Ekspert o sporze politycznym w Polsce: Obie strony nieprzemakalne na argumenty
  • Przemysław HarczukAutor:Przemysław Harczuk

Ekspert o sporze politycznym w Polsce: Obie strony nieprzemakalne na argumenty

Dodano: 
Sejm, blokada mówinicy przez posłów opozycji
Sejm, blokada mówinicy przez posłów opozycji Źródło: PAP / Marcin Obara
– Współczesna polityka polska jest bardzo emocjonalna. To, jak ktoś głosuje w wyborach, czy odpowiada w sondażu zależy w dużej mierze od tego, że kogoś lubi, nie i nie zawsze wynika to z jakichś przemyśleń, racjonalnego działania – mówi portalowi DoRzeczy.pl dr Dawid Piekarz, politolog, ekspert ds. strategii, Instytut Staszica.

Co jest powodem tego, że pomimo różnych zawirowań, poparcie dla partii politycznych w Polsce wciąż się nie zmienia, a Prawo i Sprawiedliwość zachowuje przewagę nad Platformą Obywatelską?

Dr Dawid Piekarz: Przede wszystkim pamiętajmy, że polaryzacja, która zaczęła się w roku 2005 wciąż trwa. Po drugie współczesna polityka polska jest bardzo emocjonalna. To, jak ktoś głosuje w wyborach, czy odpowiada w sondażu zależy w dużej mierze od tego, że kogoś lubi, a kogoś nie lubi, a nie zawsze wynika to z jakichś przemyśleń, racjonalnego działania. Doszło do tego, że w Polsce nie jest możliwa sytuacja taka, jak w brytyjskim parlamencie, gdzie w wprawie Brexitu dwie główne partie były podzielone w zasadzie na pół.

Jak to wygląda w Polsce?

U nas to nie do pomyślenia. Weźmy na przykład reformę sądownictwa – przed laty plan zmian w wymiarze sprawiedliwości miała przecież Platforma Obywatelska. I stosowny projekt pisał nawet prof. Andrzej Rzepliński. Były w nim rozwiązania bardzo podobne do tych, które dziś wprowadza Prawo i Sprawiedliwość. Ale wyborców to nie interesuje. Podobnie jest z dzikami. Nie sądzę, by na co dzień mieszkańców naszego kraju specjalnie obchodził los dzika. Wystarczyło, że pojawiła się informacja, że rząd PiS-u planuje odstrzał dzików, zaczęła się histeria. Trochę za tym idzie to, że obie strony są nieprzemakalne na jakiekolwiek argumenty. To znaczy, że jak jest jakiś temat, który elektryzuje jedną stronę sporu politycznego, nie zainteresuje tej drugiej. To taka wojna pozycyjna, dla życia publicznego mocno wyniszczająca. Nie bywa możliwy jakiś przełom w konkretnych sprawach.

Mówi się jednak o potrzebie budowania partii, która przezwycięży duopol PO-PiS?

W teorii pojawiają się postulaty budowania czegoś pomiędzy PO i PiS. W badaniach wychodzi, że taka formacja miałaby szansę. Ale gdy tylko pojawiała się partia mająca być „czymś pośrodku”, okazywało się, że pomiędzy PO i PiS nie ma życia. Dobrym przykładem jest tutaj Polska Jest Najważniejsza. PJN wstrzeliła się idealnie między Platformę i Prawo i Sprawiedliwość. A jednak sukcesu partia ta nie odniosła.

Nie wierzy Pan w przełamanie, jakąś radykalną zmianę na scenie politycznej?

Trudno sobie wyobrazić jakąś radykalną delegitymizację któregokolwiek z obozów. Te elektoraty funkcjonują w swoich rzeczywistościach, czy to społecznych, czy to medialnych. Wydaje mi się, że nawet afera na miarę afery Rywina, po jednej, czy po drugiej stronie, nie doprowadziłaby do takiej demolki w zamieszanym w aferę obozie, jak w SLD kilkanaście lat temu. Wpływa na to i polaryzacja, i zupełnie nowa forma komunikowania się, zwiększona rola mediów społecznościowych. Funkcjonowanie wyborców w pewnych bańkach społecznych, socjologicznych. To jest elementem, który ten duopol konserwuje.

Tymczasem ostatnich kilka elekcji pokazało, że były formacje, bądź kandydaci spoza PO – PiS-u, którzy osiągali chwilowe sukcesy: rok 2010 wybory prezydenckie – sukces Grzegorza Napieralskiego z SLD. Rok 2011 wybory parlamentarne – sukces Janusza Palikota. Wybory europejskie 2014 – dobry wynik Korwin-Mikkego. Trzecie miejsce w prezydenckim wyścigu w 2015 roku Pawła Kukiza. Wreszcie wejście do Sejmu Kukiz’15 i Nowoczesnej. Być może szukanie „tego trzeciego” opiera się na błędnym założeniu – poszukiwania partii łączącej w sobie cechy PO i PiS, a szukać należy gdzie indziej?

Można odnieść wrażenie, że po każdej stronie – prawej i lewej jest miejsce na jakąś nową formację. Bo ludzie mogą być zawiedzeni partią, na którą głosowali. Mogą uważać, że jest zbyt mało radykalna. Zwróćmy uwagę na całą historię Nowoczesnej. Przez dłuższy czas „wymieniała się elektoratem” w sondażach z Platformą. Po powstaniu Koalicji Obywatelskiej i wchłonięcia części Nowoczesnej przez PO istnienie Nowoczesnej w praktyce nie ma racji bytu. Zwróćmy też uwagę, że większość partii sporą energię pożytkuje nie tylko na walkę z głównym przeciwnikiem, ale na niedopuszczenie do sytuacji, w której po prawej flance na przykład PiS-u, bądź po lewej flance Platformy Obywatelskiej wyrosło coś nowego. PO wchłonęła Nowoczesną, przyjęła Nowacką, a teraz jest tam histeria związana z Biedroniem, który rzekomo rozbija opozycję.

A o co mogą ugrać ugrupowania takie jak Kukiz’15, który wciąż w sondażach ma niezłe wyniki, ugrupowanie Korwin-Mikkego i Narodowców, czy partia Roberta Gwiazdowskiego?

Myślę, że tu jest rywalizacja o mniej więcej ten sam, liczący 10-12 proc. elektorat. Projekt Roberta Gwiazdowskiego ma za zadanie przejąć elektorat Korwina, ewentualnie może pozyskać jakichś twardych liberałów zawiedzionych tym, co stało się z Nowoczesną. Generalnie to jednak ten sam, dziesięcio-, maksymalnie dwunastoprocentowy elektorat. Podobnie po drugiej stronie – Robert Biedroń w sondażach notuje około 9-10 proc. Też nie wydaje się, by uzyskał poparcie, które przekroczyłoby jakąś psychologiczną granicę 15 proc.

Czytaj też:
Dr Piekarz: PiS i PO zamieniły się rolami

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także