Jan Tomaszewski: "Ekstraklapa" Jerzego Brzęczka
  • Przemysław HarczukAutor:Przemysław Harczuk

Jan Tomaszewski: "Ekstraklapa" Jerzego Brzęczka

Dodano: 23
Jan Tomaszewski
Jan Tomaszewski Źródło: PAP / Leszek Szymański
W Lidze Narodów być może spadniemy, być może rozgrywki zostaną powiększone, wtedy pomimo ostatniego miejsca utrzymamy się w elicie. Jednak utrata pierwszego koszyka w eliminacjach do mistrzostw Europy jest możliwa. I mocno nam te eliminacje utrudni. Jeżeli stracimy ten koszyk, to będzie trzeba wyciągnąć poważne wnioski. Łącznie z takimi, że należy zmienić selekcjonera – mówi portalowi DoRzeczy.pl Jan Tomaszewski, były bramkarz reprezentacji Polski, medalista MŚ w 1974 roku, wicemistrz olimpijski z 1976 roku.

Jak ostatnio rozmawialiśmy, był Pan pełen nadziei przed spotkaniami reprezentacji Polski w Lidze Narodów. Skończyło się dwiema porażkami i spadkiem Polski z najwyższej klasy rozgrywkowej. Co nie zagrało?

Jan Tomaszewski: Jurek Brzęczek zaczął fantastycznie w meczu z Włochami, który formalnie zremisowaliśmy, choć moim zdaniem należało się nam zwycięstwo. Graliśmy systemem 1-4-4-1-1, do którego Polska reprezentacja jest stworzona. Potem wszystko się zmieniło. Jurkowi pomyliło się bycie trenerem reprezentacji od bycia trenerem klubowym. I to trenerem klubowym nie w mocnym zagranicznym klubie, ale naszej „ekstraklapie”.

W jakim sensie?

W naszej „ekstraklapie”, w jakimś klubie, można sobie dowolnie zmieniać taktykę. W jednym spotkaniu zagrać trzema napastnikami, w innym dziesięcioma obrońcami i wygrać mecz. Drużyny światowe grają określonymi systemami gry. Polska powinna grać określonym systemem gry, 1-4-4-1-1 bądź wg innej nomenklatury 1-4-5-2. Tak osiągaliśmy sukcesy za Adama Nawałki, kadra grała świetnie. Na turnieju Adam zaczął eksperymentować ze składem. Skończyło się katastrofą. Teraz było podobnie. Jurek zaczął eksperymenty. W meczu z Portugalią wystawił Roberta Lewandowskiego z Krzysztofem Piątkiem.

Lewandowski klasa światowa, Piątek przebojem wdarł się do Serie A, robi we Włoszech furorę…

Ale obaj to klasyczne „dziewiątki”, czyli środkowi napastnicy! Tacy piłkarze obok siebie to mogą grać od 80. minuty gry, gdy drużyna przegrywa i goni wynik. Wstawianie dwóch środkowych napastników od początku meczu to szaleństwo takie, jak wstawienie dwóch bramkarzy. Grać powinien albo Lewandowski z nieco cofniętym Zielińskim, albo Piątek z nieco cofniętym Milikiem. A jeszcze Jurek ustawił Zielińskiego w środku, gdzie Piotrek jak wszyscy wiemy jest piłkarzem ofensywnym, nie umie bronić. Potem był jeszcze eksperyment gry z trzema defensywnymi pomocnikami, bez skrzydłowych. Nie wiadomo, czemu to miało służyć.

Sprawdzeniu taktycznych rozwiązań, koniecznych przy budowie drużyny?

Buduje się – za pieniądze – drużynę klubową. Reprezentację albo się ma, albo jej nie ma. Polska drużynę narodową miała, wciąż ma piłkarzy wysokiej klasy, kadra wciąż może być zespołem światowej czołówki. Ale ustawienie powinno być konkretne, 1-4-4-1 i pod nie ewentualnie można testować jakichś zmienników. Na przykład – wszyscy wiemy, że Kuba Błaszczykowski wciąż może dać wiele tej drużynie, ale już nie przez całe spotkanie. Może wchodzić na końcówki meczów. Ale w takiej sytuacji celem musi być wykreowanie wartościowego zmiennika, który Kubę by na prawym skrzydle zastąpił. Trener wolał eksperymenty taktyczne. Wie pan, kto jest dziś dublerem Błaszczykowskiego? Bo ja nie mam pojęcia!

Może nie ma takich piłkarzy?

Są, choćby Sebastian Szymański z Legii Warszawa. Ale Jurek popełnił tu potężny błąd, odsyłając do jakiejś młodzieżówki trzech piłkarzy, którzy byli w kadrze na mundial – Szymona Żurkowskiego, Dawida Kownackiego i właśnie Szymańskiego. Szymański mógłby się ogrywać jako zmiennik Kuby, Kownacki zwiększyłby konkurencję w ataku, a Żurkowski byłby doskonałym zmiennikiem dla Krychowiaka. Młodzieżówka nie obchodzi nikogo. Liczy się wyłącznie pierwsza reprezentacja.

Może ta krytyka to jednak przesada, przecież nic się w sumie nie stało, były to mecze w mało ważnej Lidze Narodów?

Po pierwsze, to były mecze o punkty w barwach Ligi Narodów. Sukces w tych rozgrywkach to szansa na awans na mistrzostwa Europy nawet przy niepowodzeniu w eliminacjach. Wygranie tylko grupy – a po pierwszym meczu z Włochami jestem przekonany, że było w zasięgu naszej drużyny – dawało awans do Final Four, czyli turnieju finałowego. I bardzo prawdopodobne, że to Polska organizowałaby ten turniej. Mielibyśmy kolejne piłkarskie święto w Polsce, najlepsze drużyny wystąpiłyby w naszym kraju, na naszych stadionach. To straciliśmy przez eksperymenty Jurka Brzęczka. No i zamiast awansu do finału spadamy o klasę niżej, w kolejnych rozgrywkach najprawdopodobniej (choć mówi się o zwiększeniu pierwszej dywizji do szesnastu drużyn, wtedy bez własnych zasług się utrzymamy) zagramy o klasę niżej, już nie z najlepszymi.

Przed nami mecz towarzyski z Czechami i pożegnanie z Ligą Narodów w spotkaniu przeciw Portugalii na wyjeździe. Jakieś powody do optymizmu?

Jak najbardziej. My tych piłkarzy wciąż mamy. Jurek Brzęczek chyba przejrzał na oczy, bo zapowiada, że Polska grać będzie systemem 1-4-4-1-1. Ale tak powinna grać od początku rozgrywek Ligi Narodów!

Do kadry po przegranych mistrzostwach świata w Rosji wraca Thiago Cionek. Ma zastąpić kontuzjowanego Kamila Glika. Jak Pan to ocenia?

Brak słów.

Dlaczego?

Dlatego, że Cionek po mistrzostwach w Rosji jest skompromitowany. I to w oczach nie kibiców, ale innych piłkarzy. I selekcjoner najpierw wystawia oprócz Glika Jana Bednarka, Marcina Kamińskiego, ma w kadrze Artura Jędrzejczyka, a nagle w związku z kontuzją Glika powołuje Thiago Cionka. Wyobrażam sobie, co teraz Jędrzejczyk, Bednarek i Kamiński czują. Takim powołaniem selekcjoner rozwala atmosferę w swoim zespole! Kolejna niezrozumiała rzecz dotyczy bramkarzy.

Przecież chwalił Pan selekcjonera za sposób rozwiązania problemu bramkarza nr jeden?

Tak, i za to akurat nadal chwalę. Decyzja, że pierwsze dwa mecze Ligi Narodów gra Fabiański, kolejne dwa Szczęsny, a od przyszłego sezonu wybrany jest jeden bramkarz na całe eliminacje, jest optymalna. Ale nie rozumiem, czemu z Czechami ma wystąpić Skorupski. Trzeci bramkarz jest awaryjny. Pewne jest, że zazwyczaj drużyna grać będzie z którymś z pierwszych dwóch bramkarzy Fabiańskim i Szczęsnym. I z nimi powinni się cały czas ogrywać obrońcy. Bo w meczach o punkty nie ma miejsca na błąd. Ogranie obrońców z bramkarzami to sprawa kluczowa.

Z Czechami Biało-Czerwoni grają towarzysko. Z Portugalią na wyjeździe o punkty. Ale i tak wiadomo, że w grupie zajmiemy ostatnie miejsce. To może te emocje nie mają sensu?

Nie zgodzę się, że gramy o nic! Gramy nie tylko o punkty, ale tez o koszyk w eliminacjach mistrzostw Europy. W Lidze Narodów być może spadniemy, być może rozgrywki zostaną powiększone, utrzymamy się w elicie. Jednak utrata pierwszego koszyka w eliminacjach mocno nam te eliminacje utrudni. Jeżeli stracimy ten koszyk, to będzie trzeba wyciągnąć poważne wnioski.

Jakie?

Łącznie z takimi, że należy zmienić selekcjonera. Miałem ogromne nadzieje. Jurek przeszedł jako kapitan przez wszystkie szczeble reprezentacji juniorskich, był kapitanem pierwszej drużyny narodowej. Poznał niemiecką szkołę trenerską – grał w Austrii, pod okiem Joachima Loewa. Pierwszy mecz z Włochmi był bardzo obiecujący. Potem Jurek zaczął eksperymentować z taktyką, skończyło się ekstraklapą.

Czytaj też:
Lewandowski: Chcemy zrobić progres i wygrać
Czytaj też:
Tomaszewski ostro o piłkarzu reprezentacji: Nie miał autorytetu. W ogóle nie miał niczego

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także