto jest od kogo – mówi DoRzeczy.pl Prezes Fundacji Badań nad Prawem Jacek Bąbka, komentując publikację „Gazety Wyborczej”.

„Gazeta Wyborcza” pisze, że dotarła do nazwisk kilkudziesięciu osób, które zgłosiły się do konkursu na miejsce w Sądzie Najwyższym. Wymienia m.in. „prokuratorów Dobrej Zmiany”: Waldemara Puławskiego i Jarosława Dusia oraz radcę prawnego Małgorzatę Ułaszonek-Kubacką oraz Mariusza Muszyńskiego, wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego.

„Gazeta Wyborcza” pisze, że dotarła do nazwisk kilkudziesięciu osób, które zgłosiły się do konkursu na miejsce w Sądzie Najwyższym. Wymienia m.in. „prokuratorów Dobrej Zmiany”: Waldemara Puławskiego i Jarosława Dusia oraz radcę prawnego Małgorzatę Ułaszonek-Kubacką oraz Mariusza Muszyńskiego, wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego.

Czytaj też:
„Wyborcza” straszy kandydatami do Sądu Najwyższego. „Wśród chętnych człowiek Macierewicza”

– Dostęp do służby publicznej – a piastowanie urzędu Sędziego Sądu Najwyższego jest służbą publiczną – jest równy dla wszystkich. Zatem to, czy ktoś jest człowiekiem Dobrej Zmiany, człowiekiem Antoniego Macierewicza, nie powinno mieć żadnego znaczenia. Sam kandydowałbym do Sądu Najwyższego ale mam za krótki staż radcowski – odnosi się do doniesień „Wyborczej” Jacek Bąbka.

Jego zdaniem zdecydowanie ważniejsze od tego, kto czyim jest człowiekiem, jest doświadczenie i kompetencje ewentualnych kandydatów. – Pozamerytoryczne metkowanie nie ma najmniejszego sensu. Kandydatem nie powinien być ktoś, kto dopuszczał się partactwa prawniczego; to powinien być czynnik dyskwalifikujący – mówi.

Czytaj też:
Prezes Fundacji Badań nad Prawem: Wybrali babcię na prezesa Sądu Najwyższego, a teraz płaczą

„W konkursie bierze również udział grupa sędziów ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich »Iustitia«. W środowisku nazywają ich „kamikadze”, bo ich celem nie jest objęcie stanowisk w SN, ale składanie odwołań do Naczelnego Sądu Administracyjnego – czyli obstrukcja procedury. Są wśród nich m.in. Piotr Gąciarek i Arkadiusz Tomczak” – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.

– Odwołania może składać każdy. Tyle, że kiedy normalny człowiek składa odwołania do NSA, to najczęściej słyszy, że to nie ma sensu i nie powinien podważać decyzji. Ale najwyraźniej działania kasty sędziowskiej ocenia się inaczej niż zwykłego Kowalskiego – zaznacza Bąbka.

Autor: Magdalena Złotnicka
Źródło: DoRzeczy.pl / wyborcza.pl
Czytaj także