Rzeczą nową jest to, że zatrzymano drugą osobę. Ale to, że druga osoba była w tym postępowaniu wiadomo było już w czasie, gdy osadzonym był niesłusznie skazany Tomasz Komenda – mówi prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości, pełnomocnik Tomasza Komendy.
Przypomina, że Tomasz Komenda nie dostał ani jednej przepustki z więzienia, ponieważ nie przyznawał się do winy i nie podał nazwiska rzekomego wspólnika. Dziś w areszcie znajdują się i prawdziwy sprawca i jego wspólnik.
– Od dłuższego czasu wiedziałem, że prokuratura poszukuje tej osoby. Problem polegał na tym, że na tej dyskotece, na której rzekomo miał być Tomasz Komenda, a w rzeczywistości go nie było, było 300 osób.
Nawet jeśli wyeliminować kobiety, i tak był problem z ustaleniem tego jednego podejrzanego. Prokuratura uznała to jednak za priorytet (i słusznie), więc sprawcę udało się zidentyfikować – mówi Ćwiąkalski.
Były minister sprawiedliwości przyznaje, że choć sprawa Tomasza Komendy jest drastyczna, to do największej liczby krzywdzących wyroków dochodzi w sprawach gospodarczych.
– Na pewno sprawa Komendy pokazuje, że należy być ostrożniejszym w sądach. Natomiast nie jest tak, że zawsze wyeliminuje się błędy wymiaru sprawiedliwości. Chodzi o to, by te błędy były marginesem, a nie regułą – podsumowuje.
Czytaj też:
Sprawa Tomasza Komendy. Nowe, przełomowe informacjeCzytaj też:
16 lat sądowego horroru. Tragedia podlaskiego przedsiębiorcy
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.