"Władzę w Gdańsku przejęła grupa szaleńców"
W sobotę ulicami Gdańska przeszedł piąty Trójmiejski Marsz Równości. W trakcie pochodu szydzono z najważniejszych symboli wiary chrześcijańskiej. Na zdjęciach z marszu udostępnionych w mediach społecznościowych widać np. osobę przebraną za księdza, która trzyma drzewiec z rysunkiem waginy w miejscu, gdzie tradycyjnie w trakcie procesji z okazji Bożego Ciała znajduje się Najświętszy Sakrament. Na około osoby przebranej za księdza chodzą kobiety z tęczowymi aureolami.
"Jestem dumna i zaszczycona, że mogłam otworzyć i uczestniczyć w V Trójmiejskim Marszu Równości. Gdańsk nie boi się różnorodności" – napisała na Twitterze prezydent miasta Aleksandra Dulkiewicz, która podczas demonstracji zapewniała, że w Gdańsku nie ma miejsca na nienawiść.
Do postawy prezydent Gdańska odniósł się w rozmowie z wPolityce.pl Krzysztof Wyszkowski. – W pierwszej chwili pomyślałem, że to co zdarzyło się na V Trójmiejskim Marszu Równości to sen. Ale niestety to rzeczywistość. To niewiarygodne i absurdalne, żeby grupa złowrogich szaleńców przejęła władzę w ważnym mieście w Polsce – podkreśla. Były działacz opozycji w PRL dodaje, że Dulkiewicz wraz z Adamowicz "szły w pierwszym rzędzie marszu pod waginą udającą krzyż". – To znieważenie wszystkich mieszkańców bez względu na ich poglądy i wyznanie. Nie znajduje innych słów na określenie tego, co się wydarzyło w Gdańsku niż szaleństwo. Ktoś mi radził, żeby to zlekceważyć. Ale czy można zlekceważyć bezpieczeństwa miasta? Przecież Gdańsk jest w rękach szaleńców – ocenia.
– Władze, którym powierzono obowiązek przestrzegania porządku publicznego powinny reagować. Niestety tak się nie stało. Trudno, ale to oznacza, że władzę w Gdańsku przejęła grupa szaleńców – mówi Wyszkowski. W jego ocenie należy natychmiast odwołać w referendum prezydent Aleksandrę Dulkiewicz i "jej szalony sztab". – Tacy ludzie nie mogą pozostawać u władzy w Polsce – wskazuje.