"Zamiast przywiązać do drzewa albo uśpić...". Scheuring-Wielgus tłumaczy czemu oddała psy

Dodano:
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay
„Fakt” podał dzisiaj, że posłanka Joanna Scheuring-Wielgus dwa lata temu oddała do schroniska dla zwierząt w Toruniu swoje dwie suczki – Czarną i Mambę. – Musieliśmy oddać psy, bo mam alergię. (...) Kundli nikt ze znajomych nie chciał – cytuje słowa posłanki tabloid.

"Fakt" wytyka Scheuring-Wielgus hipokryzję, bo – według dziennika – pół roku temu, dokładnie w grudniu 2018 r., posłanka przed tym samym schroniskiem walczyła o prawa zwierząt. Pytana wtedy przez dziennikarzy o oddane psy odparła, że "przecież nie zostawiła ich w lesie".

Dom dla psów w schronisku

Podobne stanowisko Scheuring-Wielgus ma obecnie. Na aferę (i liczne komentarze w mediach społecznościowych dot. jej zachowania) posłanka odpowiedziała na Facebooku. „Doszły mnie słuchy, że jestem dziś bohaterką okładki jednego z tabloidów. Ta mrożąca krew w żyłach historia ma udowodnić, że jestem osobą o dwóch twarzach. W tabloidzie możecie Państwo poznać ciemną stronę Scheuring-Wielgus, która zupełnym przypadkiem objawiła się w tygodniu wyborczym. Bo to, że kandyduję jest w tekście wyraźnie podkreślone” – relacjonuje posłanka.

Dalej Scheuring-Wielgus tłumaczy, że jej zachowanie było dobre, ponieważ oddała psy do schroniska zamiast „przywiązać do drzewa, uśpić lub zostawić na autostradzie”. „Znalazłam moim ukochanym psiakom Czarnej i Mambie dom w dobrym schronisku dla zwierząt” – podkreśla Scheuring-Wielgus.

Posłanka w poście tłumaczy, że wraz z rodziną musiała przenieść się z domu z ogrodem („gdzie psy miały idealne warunki”) do mieszkania gdzie „nie miałby przestrzeni” i dlatego... oddała je do schroniska. „Dodatkowo obecność Czarnej i Mamby w mieszkaniu potęgowałaby objawy mojej alergii. W dłuższej perspektywie to uniemożliwia życie. Wielu z Państwa-alergików wie to tak samo dobrze, jak ja” – podkreśla Scheuring-Wielgus.

Kandydatka do PE podkreśla dalej, że dla jej rodziny decyzja o oddaniu psów była bardzo trudna, czego nie opisała w swoim artykule dziennikarka z „Faktu”. „Zapewne długo trwało szukanie na mnie haka i oto właśnie został znaleziony. Autorce tego paszkliwa gratuluję rzetelności i zachęcam do szukania dalszych »sensacji«” – dodaje posłanka.

"Przyjaciółka zwierząt"

Mniej wyrozumiali dla postępowania posłanki i kandydatki do PE są internauci, którzy negatywnie oceniają decyzję Scheuring-Wielgus o oddaniu psów.

Źródło: fakt.pl/Twitter
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...