"Wyborcza" ujawnia kolejne fakty ws. Marka Lisińskiego

Dodano:
Marek Lisiński Źródło: PAP / Rafał Guz
W ubiegłym tygodniu "Gazeta Wyborcza" podała informację o tym, że szef fundacji "Nie lękajcie się" miał wyłudzać pieniądze od ofiary księdza pedofila.

Po informacjach "GW" o działaniach Marka Lisińskiego, kolejne szokujące ustalenia dotyczące byłego prezesa fundacji "Nie lękajcie się" opublikowała Wirtualnej Polski. "Szczerość jego intencji miał potwierdzać fakt, że sam był w młodości molestowany przez księdza. Nigdy jednak nie ujawnił, w jakiej parafii doszło do przestępstwa oraz kim był jego prześladowca" – informowała w piątek wp.pl.

"Widzę, że ten pan w koloratce w Kurii jest tak wystraszony"

Dzisiaj "Wyborcza" kontynuuje temat, pisząc o kulisach sprawy rzekomego molestowania jakiego miał dopuścić się wobec Lisińskiego ksiądz Zdzisław Witkowski.

„Proces Lisiński kontra Witkowski biskup inicjuje już miesiąc po zawiadomieniu. Będzie się ciągnął trzy lata. W jego trakcie Lisiński wyśle maila do syna organisty, u którego mieszkał duchowny, i poprosi o pomoc w wywalczeniu od kurii 150 tysięcy złotych. Swoją wiadomość zakończy słowami: » Chyba nie pomyślą, że to próba szantażu z mojej strony. Niepotrzebnie wspominałem o telefonie siostry, ale jak to mi udowodnią, powiem, że tak było i dam zaśniedzenie odbywania terapii. Oby tylko rodzina Żanety (żony – red.) nie włączyła się w to, bo wszystko będzie stracone. Jest o co walczyć. Widzę, że ten pan w koloratce w Kurii jest tak wystraszony, że wszystko spełni, bym tylko nie poszedł do prasy. (…) Ciebie proszę, masz milczeć” – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.

Dziennikarze cytują też wypowiedzi ludzi współtworzących Fundację „Nie lękajcie się”, którzy podkreślają, że Lisiński nie chciał powiedzieć, kiedy był molestowany oraz kto go wykorzystał, do momentu aż oskarżył o molestowanie ks. Witkowkiego.

Jak ustaliła gazeta, były prezes fundacji miał wielokrotnie wyłudzać pieniądze (m.in. na leczenie żony, która wcale nie była chora), a także próbować w nieoficjalny sposób dogadać się z kurią – proponując, że przyjmie pieniądze, w zamian zaprzestając działalności publicznej. „Jeśli Biskup byłby gotowy wypłacić mi rekompensatę w wysokości 200 tysięcy złotych na terapie, za straty moralne i psychiczne, gotów jestem zrzec się przyszłych roszczeń, a nawet wycofać z działalności publicznej w fundacji. Chciałbym już definitywnie zakończyć ten rozdział własnego życia” – pisze w październiku 2014 roku Lisiński do biskupa Piotra Libery (w związku ze sprawą oskarżeń o molestowanie ks. Zdzisława Witkowskiego). Kuria odmawia, a Lisiński składa pozew cywilny.

Pożyczył pieniądze od księdza, nie oddał, a potem... oskarżył go o molestowanie

Do molestowania miało dojść w 2017 roku w dwóch parafiach niedaleko Płocka. "Marek Lisiński miał wzbudzić litość u księdza Zdzisława Witkowskiego, proboszcza parafii w Korzeniu. Przedstawił się jako były ministrant jego parafii, który potrzebuje pieniędzy na leczenie żony. Pożyczył 23 tys. zł. Pieniądze zobowiązał się zwrócić po powrocie z Niemiec, gdzie planował pracować. Gdy ksiądz dowiedział się, że w sprawie choroby żony został oszukany, zażądał zwrotu pożyczki" – pisze Wp.pl. Lisiński zamiast oddać wyłudzoną kwotę oskarżył księdza, który pożyczył mu pieniądze o molestowanie. Miało do tego dość w latach 1980-1981, w czasie gdy Lisiński był ministrantem.

Choć nie było konkretnych dowodów na winę księdza, zostało przeprowadzone postępowanie, które zakończyło się ukaraniem ks. Witkowskiego. Nawet sporządzona na zlecenie sądu biskupiego opinia psychologiczna, nie przesądzała o pedofilskich skłonnościach duchownego. "Brak jest wystarczających przesłanek psychologicznych przemawiających za prawdziwością oskarżeń" – napisano w niej. Według Wp.pl, z akt wynika również, że oskarżyciel wnioskował, aby uniewinnić księdza.

W winę duchownego nie wierzą parafianie, w tym byli ministranci, którzy znają księdza Witkowskiego i mieli z nim do czynienia. O jego niewinności zaświadcza również rodzina, która mieszkała "przez ścianę" z duchownym.

Źródło: Gazeta Wyborcza
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...