Prof. Chwedoruk: Pierwszy sukces Trzaskowskiego w kampanii

Prof. Chwedoruk: Pierwszy sukces Trzaskowskiego w kampanii

Dodano: 
Rafał Chwedoruk
Rafał Chwedoruk Źródło: PAP / Marcin Obara
Warszawa jest miastem, w którym zawsze zwycięża opcja liberalna. Aby zwyciężył Patryk Jaki konieczne byłoby przesilenie takie, jak w 2002 roku, kiedy zwyciężył Lech Kaczyński. Jednak pamiętać należy, że wówczas opcja liberalna miała bardzo złą prasę za rządów Pawła Piskorskiego. Lech Kaczyński zyskał sporą popularność jako minister sprawiedliwości. A i sam PiS miał w elektoracie liberalnym dużo lepsze notowania, niż dziś. Po drugie – za Rafałem Trzaskowskim przemawia możliwość przekonywania do siebie wyborców innych ugrupowań – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Kto wygrał wczorajszą debatę prezydencką w Warszawie?

Prof. Rafał Chwedoruk: Można stwierdzić, że był to pierwszy w tej kampanii dobry dzień Rafała Trzaskowskiego. Polityk ten wypadł bardzo dobrze. Wyraźnie skierował swoje przesłanie do wyborców własnej partii. Patryk Jaki przedstawił przekaz mniej czytelny. Mało zrozumiała dla elektoratu może być choćby deklaracja zerwania z partią, którą reprezentuje. Najgorzej wypadli za to kandydaci mniejszych ugrupowań. Janusz Korwin-Mikke przedstawił się jako rzecznik mniejszości kierowców. Pozostali kandydaci, może poza panią Glussman wypadli słabo.

Nie ulega jednak wątpliwości, że w drugiej turze spotkają się Rafał Trzaskowski z Patrykiem Jakim. Jeszcze kilka miesięcy temu wynik wydawał się przesądzony – pewne było, że zwycięży kandydat Platformy. Czy po kilkunastu tygodniach kampanii postawiłby Pan pieniądze na wygraną kandydata PO?

Nie, wygranej Patryka Jakiego nie można wykluczyć, choć wciąż uważam, że jest ona mniej prawdopodobna.

Dlaczego?

Po pierwsze – Warszawa jest miastem, w którym zawsze zwycięża opcja liberalna. Aby zwyciężył Patryk Jaki konieczne byłoby przesilenie takie, jak w 2002 roku, kiedy zwyciężył Lech Kaczyński. Jednak pamiętać należy, że wówczas opcja liberalna miała bardzo złą prasę za rządów Pawła Piskorskiego. Lech Kaczyński zyskał sporą popularność jako minister sprawiedliwości. A i sam PiS miał w elektoracie liberalnym dużo lepsze notowania, niż dziś. Po drugie – za Rafałem Trzaskowskim przemawia możliwość przekonywania do siebie wyborców innych ugrupowań. Sojusz Lewicy Demokratycznej poniósł owszem klęskę w wyborach parlamentarnych, jednak w wyborach samorządowych będzie się liczyć. I wyborcy tej partii – bardzo zdyscyplinowani – w drugiej turze poprą kandydata PO. Dlatego wygrana Rafała Trzaskowskiego jest bardziej prawdopodobna. Choć słaba – z wyjątkiem niezłej debaty – kampania kandydata PO, połączona z bardzo dynamiczną kampanią Jakiego sprawia, że wygranej kandydata PiS nie wolno wykluczyć.

Panuje pogląd, że w wyborach samorządowych każda partia może ogłosić zwycięstwo. Na przykład – PiS dostanie większość w sejmikach, a PO w dużych miastach, co dla obu formacji będzie – oficjalnie – sukcesem. A co będzie sukcesem faktycznym?

Dla Prawa i Sprawiedliwości sukcesem będzie zwiększenie stanu posiadania w sejmikach wojewódzkich. W wyborach 2014 roku PiS wygrał wybory do sejmików, ale była to wygrana nieznaczna, która nie przełożyła się na realną władzę w województwach. Z kolei dla Platformy Obywatelskiej totalną klęską byłaby utrata władzy w największych miastach. Oczywiście ciekawe też jak wypadną inne formacje. Polskie Stronnictwo Ludowe walczy o przetrwanie.

No tak, ale partia ta w wyborach samorządowych zawsze notuje lepsze wyniki, niż w parlamentarnych?

Tak, jednak jeśli PSL w tych wyborach nie osiągnie wyniku dającego władzę w kilku sejmikach, formacja ta straci niezależność, stanie się częścią Koalicji Obywatelskiej – do współpracy z pozostałymi formacjami będzie po prostu zmuszona. Jeśli zaś PSL osiągnie sukces, może być kluczowym graczem na scenie politycznej. Podobnie jest z Kukiz’15. Ruch ten ma potencjał i gdyby najpierw były wybory parlamentarne, z pewnością osiągnąłby korzystny wynik. Kalendarz nie sprzyja jednak temu ugrupowaniu, bo w wyborach samorządowych jego szanse są mniejsze. A fakt, że na przykład w Warszawie w dzielnicy Ursus z ruchu Kukiz’15 kandydują ludzie Platformy Obywatelskiej, jest wymowny. I pokazuje najlepiej słabość kadrową tej formacji. Innym ciekawym przykładem jest Sojusz Lewicy Demokratycznej.

Ale to ugrupowanie poniosło klęskę w wyborach parlamentarnych?

Poniosło, jednak klęska ta wynikała nie z braku wyborców, a z braku instynktu samozachowawczego liderów, który ich dopadł akurat przed wyborami. Pamiętajmy, że SLD uzyskało wynik powyżej 5 proc. Ale szło w ramach koalicji, więc musiało osiągnąć próg nie 5, a 8 proc. głosów. I tego progu już nie przekroczyło. Teraz będzie trochę inaczej.

Wybory samorządowe 2014 roku były momentem zwrotnym w polskiej polityce – pierwszy raz zwyciężyło Prawo i Sprawiedliwość?

Absolutnie nie zgodzę się z tą opinią! Momenty przełomowe były dwa. Po pierwsze – podniesienie wieku emerytalnego. To całkowicie zmieniło podejście Polaków. A prawdziwym wywróceniem stolika były wybory prezydenckie, w których zwyciężył Andrzej Duda.

Czytaj też:
Politolog o taśmach: Nic nowego, o tym, że Morawiecki jest liberałem wiedzieli wszyscy

Rozmawiał: Przemysław Harczuk
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także