Poseł PiS szczerze o aborcji: Gdyby ktoś zgwałcił moją żonę...

Dodano:
Jacek Żalek, Porozumienie Źródło: PAP / Tomasz Gzell
Gdyby ktoś zgwałcił moją żonę, najpierw zatłukłbym tego, kto to zrobił. Jednocześnie nie zgodziłbym się, by zabić dziecko, które w niegodziwy sposób zostało poczęte, bo jego życie też jest święte – stwierdził Jacek Żalek w wywiadzie dla Roberta Mazurka w "Dzienniku Gazecie Prawnej".

– Aborcja to przemysłowe zabijanie dzieci, a obłąkany ruch proaborcyjny to drugie wcielenie nazizmu. Wcześniej zajmowali się mordowaniem jednej nacji, teraz zajmują się mordowaniem dzieci. Trudno o tym dyskutować – ocenił Żalek w rozmowie z Mazurkiem. Wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego PiS dodał, że aborcja nie powinna być dozwolona w żadnym wypadku, także gwałtu.
– Nie da się obronić tego, że życie, które zaczyna się w momencie poczęcia, może zostać odebrane – podkreślił.

Prowadzący rozmowę Robert Mazurek zapytał jednak posła, jak zachowałby się, gdyby miał przekonać nastolatkę do urodzenia dziecka z gwałtu. – Zrobiłbym wszystko, by zgwałconą nastolatkę przekonać, że powinna to dziecko urodzić, bo ono nie jest niczemu winne. Tragedia odebrania mu życia tego nie naprawi. Jej krzywda nie może tłumaczyć krzywdy zadanej dziecku. Gdyby tak myślano, to na ziemiach odzyskanych nie urodziłyby się dzieci zgwałconych kobiet, a te dzieci żyją, mają swoje rodziny, są szczęśliwe. W tej czysto hipotetycznej sytuacji nie zezwoliłbym na dokonanie aborcji – wskazał Żalek.

Padło także pytanie, co polityk zrobiłby, gdyby ciąża z gwałtu przydarzyła się jego żonie. – Gdyby ktoś zgwałcił moją żonę, najpierw zatłukłbym tego, kto to zrobił. Zgrzeszyłbym, bo nie okazałbym miłosierdzia, skrzywdziłbym go, co nie wyrównałoby krzywdy i nie przywróciło szczęścia mojej żony. Jednocześnie nie zgodziłbym się, by zabić dziecko, które w niegodziwy sposób zostało poczęte, bo jego życie też jest święte. Ono nie jest niczemu winne i nie mogę go zabić tylko dlatego, że jego matce został zadany gwałt – przekonywał Żalek.

Źródło: wiadomości.dziennik.pl, DGP
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...