Traktujmy nasze państwo poważnie
  • Łukasz WarzechaAutor:Łukasz Warzecha

Traktujmy nasze państwo poważnie

Dodano: 26
fot. zdjęcie ilustracyjne
fot. zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Maciej Kulczyński
Każdy, kto czuje się Polakiem, powinien się poczuć jakoś zobowiązany w tę rocznicę. Zobowiązany do czynienia czegoś, co uprawdopodobni, że za kolejne sto lat będzie można znów świętować. Ja czuję się zobowiązany – jestem Polakiem i mam obowiązki polskie, by odwołać się do jednego z ojców naszej niepodległości.

W moim mniemaniu obowiązkiem, do którego wypełniania zostałem najlepiej wyposażony, jest ten spoczywający na dziennikarzu w archetypicznym sensie. Odwoływałem się kilkakrotnie w swoich tekstach do Stańczyka z „Wesela”, którego słowa, skierowane do Dziennikarza, uważam za skierowane również do mnie. Zatem kilka słów, dlaczego to jest ważne i jak to rozumiem.

Po roku 1918 był 1939

Moja natura wiecznego krytyka, gdy pojawia się data „1918”, każe mi natychmiast myśleć o dacie „1939”. One są ze sobą powiązane. Ta klamra czasowa pokazuje, co może pójść źle, nawet bardzo źle. I mam głębokie przekonanie, że jeśli się myśli tylko o dacie pierwszej, zapominając o drugiej, popełnia się ogromny błąd. To, jak sądzę, jest jeden z elementów mojej misji: żeby zawsze przypominać, że po 1918 roku był 1939 i dlaczego tak się stało.

Nie miejsce tu na analizowanie, jakie były przyczyny naszej klęski 21 lat po wielkim odrodzeniu. Nie przyjmuję podejścia romantyków-deterministów, którzy na wyprzódki udowadniają, że „tak być musiało” i że po prostu nic nie mogliśmy zrobić, a zrobiliśmy wszystko, co było możliwe. Nieprawda. Przyczyny były również, może nawet głównie, po naszej stronie i można je hasłowo wymienić: sklerotyczny system rządów, oparty na lojalnościach zamiast kompetencjach, lekceważenie sygnałów ostrzegawczych, niewydolność i skorumpowanie mechanizmów państwa, decydujących o jego sile i sprawności, wreszcie bezlitosne i głupie rozprawianie się z tymi, którzy mieli odwagę krytykować to wszystko, co powyżej. Dlatego dziś nie uważam za patriotyczne ani zgodne z misją zawodu, jaki przyszło mi uprawiać, powtarzanie tamtych błędów.

Traktować państwo poważnie

Jeśli ktoś traktuje swoje państwo poważnie, będąc dziennikarzem nie będzie chodził na niczyim pasku i będzie się domagał, żeby jego prawo do tej niezależności było respektowane – przede wszystkim przez władzę. Właśnie dla dobra wspólnoty, dla dobra Polski. Jeśli się swoje państwo traktuje poważnie, trzeba szukać dziury w całym, znajdować słabe punkty i domagać się ich poprawiania. Niektórzy niestety zachowują się dzisiaj jak marynarze, którzy na uszkodzonym statku, zamiast wskazywać, gdzie przecieka kadłub, tłoczą się wokół kapitana, żeby wysławiać jego zdolności nawigacyjne. Oni realnie szkodzą Polsce.

Jeśli mamy pilnować naszej niepodległości, nie możemy się bać mówić o tym, co według nas działa źle. Nie możemy dać się uciszyć tym, którzy będą nam zarzucać, że prawdziwy patriotyzm polega na basowaniu tej czy innej władzy.

Kiedy myślę o wzorach z czasów II RP, przychodzą mi do głowy dwa nazwiska – choć pewnie mogłoby być ich więcej: Stanisław Cat-Mackiewicz i Tadeusz Dołęga-Mostowicz. Ten pierwszy za krytykę rządów pułkowników trafił w końcówce II RP do Berezy. Ten drugi za swoją krytykę rządów Piłsudskiego i Sanacji zapłacił ciężkim pobiciem w 1927 roku, a jego odejście od dziennikarstwa zaowocowało najzjadliwszą satyrą na rządy sanacji – „Karierą Nikodema Dyzmy”. Zginął w Kutach z rąk Sowietów w czasie wojny obronnej.

Czy obaj nie mogli się ustawić w II RP tak, żeby żyło im się wygodnie i bezproblemowo? Jasne, że mogli. Czy dzisiaj ktokolwiek zarzuciłby jednemu i drugiemu niszczenie Polski albo działanie na jej niekorzyść, skoro mieli czelność nie popierać władzy – tak przecież idealizowanej również przez tę dzisiejszą? Nie sądzę. A przypomnieć warto, że Mackiewicz do Berezy trafił, ni mniej ni więcej, ale za „sianie defetyzmu”.

Obowiązkiem dbających o Ojczyznę jest ostrzeganie przed grożącymi jej niebezpieczeństwami. A już zwłaszcza wtedy, gdy wszyscy dookoła chcą im zamknąć usta w imię własnego dobrego samopoczucia, fałszywie pojmowanego patriotyzmu, prywatnych korzyści, z powodu obawy przed naganą ze strony partyjnego bosa czy po prostu dlatego, że dobrze im się żyje w Matriksie.

Ja traktuję moje odrodzone sto lat temu Państwo poważnie. I zapewniam, że tak pozostanie.

Artykuł wyraża poglądy autora i nie odzwierciedla stanowiska redakcji

Czytaj też:
Kolejny film z Melem Gibsonem. "Jesteście pięknym narodem"
Czytaj też:
Prezydent: Inaugurujemy odbudowę Pałacu Saskiego

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także