Były szef BOR: Obowiązki zabezpieczenia wyglądały na nie do końca wypełnione
  • Przemysław HarczukAutor:Przemysław Harczuk

Były szef BOR: Obowiązki zabezpieczenia wyglądały na nie do końca wypełnione

Dodano: 
gen. bryg. Andrzej Pawlikowski, były szef BOR
gen. bryg. Andrzej Pawlikowski, były szef BORŹródło:PAP / Tytus Żmijewski
Odniosłem wrażenie, że pracownicy tej firmy ochroniarskiej po prostu boją się do tego napastnika podejść. Z jednej strony, jeśli nie mieli odpowiednich narzędzi, by obezwładnić uzbrojonego napastnika, te obawy mogłyby być uzasadnione, jednak tu widzieliśmy potem, że te narzędzia, jak na przykład kajdanki, były. Są więc pytania o odpowiednie wyszkolenie tych ludzi - mówi portalowi DoRzeczy.pl generał brygady Andrzej Pawlikowski, były dowódca Biura Ochrony Rządu.

Stała się rzecz niewyobrażalna – zamordowany został prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Zabójca nie dość, że wbiegł na scenę, na której samorządowiec przebywał, kilkakrotnie ugodził go nożem, to jeszcze zdołał przemówić do tłumu. Jak ocenia Pan zabezpieczenie tego koncertu?

Gen. Andrzej Pawlikowski: Bazuję jedynie na przekazach medialnych. Jednak na podstawie tego, co widać na nagraniu widzimy, że te obowiązki zabezpieczenia tej imprezy nie były do końca dopełnione. Obojętnie, czy mamy do czynienia z imprezą masową, czy imprezą tzw. niższej kategorii, zawsze powinny być dopełnione wszelkie czynności związane z zabezpieczeniem imprez, w tym przypadku przez firmę ochroniarską, szczególnie jeśli chodzi o ochronę osób. Tu nie żyje człowiek, osoba publiczna, prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz. Przede wszystkim chciałem wyrazić współczucie rodzinie zmarłego. Liczę, że prokuratura i organa ścigania znajdą odpowiedzi na wiele pytań.

Wspomniał Pan, że to zabezpieczenie nie było wystarczające. W jakim sensie?

Widzieliśmy znacznie opóźnioną reakcję firmy ochroniarskiej. Działania zostały podjęte dopiero po kilkudziesięciu sekundach, gdy napastnik zdołał zadać ciosy i wygłosić swój manifest. Odniosłem wrażenie, że pracownicy tej firmy ochroniarskiej po prostu boją się do tego napastnika podejść. Z jednej strony, jeśli nie mieli odpowiednich narzędzi, by obezwładnić uzbrojonego napastnika, te obawy mogłyby być uzasadnione, jednak tu widzieliśmy potem, że te narzędzia, jak na przykład kajdanki, były. Są więc pytania o odpowiednie wyszkolenie tych ludzi.

No właśnie. Pojawiły się głosy o złej jakości agencji ochrony w Polsce. Gdzie zatrudniani są emeryci, studenci, a nawet renciści. Po tragedii w escape roomie w Koszalinie dokonano kontroli tego typu miejsc, wykryto wiele nieprawidłowości. Czy podobnych kontroli nie należałoby przeprowadzić w agencjach ochrony?

Bez wątpienia wątpliwości co do agencji są uzasadnione. Konieczna byłaby tu jednak zmiana prawa. Bo czasem faktycznie zatrudniani są tam studenci, bez żadnego doświadczenia w działaniach w zakresie bezpieczeństwa. Albo ludzie owszem doświadczeni, byli policjanci, ale jednak wiekowi, emeryci. Owszem, zdarzają się wśród nich ludzie bardzo sprawni, najczęściej jednak ta sprawność fizyczna pozostawia wiele do życzenia.

Czytaj też:
Nie żyje Paweł Adamowicz. Prezydent ogłasza żałobę narodową
Czytaj też:
Sprawca ataku na Pawła Adamowicza nie przyznaje się do winy. Usłyszał zarzut zabójstwa

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także