Poseł PO: Wspólnie zmniejszmy poziom agresji w polityce
  • Przemysław HarczukAutor:Przemysław Harczuk

Poseł PO: Wspólnie zmniejszmy poziom agresji w polityce

Dodano: 
Bogusław Sonik
Bogusław Sonik Źródło: PAP / Paweł Zechenter
We wszystkich ugrupowaniach są polityczni harcownicy. Politycy, którzy z agresywnych wypowiedzi uczynili swój znak rozpoznawczy. Ludzie ci mówią, bądź wypisują różne rzeczy w internecie. I choć działanie to jest niedopuszczalne, do tej pory nie spotykał ich ostracyzm środowiska. Przeciwnie – byli fetowani w życzliwych mediach, wśród wyborców, czy nawet we własnych partiach. To musi ulec zmianie – mówi portalowi DoRzeczy.pl Bogusław Sonik, eurodeputowany Platformy Obywatelskiej.

W piątek premier Mateusz Morawiecki zorganizował spotkanie przedstawicieli rządu i klubów parlamentarnych. Celem miała być rozmowa o ograniczeniu tzw. mowy nienawiści. Czy w ogóle organizacja takich spotkań ma sens?

Bogusław Sonik: Oczywiście, że ma. Każda rozmowa, która zmierza ku poprawie języka dyskursu politycznego, wprowadzenia do niego spokoju i kultury, jest pożądana. Chodzi przede wszystkim o zmniejszenie poziomu agresji w polskiej polityce. A nienawiść jest doprowadzeniem tej agresji na najwyższy poziom.

Pytanie jednak, w jaki sposób ten poziom agresji należałoby obniżyć?

Każdy powinien zaczynać od siebie. We wszystkich ugrupowaniach są polityczni harcownicy. Politycy, którzy z agresywnych wypowiedzi uczynili swój znak rozpoznawczy. Ludzie ci mówią, bądź wypisują różne rzeczy w internecie. I choć działanie to jest niedopuszczalne, do tej pory nie spotykał ich ostracyzm środowiska. Przeciwnie – byli fetowani w życzliwych mediach, wśród wyborców, czy nawet we własnych partiach. To musi ulec zmianie. Bo teraz to zaczyna przypominać trochę atmosferę typową dla różnorakich środowisk kibolskich w okolicy ważnego meczu.

Tylko tu pojawia się pewne ryzyko. Andrzej Zybertowicz powiedział, że ma krytyczny stosunek do Pawła Adamowicza i spotkała go za to fala krytyki. Tymczasem wydaje się, że zarówno śp. Lech Kaczyński, jak i zamordowany prezydent Gdańska mogą być poddawani ocenom. Czy nie obawia się Pan, że pod hasłem walki z nienawiścią nastąpi ograniczenie wolności słowa?

Absolutnie nie chodzi o to, by nakładać jakikolwiek kaganiec na debatę publiczną. Zawsze będą oceny działań polityków żyjących, jak również podsumowanie dorobku nieżyjących. Będą padały też w tym kontekście słowa krytyki. Rzecz w tym, żeby nie przekraczały one granic kultury. By obniżyć temperaturę sporu. W sprawie Pawła Adamowicza nie chodzi o to, że był on krytykowany, czy że ta krytyka była ostra. Ale o to, że zdaniem opozycji – ja to zdanie podzielam – niektóre media wchodziły w rolę oskarżycieli, działały na korzyść partii rządzącej. Takie coś nie powinno mieć miejsca.

Dobrze, nie powinno. Ale czy to obniżenie poziomu agresji, „ucywilizowanie” sporu, jest realne, czy też są to jedynie pobożne życzenia?

U progu naszej niepodległości konflikt i wzajemne podziały były znacznie większe niż dziś. Wtedy wszystkie środowiska, łącznie z Kościołem, zaczęły działania mające na celu narodowe pojednanie, przezwyciężenie sporów. W świątyniach odbywały się nabożeństwa w intencji zgody narodowej, w tej samej intencji odbywały się demonstracje i pochody, których uczestnicy sprzeciwiali się waśniom i plemiennym sporom, niszczącym zgodę narodową, osłabiającym państwo, mające i tak dużo problemów zewnętrznych i wewnętrznych. I coś się jednak udało. Polacy, pomimo podziałów politycznych, ale też kulturowych, wywodzenia się z trzech różnych zaborów, jakoś umieli się zjednoczyć, zbudować niepodległą Polskę.

Czytaj też:
Zabronić nienawiści – dyskretny urok cenzury

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także