Farmacja jak przemysł kosmiczny
  • Katarzyna PinkoszAutor:Katarzyna Pinkosz

Farmacja jak przemysł kosmiczny

Dodano: 
Sebastian Szymanki, prezes zarządu Polpharma Biuro Handlowe
Sebastian Szymanki, prezes zarządu Polpharma Biuro Handlowe Źródło:Materiały prasowe
Z Sebastianem Szymankiem, prezesem zarządu Polpharma Biuro Handlowe, rozmawia Katarzyna Pinkosz

Katarzyna Pinkosz: Czy Polsce jest potrzebny krajowy przemysł farmaceutyczny?

Sebastian Szymanek: Dyskusję, czy trzeba mieć krajowy przemysł farmaceutyczny w dobie globalizacji, trzeba osadzić w kontekście. Dla mnie państwo jest pewnego typu przedsiębiorstwem, którego udziałowcami są obywatele. Rządzi się podobnymi prawami. Powinno więc mieć plan rozwoju. Zawsze rozpoczynam go od analizy obecnej sytuacji, zastanawiam się, gdzie chcę dojść. Gdy myślałem o tym, jaki wspólny cel moglibyśmy mieć jako obywatele, przypomniały mi się bajki, które pokazywałem dzieciom. Kończyły się sentencją: „Żyli długo i szczęśliwie”. Mnie bliższe byłoby zakończenie: „Żyli długo i szczęśliwie, ciesząc się dobrym zdrowiem”. Gdy uznamy, że to jeden z naszych celów, będzie to dobry punkt wyjścia do dyskusji, czy jest nam potrzebny krajowy przemysł farmaceutyczny. Zastanawiałem się, co musiałoby się stać, żebyśmy byli narodem, który żyje długo, szczęśliwie i cieszy się dobrym zdrowiem.

Tego typu strategia jest w rękach ministra zdrowia…

Nie tylko w rękach jednego ministra, ważna jest spójna polityka wszystkich resortów. Żeby to się spełniło (życie długie, szczęśliwe, w dobrym zdrowiu), muszą zostać spełnione trzy warunki. Po pierwsze, musimy zapobiegać chorobom, czyli zbudować profilaktykę. Trzy nawyki: palenie papierosów, złe odżywianie, niska aktywność fizyczna powodują pięć najczęstszych zachorowań, które zużywają 80 proc. budżetu wydawanego na ochronę zdrowia.

Czy przemysł farmaceutyczny jest potrzebny, by krzewić profilaktykę? Nie jest niezbędny, ale może być pomocny. Jako Polpharma jesteśmy dumni z tego, jak wpłynęliśmy na edukację Polaków. Powszechna świadomość, że wysoki poziom cholesterolu jest szkodliwy, to w dużej części nasza zasługa. Jako pierwsza firma wprowadziliśmy badania przesiewowe na dużą skalę – przebadaliśmy ponad milion osób. Od kilku lat prowadzimy też dużą kampanię „Ciśnienie na życie”, mierzymy wiek serca.

Co jeszcze jest ważne?

Drugi warunek dotyczy tego, że gdy człowiek jest chory, trzeba go skutecznie leczyć; trzeba go mieć czym leczyć. Trzeci – na to wszystko potrzeba pieniędzy. Żyjemy coraz dłużej, procedury medyczne będą coraz bardziej skomplikowane, oczekiwania co do ich skuteczności rosną, dlatego leczenie będzie nas kosztować coraz więcej. Warto więc zastanowić się nad tym, jaki my, jako Polska, mamy pomysł na naszą gospodarkę: nie tylko dzisiaj, lecz także za 10, 20 lat. Cieszę się, że powstała Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju premiera Morawieckiego – dokument, który stawia rozsądne akcenty na tych elementach gospodarki, które w przyszłości mają budować naszą siłę. Powinniśmy stawiać na inteligentne specjalizacje. Jest korelacja między wielkością PKB danego kraju a zaawansowaniem technologicznym gospodarki i udziałem farmacji w PKB. W krajach „starej” Unii ok. 2–3 proc. PKB generuje farmacja. W Chinach, które zainwestowały w sektor farmaceutyczny, to aż 7 proc. PKB, w Japonii oraz Korei – 4 proc.

Tygrysy gospodarcze stawiają na farmację…

W Polsce udział krajowego przemysłu farmaceutycznego to ok. 1,3 proc. PKB. Często słyszę pytanie, dlaczego przemysł, który generuje ok. 1 proc. PKB, powinien być jednym z filarów. Zwróćmy jednak uwagę, że jest to przemysł innowacyjny: generuje 25 proc. sprzedaży produktów wysokiej technologii i odpowiada aż za 8 proc. nakładów na B+R w Polsce. 70 proc. przedsiębiorstw z branży farmaceutycznej wdrożyło innowacje. Ten przemysł ma ogromne perspektywy rozwojowe, trzeba je tylko mądrze wykorzystać.

W przyszłości farmacja więcej wniesie do polskiego PKB?

Tak, jednak jesteśmy w trudnym momencie. W ostatnich latach mieliśmy do czynienia z ogromną liczbą zmian legislacyjnych, które mają bezpośredni wpływ na naszą działalność. Jesteśmy na rozdrożu – albo damy szansę krajowemu przemysłowi się rozwinąć i zaczniemy działać podobnie do państw, które świadomie wspierają rodzimy przemysł, albo będzie on oscylować wokół 1 proc. PKB.

Jakiego wsparcia oczekuje polska farmacja?

Co dwa lata uczestniczymy w dużych negocjacjach cenowych z Ministerstwem Zdrowia. Ustawa refundacyjna mówi, że minister zdrowia ustala urzędową cenę zbytu leku, biorąc pod uwagę np. działalność inwestycyjną firmy na terenie Polski oraz w innych krajach UE. Marzę, żeby na spotkaniu z komisją ekonomiczną ministerstwa zamiast: „Nie interesuje nas wpływ firmy na polską gospodarkę” usłyszeć: „Przeanalizowaliśmy państwa inwestycje w Polsce, działalność badawczo- -rozwojową, płacenie podatków, eksport i uznaliśmy, że możemy się zgodzić na przedłużenie dotychczasowych decyzji”. To byłby pierwszy krok, żebyśmy mogli planować inwestycje na kolejne lata. Cykl inwestycji w firmach jest długi, mija od trzech do siedmiu lat od momentu podjęcia decyzji o pracy nad danym lekiem do jego wprowadzenia na rynek. Przy niskiej rentowności przemysłu generycznego cykl zwrotu z inwestycji wynosi powyżej 10 lat. Dlatego najważniejsza dla nas jest przewidywalność.

To pierwsze marzenie. Kolejne?

Żeby powstał dokument strategii dla przemysłu farmaceutycznego. Prosimy o to od wielu lat. Czytałem, że powstała strategia dla przemysłu kosmicznego w Polsce. Cieszę się, bo to też przemysł oparty na wysokich technologiach. Jednak jego wkład w polski PKB jest mniejszy niż farmacji, dlatego warto, by wreszcie powstała strategia dla farmacji. To branża bardzo silnie regulowana przez państwo. Co chwila pojawiają się nowe rozporządzenia. Marzy mi się, żeby ustawodawca wziął pod uwagę dalekosiężne skutki planowanych regulacji.

Znów poproszę o przykład…

W projekcie dokumentu „Polityka lekowa państwa” zostało zapisane, że jeśli zostanie przekroczony budżet na refundację, to 100 proc. tego przekroczenia (payback) zapłacą firmy farmaceutyczne. Tylko że to przecież minister zdrowia decyduje, co w Polsce jest refundowane. Ja nie mam na to wpływu, podobnie jak na epidemiologię chorób. Mogę tylko poprawić ich wykrywalność. To nie jest nic złego, bo przecież im szybciej wykryjemy chorobę i zaczniemy ją leczyć, tym lepiej dla chorego, a w konsekwencji będzie to też tańsze dla państwa. Tymczasem za to mam dostać „nagrodę” w postaci 100 proc. paybacku. Kiedy to słyszę, zastanawiam się, czy Polska jest krajem, w którym warto poważnie inwestować…

Drugim tego typu pomysłem, który niedawno się pojawił, są przetargi centralne na leki…

Dzięki przetargom centralnym ceny leków i wyrobów medycznych będą najniższe. Zyska budżet.

Tak, ceny będą najniższe. Istnieje też jednak inny scenariusz. Jeśli dziś przegrałem przetarg w jednym szpitalu, to robię wszystko, by wygrać w innym. Obniżam ceny, a jednocześnie nie ma ryzyka problemów z dostępnością. Ponieważ dziś mam część przetargów wygranych, utrzymuję zdolność produkcyjną. Jeśli mój konkurent, który też wygrał część przetargów, z różnych względów nie będzie w stanie dostarczyć produktów danemu szpitalowi, to mogę to zrobić, zapewniając bezpieczeństwo pacjentom, bo mam własne zapasy.

Jeśli będzie centralny przetarg, to jedna z dużych azjatyckich firm może stwierdzić, że to jest dla niej szansa, by wejść na nasz rynek. Polscy producenci zaprzestaną wtedy produkcji tego leku. Jeśli jednak u tamtego producenta pojawią się problemy z zapewnieniem dostępności, to gdzie prześle on swoje produkty: do Polski, do USA czy do Niemiec?

Tam, gdzie zyska wyższą cenę…

Tak, i kary go do tego nie zniechęcą. Warto zwrócić uwagę, że Niemcy odeszły od przetargów centralnych z jednym zwycięzcą. Przetargi organizuje wiele osobnych kas chorych, co pozwala osiągnąć pewność dostaw, bo konkursy wygrywa docelowo wiele produktów. Mam wrażenie, że pomysł, który teraz się w Polsce pojawił, to powtórka z budowy autostrad, gdzie wygrywały chińskie firmy, a potem przez trzy lata był przestój.

Jeszcze jedna kwestia. Jeśli kupuję leki za granicą, to ich wpływ na polski PKB wynosi zero. Uniwersytet Warszawski przygotował kalkulację dla branży farmaceutycznej, jaka część z wydanej złotówki na lek wyprodukowany w Polsce trafia do polskiego PKB. Okazało się, że to 78 gr. Jako branża apelujemy, by już dziś stosować rozwiązania, o których jest mowa w ustawie refundacyjnej – że minister zdrowia ma prawo brać pod uwagę to, iż firma prowadzi w Polsce działalność badawczą, rozwojową, inwestycyjną.

Co jednak wziąć pod uwagę, skoro jedna firma inwestuje w Polsce w badania i rozwój, inna ma tu fabrykę, a jeszcze inna prowadzi badania kliniczne?

Trzeba wziąć pod uwagę przede wszystkim trzy elementy: wpływ na gospodarkę, innowacyjność oraz na bezpieczeństwo lekowe kraju. Badania kliniczne nie mają na to wpływu, chyba że patent zostaje w Polsce. Krajowy przemysł farmaceutyczny zawsze traktuje polski rynek priorytetowo. Cieszymy się, że powstała Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, docierają do nas sygnały ze strony różnych ministerstw, iż dostrzegają rolę krajowego przemysłu. Teraz trzeba wykonać najtrudniejszy krok – wdrożyć te pomysły.

O preferencjach dla przemysłu krajowego, tzw. RTR (Refundacyjny Tryb Rozwojowy), mówi się już od lat. Jednakże obowiązuje prawo UE, zgodnie z którym wszystkie firmy należy traktować tak samo.

UE daje dużą swobodę państwom członkowskim, jeśli chodzi o regulację rynku. Zresztą my nigdy nie mówiliśmy, że prawo powinno preferować polskie firmy. Powinno preferować firmy produkujące w Polsce, ponoszące tu nakłady inwestycyjne, płacące podatki. Czy zatem firmy, które nie angażują się w rozwój polskiej gospodarki, a traktują nasz kraj tylko jako rynek zbytu, powinny być tak samo traktowane jak firmy krajowe? Odpowiedź pozostawmy rządzącym.

Polpharma w liczbach

  • nr 1 – największy polski producent leków
  • 7 zakładów produkcyjnych, w tym 5 w Polsce
  • 7 nowoczesnych ośrodków B+R, w tym 4 w Polsce
  • 7500 pracowników, w tym 4700 w Polsce
  • 2 mld zł inwestycji na tzw. środki, trwałe w Polsce w latach 2000–2017
  • 1,8 mld inwestycji na B+R, w Polsce w latach 2000–2017
  • 2 mld zł łącznych inwestycji w biotechnologię do 2022 r.
Artykuł został opublikowany w 36/2018 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Źródło: Do Rzeczy o Zdrowiu Tygodnik Lisieckiego
Czytaj także