„Trzecie pokolenie ubecji nie może znieść kultu Niezłomnych”

„Trzecie pokolenie ubecji nie może znieść kultu Niezłomnych”

Dodano: 
Tadeusz Płużański
Tadeusz Płużański Źródło: Wikimedia Commons
Upamiętnienie wyklętych, ich wspaniałe święto, które wreszcie, od kilku lat możemy obchodzić, jest solą w oku dla środowisk skrajnych, w prostej linii nawiązujących do komunistycznych antenatów. Im bardziej patrioci czczą Żołnierzy Niezłomnych, tym mocniej ich tradycja jest opluwana przez „trzecie pokolenie UB”. Słyszymy o „Żołnierzach Przeklętych” i inne podobne brednie – mówi portalowi DoRzeczy.pl Tadeusz Płużański, historyk, publicysta, prezes fundacji Łączka, dyrektor publicystyki TVP Historia.

Niebawem obchodzić będziemy Dzień Żołnierzy Wyklętych, upamiętniający żołnierzy antykomunistycznego podziemia zbrojnego. Tymczasem są środowiska, które nawołują do likwidacji tego święta. W tym duchu wypowiedział się między innymi Adrian Zandberg z Partii Razem. Jak ocenia Pan tego typu wypowiedzi?

Tadeusz Płużański: Cóż, widzimy wyraźnie, że walka o Polskę, o rząd dusz Polaków nadal się toczy. Z jednej strony mamy tradycję żołnierzy Armii Krajowej, zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, Narodowych Sił Zbrojnych. Z drugiej tradycję sowieckich okupantów. Choć Polska teoretycznie od lat jest wolna, jak widać wciąż są środowiska postkomunistyczne, chcące bohaterom odebrać miejsce w narodowym panteonie, a czcić zbrodniarzy. A to sowieckich żołnierzy, a to komunistycznych dygnitarzy. Widać, że ta walka nadal się toczy i będzie trwać. A prawda wcale nie przebija się łatwo.

Z czego wynika ta szczególna niechęć do Żołnierzy Wyklętych?

Niezłomni stanęli z bronią w ręku do walki z sowieckim okupantem, najczęściej wcześniej stoczyli już krwawy bój z okupantem niemieckim. Upamiętnienie wyklętych, ich wspaniałe święto, które wreszcie, od kilku lat możemy obchodzić, jest solą w oku dla środowisk skrajnych, w prostej linii nawiązujących do komunistycznych antenatów. Im bardziej patrioci czczą Żołnierzy Niezłomnych, tym mocniej ich tradycja jest opluwana przez „trzecie pokolenie UB”. Słyszymy o „Żołnierzach Przeklętych” i inne podobne brednie.

Jednak głosy całkowicie podważające sens upamiętnienia żołnierzy antykomunistycznego podziemia to jedno, częściej słyszymy argumenty typu „tak, tak, byli to bohaterowie, ale wśród nich zdarzały się czarne owce, tych czcić się nie powinno”…

Tak, i najczęściej wtedy padają nazwiska Romualda Rajsa „Burego”, Zygmunta Szendzielorza „Łupaszki”, czy majora Józefa Kurasia „Ognia”. Historycy są jednak zgodni, że wymienienie oficerowie to autentyczni bohaterowie naszego podziemia, a zarzuty wobec nich nie znajdują potwierdzenia w faktach. To po prostu wściekły atak strony komunistycznej – skoro nie udało się Niezłomnych wymazać z historii, w okresie stalinowskim mordowani i chowani w bezimiennych dołach dziś odzyskują szacunek i należne miejsce, są otaczani czcią – komuniści przynajmniej próbują niektórych z nich opluć. Nie dość, że ludzie ci przelewali krew za Polskę, dziś są obrażani i pomawiani przez duchowych spadkobierców stalinowskich siepaczy.

W ostatnich dniach wystąpił Pan w obronie dobrego imienia majora Józefa Kurasia „Ognia”. Dlaczego?

Była to jedna z najjaśniejszych postaci polskiego podziemia zbrojnego. Człowiek, który poświęcił życie na walkę o Polskę. Zapłacił straszliwą cenę. A dziś sąd wydaje wyrok, w którym uznaje, że tak naprawdę „Ogień” nie toczył walki o Polskę. Trudno o większy absurd. Obrona honoru majora Kurasia jest naszym obowiązkiem.

Czytaj też:
"Bronimy „Ognia” w rocznicę śmierci Pana majora". Protest Stowarzyszenia Rodzin Żołnierzy Wyklętych
Czytaj też:
Środa chciała dopiec prezydentowi i PiS. Ale haniebnie uderzyła w Żołnierzy Wyklętych

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także