Melak: Władze Warszawy przywracają komunę. Zróbmy wszystko, by je powstrzymać
  • Przemysław HarczukAutor:Przemysław Harczuk

Melak: Władze Warszawy przywracają komunę. Zróbmy wszystko, by je powstrzymać

Dodano: 
Andrzej Melak
Andrzej MelakŹródło:PAP / Jacek Turczyk
To, co chcą nam zafundować władze stolicy to powrót komuny na salony. Na to nie może być zgody, choćby trzeba było siłą zrywać gloryfikujące komunistów uliczne tablice, zmazywać te napisy. Myślę jednak, że protest przyniesie skutek i ostatecznie nie zmienią nazw tych ulic. Taką przynajmniej mam cichą nadzieję – mówi portalowi DoRzeczy.pl Andrzej Melak, poseł PiS z Warszawy, działacz antykomunistycznej opozycji w okresie PRL.

13 grudnia, w 37. rocznicę stanu wojennego, Rada Warszawy na wniosek prezydenta stolicy podjęła decyzję o przywróceniu nazw ulic sprzed dekomunizacji. Nie będzie ulicy Wojciecha Kilara, Bohaterów z kopalni Wujek, Zbigniewa Herberta, Komitetu Obrony Robotników, Stefana Melaka, Danuty Siedzikówny „Inki”, Jacka Kaczmarskiego i wielu innych. Wraca Armia Ludowa, czy Teodor Duracz. Co się stało?

Andrzej Melak: Była to najbardziej haniebna decyzja władz Warszawy. Coś co nie mieści się w głowie, przechodzi ludzkie pojęcie. Ci, którzy mordowali zyskują uznanie, powracają jako patroni naszych polskich, warszawskich ulic. I dzieje się to w mieście nieujarzmionym, mieście powstań. A bohaterowie, tacy jak Zbigniew Romaszewski, górnicy z kopalni Wujek, Anna Walentynowicz, Danuta Siedzikówna „Inka”, czy dziesiątki innych, nie zyskują uznania w oczach stołecznych radnych.

Co kierowało stołecznymi radnymi?
Ja oceniam to tak, że decyzję podjęli niedouczeni ludzie, którzy albo nie znają historii wcale, albo znają jedynie historię wykładaną przez lata sowieckiej okupacji. Podjęli haniebną decyzję na złość warszawiakom, którzy rozumieją jak nazwane powinny być ulice ich miasta.

Decyzje podjęte jednak zostały, komunistyczni patroni wracają.

Ja myślę, że opór społeczny, protesty na portalach społecznościowych, pisanie listów, sms-ów, e-maii do władz Warszawy z prezydentem na czele wywołają jakąś refleksję. Że sąd owszem – mógł zdecydować o cofnięciu decyzji wojewody, jednak władze stolicy powinny wykazać zdrowy rozsądek i zdekomunizowane nazwy utrzymać. Nie może być tak, że bandyci wysługujący się NKWD znów mają ulice w stolicy Polski. To hańba dla ratusza, prezydenta Warszawy i jego zastępców, radnych, którzy przegłosowali taką, a nie inną uchwałę.

Mówi Pan o oporze, próbie wywierania nacisku na zmianę tej uchwały. Czy osobiście zamierza Pan podjąć jakieś działania?

13 grudnia, wspólnie z pięćdziesięcioma innymi osobami odbieraliśmy z rąk prezydenta RP Andrzeja Dudy i prezesa Instytutu Pamięci Narodowej Jarosława Szarka Krzyże Wolności i Solidarności. Było to chwilę po skandalicznej decyzji Rady Warszawy. Zdecydowana większość odznaczonych wyraziła swoje oburzenie decyzją. Zostałem upoważniony do sporządzenia listu otwartego do prezydenta Warszawy w tej sprawie. I ja to zrobię. Wcześniej zrobił to sędzia Bogusław Nizieński.

Skąd wiara w powodzenie?

Nie ma lepszej metody niż presja społeczna. To, co chcą nam zafundować władze stolicy to powrót komuny na salony. Na to nie może być zgody, choćby trzeba było siłą zrywać gloryfikujące komunistów uliczne tablice, zmazywać te napisy. To, co się stało 13 grudnia jest taką przestrogą i ponurym pytaniem: Coście warszawiacy najlepszego zrobili? Kogo wybraliście na swoich przedstawicieli? Przez lata mordowano waszych najlepszych synów. A dziś po latach zbrodniarze wracają jako bohaterowie. Na to nie może być zgody. Myślę jednak, że protest przyniesie skutek i ostatecznie nie zmienią nazw tych ulic. Taką przynajmniej mam cichą nadzieję.

Czytaj też:
Stowarzyszenie Rodzin Żołnierzy Wyklętych pisze do Trzaskowskiego. "Stanowczo protestujemy"
Czytaj też:
Żaryn: Miłość do komunistów z nienawiści do PiS

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także