Prof. Kucharczyk: Radość w Panu, czy w galerii handlowej
  • Przemysław HarczukAutor:Przemysław Harczuk

Prof. Kucharczyk: Radość w Panu, czy w galerii handlowej

Dodano: 
fot. zdjęcie ilustracyjne
fot. zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / fot. Andrzej Grygiel
Niestety wiele osób słysząc o radosnym oczekiwaniu na przyjście Chrystusa, skupia się bardziej na radości, niż na koniecznym skupieniu. I nie jest to radość w Panu, ale radość w galerii handlowej – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Grzegorz Kucharczyk, z Instytutu Historycznego Polskiej Akademii Nauk.

Przeżywamy czas Bożego Narodzenia. Jednak w ostatnich dniach przed świętami mieliśmy kilka przykładów próby zohydzenia tych świąt. Atak na choinkę, tradycję. A jedna z gazet w świątecznym numerze zamieściła okładkę ze zdjęciem całujących się gejów. Z czego to się bierze?

Prof. Grzegorz Kucharczyk: Przyczyna jest prosta. Jak się nie wierzy w Tego, który narodził się w Betlejem, wszystko inne, co normalnie jest jedynie pięknym dodatkiem, staje się główną treścią. Ale treścią, nad którą można dyskutować. Stąd właśnie istotny staje się karp i jego los, albo kolor sweterka partnera, koniecznie tej samej płci. Itd. To dzieje się dlatego, że wcześniej jest pewna pustka.

To znaczy?

Jak się nie wierzy w Boga, nie rozumie treści świąt, tego, co naprawdę przeżywamy, tego podstawowego przekazu, to mamy tego konsekwencje.

Jednak jeszcze kilkanaście lat temu również środowiska radykalnie liberalne w Boże Narodzenie podkreślały jego znaczenie. W czasie świąt było wyciszenie. Teraz te środowiska same prowokują w okresie poprzedzającym święta.

Mamy tak zwaną mądrość etapu. Teraz ta mądrość etapu polega na tym, by eksponować tzw. różnorodność. Na razie nie ma w Polsce możliwości, by epatować zdjęciami dwóch całujących się migrantów, więc mamy dwóch całujących się bywalców placu Zbawiciela, czy pl. Trzech Krzyży w Warszawie. Faktycznie mamy dziś wzmożenie przekazu ideologicznego. Widać to choćby po tym, że kilkanaście lat temu w „Gazecie Wyborczej” słowo małżeństwo oznaczało związek kobiety i mężczyzny. Teraz słowo to musi być zawsze oznaczone przymiotnikiem: małżeństwo tradycyjne, nowoczesne itd. Natomiast wcale bym się nie zdziwił sytuacją, w której redaktorzy epatujący czytelników kontrowersyjnymi okładkami, sami w święta spędzają wigilię i Boże Narodzenie tradycyjnie, u rodziny. A z przyczyn zawodowych, dla kariery, własnej wygody, w mediach powielają ten ideologiczny przekaz.

Tu mówimy o postawach skrajnych. Jest też jednak problem komercjalizacji świąt. Już zaraz po Wszystkich Świętych w listopadzie ze wszystkich stron atakują nas reklamy w tematyce świątecznej, słyszymy kolędy i świąteczne piosenki. Ta komercja nie jest nastawiona przeciwko świętom jako takim, skupia się jednak na sprawach zupełnie innych niż istota Bożego Narodzenia, w dodatku w klimat świąteczny przenosi nas zdecydowanie o kilka tygodni za wcześnie. Pytanie, jak się przed tym bronić?

Obroną jest wiara i rozum. Przy czym to drugie wynika z pierwszego. Trzeba tu zachować zdrowy rozsądek. Oczywiście najważniejsza jest kwestia tego, co się dzieje, albo co się nie dzieje w rodzinach. Czy rodzice, przy całej krzątaninie świątecznej, która jest oczywiście nieodzowna, znajdują czas na skupienie się na tym co najważniejsze, czy też poświęcają ten czas jedynie na odwiedzaniu kolejnych jarmarków świątecznych. Jeżeli nie przekazują dzieciom, kim jest Dzieciątko w Żłóbku, o oznaczają królowie z mirrą, kadzidłem i złotem, to jest to problem. Tu dotknąć też możemy w jakimś sensie pracy Kościoła.

W jakim sensie?

Ciągle mamy przesuwanie akcentów. W ostatnich latach słyszymy, że adwent to okres radosnego oczekiwania na przyjście Zbawiciela. Ale wielu ludzi rozumie to tak, że radosne oczekiwanie polega na pójściu do galerii handlowej i wydaniu ciężko zarobionych pieniędzy. Ja nie jestem jakoś bardzo wiekowym człowiekiem, a jednak za moich czasów ten adwent wyglądał trochę inaczej. Był oczywiście element radości, adwent nie był czasem posępnym. Ale główny nacisk kładło się na oczekiwanie, które przeżywano w skupieniu. Bo jak ktoś w skupieniu nie oczekuje, to to oczekiwanie nie ma sensu. Więc to rozłożenie akcentów ma może nie najważniejszy, ale jakiś wpływ na podejście ludzi do adwentu. Wiele osób jak słyszy o „radosnym oczekiwaniu” skupia się na samej radości, na bok odkładając konieczne w tym okresie skupienie. I ta radość nie jest to niestety wymagana radość w Panu, ale radość w galerii handlowej. To ogromna różnica.

Czytaj też:
Rekolekcje adwentowe 2018 "Kościół jest dobry”. Odcinek siódmy!
Czytaj też:
Dzisiaj Wigilia Bożego Narodzenia. Czas oczekiwania na narodziny Chrystusa

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także