Zalewski: Jak nie wspomożemy Ukrainy, Rosjanie napadną na nas
  • Przemysław HarczukAutor:Przemysław Harczuk

Zalewski: Jak nie wspomożemy Ukrainy, Rosjanie napadną na nas

Dodano: 
Paweł Zalewski, poseł wykluczony z PO
Paweł Zalewski, poseł wykluczony z PO Źródło: PAP / Bartłomiej Zborowski
Prezydent Lech Kaczyński mówił po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, a pojutrze Polska. I ja się z tym w stu procentach zgadzam. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że po ewentualnym – oby do niego nie doszło – upadku Ukrainy, przyjdzie kolej na Polskę. Dlatego wsparcie Ukrainy jest w naszym żywotnym interesie – mówi portalowi DoRzeczy.pl Paweł Zalewski, były eurodeputowany, polityk Platformy Obywatelskiej.

Od dwóch dni mamy zaostrzenie sytuacji na linii Ukraina – Rosja. Co tak naprawdę wydarzyło się na Morzu Azowskim?

Paweł Zalewski: Ocena jest jednoznaczna. Rosjanie uzurpują sobie pełne władztwo nad cieśniną Kerczeńską. To sprzeczne z prawem międzynarodowym oraz umową ukraińsko-rosyjską z 2003 roku.

Dużą burzę wywołał Pana wpis, w którym zarzucił Pan rządowi PiS brak odpowiedniej reakcji na to, co się stało.

Oczywiście, że działania rządu, a raczej ich brak są skandaliczne. Sąsiedni, przyjazny kraj został zaatakowany, wprowadza stan wojenny, a polski rząd, polski prezydent, nie reagują. Co więcej, Andrzej Duda nie zdobył się nawet na telefon do prezydenta Ukrainy, to Petro Poroszenko zadzwonił jako pierwszy. Tymczasem reakcja rządu była konieczna. Nie w interesie Ukrainy, ale w interesie Polski!

Pytanie jednak, jak ta reakcja miałaby wyglądać i, czy Polska jest w stanie w ogóle w jakikolwiek sposób wpłynąć na sytuację między Ukrainą i Rosją?

Przypomnę, że w 2008 roku, gdy Rosja zaatakowała Gruzję, na wniosek Polski udało się zwołać Radę Europejską, która nie zbierała się w wakacje. Wtedy zebranie się odbyło, a po nim prezydent Sarkozy poleciał do Moskwy. A do Gruzji poleciał prezydent Lech Kaczyński. Teraz takich działań zabrakło.

Niektórzy twierdzą, że nie ma sensu zbytnio się angażować w ten konflikt, to sprawa Ukrainy i Rosji.

Prezydent Lech Kaczyński mówił po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, a pojutrze Polska. I ja się z tym w stu procentach zgadzam. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że po ewentualnym – oby do niego nie doszło – upadku Ukrainy, przyjdzie kolej na Polskę. Dlatego wsparcie Ukrainy jest w naszym żywotnym interesie.

Różnica jednak jest ogromna. Polska należy do NATO. Ma gwarancje bezpieczeństwa. Ukraina do NATO nie należy…

A zna Pan artykuł 5 Paktu Północnoatlantyckiego?

Oczywiście, mówi o solidarnej obronie przez wszystkich członków Sojuszu, w razie agresji na którekolwiek z państw członkowskich.

Tak. Ale mówi też, że przy decyzji o udzieleniu pomocy musi być jednomyślność. A może jej nie być, jeśli dziś nie okażemy solidarności naszym ukraińskim sojusznikom. Poza tym – wsparcie dla Ukrainy jest też o tyle ważne, że jej obronienie się daje szansę na trzymanie Rosji daleko od Polski i odsuwa widmo agresji na nasz kraj. Dlatego wspieranie Ukrainy jest w naszym interesie. I tym bardziej niezrozumiałe jest zachowanie rządu w tej sprawie.

Czytaj też:
Gen Polko: Do Putina nie przemawia język gestów, ale język czynów
Czytaj też:
Szeremietiew o konflikcie między Ukrainą i Rosją: Może być wojna na całą Europę

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także