Prof. Dudek o projekcie decentralizacji państwa: Wyobrażam sobie związki partnerskie tylko w części Polski
  • Przemysław HarczukAutor:Przemysław Harczuk

Prof. Dudek o projekcie decentralizacji państwa: Wyobrażam sobie związki partnerskie tylko w części Polski

Dodano: 
Prof. Antoni Dudek
Prof. Antoni Dudek
Kto powiedział, że cała Polska ma wprowadzić związki partnerskie, albo cała Polska owych związków nie wprowadzić? Jestem sobie w stanie wyobrazić sytuację, w której na przykład Podkarpacie zachowuje konserwatywny charakter, nie ma tam związków partnerskich, programów z karty LGBT w szkołach, jest z kolei zakaz handlu w niedzielę. I na odwrót w Zachodniopomorskiem mamy handel w niedzielę, związki partnerskie, edukację seksualną w szkołach. Taka decentralizacja obniżyłaby temperaturę sporu w Polsce – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Antoni Dudek, politolog i historyk z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

Wspólnie z dr hab. Anną Wojciuk i prof. Maciejem Kisilowskim podpisujecie się Państwo pod projektem ’’Polski mądrze zdecentralizowanej”. Na czym to miałoby polegać?

Prof. Antoni Dudek: Najkrócej miałoby polegać na znaczącym zwiększeniu uprawnień samorządu terytorialnego, przede wszystkim na poziomie województw, ale też w ramach województw samorządom niższych szczebli. Intencją jest głębokie przekonanie, że władze centralne niebawem będą miały do rozwiązania szereg nierozwiązanych dotąd problemów strategicznych z punktu widzenia państwa, takich jak obrona narodowa, energetyka, kryzys demograficzny. W efekcie nie będą w stanie zajmować się takimi sprawami, ja na przykład zakaz handlu w niedzielę, czy programy nauczania w szkołach. Dylematami, czy 500 Plus ma we wszędzie wyglądać tak samo, czy może w jednym regionie będzie to 500 plus, a w innym jakaś inna kwota. Jest też drugi powód.

Jaki?

Uważamy, że przerzucenie takich dylematów na samorządy w pewnym stopniu obniżyłoby temperaturę sporu politycznego w Polsce. Wyniki wyborów w naszym kraju są zazwyczaj wyrównane, przewaga jednej partii nad drugą wynosi ok. 5 proc. A podział polityczny jest ściśle geograficzny – to znaczy mamy konserwatywne Podkarpacie i zdecydowanie liberalne Pomorze Zachodnie. W razie wygranej Prawa i Sprawiedliwości, niezadowoleni są w większości mieszkańcy Zachodniopomorskiego, a usatysfakcjonowani wyborcy na Podkarpaciu. Odwrotnie jest w przypadku wygranej opcji przeciwnej.

W jaki sposób decentralizacja miałaby to zmienić?

Unitarny charakter państwa zostałby zachowany. Ale kto powiedział, że cała Polska ma wprowadzić związki partnerskie, albo cała Polska owych związków nie wprowadzić? Oczywiście, to sprawa bardziej skomplikowana, niż kwestia handlu w niedzielę, z uwagi na przenoszenie się ludzi z regionu do regionu. Ale jestem sobie w stanie wyobrazić sytuację, w której na przykład Podkarpacie zachowuje konserwatywny charakter, nie ma tam związków partnerskich, programów z karty LGBT w szkołach, jest z kolei zakaz handlu w niedzielę. I na odwrót w Zachodniopomorskiem mamy handel w niedzielę, związki partnerskie, edukację seksualną w szkołach. Każdy region sam decydowałby też o tym, jak dystrybuowane mają być środki z programów takich jak Rodzina 500 Plus.

No dobrze, powiedzmy, że mi się nawet ten program podoba. Tylko, że na przykład Mazowsze jest konserwatywne. Znajdująca się na nim Warszawa, na pewno nie. Dalej – liberalna stolica jest podzielona na dzielnice, które też mają różny charakter.

Zgadzam się z Panem. Zresztą to nie jest problem jedynie Warszawy, ale też miast w ogóle – w całej Polsce miasta są raczej liberalne, a mniejsze miejscowości konserwatywne. Nasz projekt zakłada też, że obok sejmików wojewódzkich będzie senat, w którym zasiadać będą przedstawiciele powiatów i miast, nie mający jednego głosu, ale liczbę głosów proporcjonalną do ośrodka, który reprezentują. Poza tym ta samodzielność dotyczyć będzie nie tylko województw, ale też samorządów na niższych szczeblach.

Nawet w najbardziej liberalnych regionach jest konserwatywna mniejszość, w regionach konserwatywnych mniejszość liberalna. Ci ludzie nie będą się czuć komfortowo w województwie, przyjmującym sprzeczne im wartości?

Ale jeśli jest pan zdeklarowanym konserwatystą zawsze będzie pan w mniejszości w Warszawie. Liberał, zawsze będzie w mniejszości na podkarpackiej wsi. Nie twierdzę, że proponowane przez nas rozwiązanie zadowoli wszystkich. Jest jednak optymalne w tym sensie, że łagodzi spór na szczeblu ogólnopolskim.

No dobrze, w takim razie jaka byłaby rola rządu centralnego?

Rząd w Warszawie skupiałby się na sprawach takich jak bezpieczeństwo, polityka międzynarodowa, sprawy energetyczne, kryzys demograficzny. Ważna rola przypadłaby prezydentowi. Dziś ma on silny mandat demokratyczny do sprawowania władzy. Jednocześnie główna prerogatywa to prawo veta. Nasz projekt pozbawiałby głowę państwa tego prawa. Prezydent zyskałby za to funkcję nadzorczą nad samorządem.

To ostatnia, ‘’błaha” kwestia – projekt może jest interesujący, ale ciężko sobie wyobrazić, by na przykład zgodziło się na niego Prawo i Sprawiedliwość (Jarosław Kaczyński od lat podkreśla sceptycyzm wobec decentralizacji), czy Platforma Obywatelska, której politycy w razie wygranej raczej będą się odgrywać na politykach PiS. Więc jak chcielibyście Państwo wprowadzić ten projekt w życie?

Oczywiście nie jest to możliwe w przypadku rządów samodzielnych PiS, ich prezydenta. Podobnie w wypadku zdecydowanej wygranej opozycji – wtedy raczej każde z tych ugrupowań będzie chciało ograniczać prerogatywy samorządu. Natomiast w sytuacji kohabitacji, przy prezydencie z jednego obozu, a większości sejmowej drugiego, sprawne zarządzanie państwem w warunkach trwającego bez przerwy ostrego sporu, będzie niemożliwe. I wtedy może dojść do próby porozumienia, ułożenia sobie jakoś tych relacji. Poza tym jest jeszcze jedna kwestia.

Jaka?

W latach 90. nabrzmiałe problemy gospodarcze były tak duże, że ówczesne rządy decydowały się na wyprzedawanie wszystkiego. Teraz państwo stanie przed szeregiem bardzo poważnych wyzwań strategicznych. W tej sytuacji przeniesienie części prerogatyw na samorządy jest logiczne. Co istotne, nasz projekt nie wymaga też zmiany konstytucji. Natomiast nie umiem stwierdzić, kiedy jego realizacja będzie możliwa. Czy stanie się to za pół roku, po wyborach parlamentarnych, za rok, po wyborach prezydenckich, czy za pięć lat. Nie ulega jednak wątpliwości, że 30 lat po upadku komunizmu najwyższy czas na poważną debatę o ustroju Polski.

Czytaj też:
Prof. Dudek: Tradycyjne wartości to kwiatek do socjalnego kożucha PiS

Czytaj także