Parys: Zgoda ponad podziałami w sprawie wejścia Polski do NATO to mit

Parys: Zgoda ponad podziałami w sprawie wejścia Polski do NATO to mit

Dodano: 
Jan Parys
Jan ParysŹródło:YouTube
Panuje powszechna opinia, jakoby w sprawie wejścia Polski do NATO od początku panował konsensus ponad podziałami. Na początku lat 90. tak jednak nie było. Rząd Jana Olszewskiego, gdy postawił postulat wejścia do Paktu Północnoatlantyckiego napotkał na opór – mówi portalowi DoRzeczy.pl Jan Parys, minister obrony narodowej w latach 1991 – 1992.

Mija 20 lat od przystąpienia Polski do NATO. Jak, jako pierwszy cywilny minister obrony narodowej po 1989 roku wspomina Pan drogę naszego kraju do Sojuszu Północnoatlantyckiego?

Jan Parys: Na początku lat 90. Nasze społeczeństwo oczekiwało, że Polska wyjdzie z komunizmu pod każdym względem, zarówno gospodarczym, społecznym, jak i politycznym. Powszechne było też oczekiwanie na przejście z obozu wschodniego do zachodniej wspólnoty wolnych państw. Jako pierwszy polityczny postulat wejścia Rzeczypospolitej do obozu zachodniego postawił w swoim expose premier Jan Olszewski, w grudniu 1991 roku. Premier otwarcie powiedział wtedy, że miejsce Polski jest w obozie zachodnim i, że rząd będzie do przystąpienia do owego obozu dążył. Ja miałem za zadanie budowanie nowej polityki bezpieczeństwa ze wschodniej na zachodnią. Co nie było proste, z uwagi na głęboki podział w samym obozie Solidarności.

Na czym ten podział polegał?

Przypomnę, że w imieniu rządu Tadeusza Mazowieckiego pan minister Janusz Onyszkiewicz głosował za utrzymaniem Układu Warszawskiego, a prezydent Lech Wałęsa w 1992 roku proponował koncepcję NATO – BiS, czyli sojusz z Rosją. To pokazuje, że nie jest prawdą, jakoby w sprawie wejścia do Paktu Północnoatlantyckiego panowała zgoda ponad podziałami, konsensus wszystkich sił politycznych. Było wręcz przeciwnie. I ta współpraca z NATO, zainicjowana przeze mnie w 1992 roku jako ministra obrony, zaproszenie do Polski ministra obrony Republiki Federalnej Niemiec, potem Sekretarza Generalnego NATO, następnie szefa sztabu Kwatery Głównej NATO. To wszystko zaowocowało wystąpieniem Sekretarza Generalnego Manfreda Webera, który w przemówieniu do polskich generałów stwierdził, że drzwi do NATO są dla Polski otwarte.

Pan był pierwszym cywilnym ministrem obrony narodowej. Wywoływało do pewien szok w społeczeństwie, przyzwyczajonym do ministrów generałów, komandorów?

Raczej pewne zaskoczenie – bo faktycznie wcześniej nie mieliśmy z tym do czynienia. Zaskoczenie było zarówno w społeczeństwie, jak i pośród wojskowych. Jednak wystarczało ze spokojem tłumaczyć, że cywilna kontrola nad armią jest standardem nie tylko w NATO, ale w ogóle w demokratycznych państwach. Nastroje społeczne były zdecydowanie prozachodnie. Więc tu problemu nie było. Zdecydowanie większym problemem była niechęć części elit wobec integracji z Zachodem.

To się zmieniło, w pewnym momencie nawet postkomuniści zaczęli wspierać wejście do NATO. I 12 marca 1999 roku do NATO wprowadzali nas prezydent Aleksander Kwaśniewski, premier Jerzy Buzek, szefem MSZ był Bronisław Geremek. Przeciw nie protestował prawie nikt. Pobawmy się jednak w spekulacje – jak wyglądałaby Polska, gdyby nie przystąpiła do Paktu Połnocnoatlantyckiego?

Na początku lat 90. tej zgody wśród polityków nie było. Funkcjonowała koncepcja finlandyzacji, to znaczy uznania, że mamy jak Finlandia demokratyczny ustrój, wolny rynek, ale jesteśmy krajem neutralnym pod względem obronnym. Koncepcja ta była bardzo groźna, jej realizacja oznaczałaby zagrożenie naszej suwerenności.

Czytaj też:
20-lecie obecności Polski w NATO. Prezydent w Orzyszu

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także