Lisicki: Żeby przepraszać muzułmanów za wyprawy krzyżowe, to trzeba nie znać historii Kościoła
Paweł Lisicki ocenił, że przy okazji przepraszania muzułmanów przez papieża Franciszka, "wychodzi problem Kościoła, który można nazwać kryzysem tożsamości". Jak dodał, gdy o tym czytał, to przyszły mu do głowy trzy słowa – ignorancja, ideologia i kontynuacja. – Dlaczego ignorancja? Dlatego, bo aby przepraszać muzułmanów za wyprawy krzyżowe, to trzeba kompletnie nie znać historii Kościoła, chrześcijaństwa w wiekach średnich. Ideologia dlatego, bo mamy do czynienia nie tylko z brakiem wiedzy, ale też z pewną formą wiedzy, która sprawia, że się przeprasza. Wiedzą spaczoną, zideologizowaną. Negatywny wizerunek krucjat nie wziął się znikąd, ale w sensie historycznym pojawił się po raz pierwszy od czasów Marcina Lutra, który uważał, że głównym złem chrześcijaństwa jest papiestwo, a papież próbuje wzmocnić swoją władze organizując wyprawy krzyżowe – tłumaczył.
– W XIX wieku te poglądy na krucjaty zostały twórczo rozwinięte i okazało się, że krucjaty to była pierwsza forma kolonializmu, a papieże byli prekursorami kolonializmu. Tak to mniej więcej wygląda. Nie sam brak wiedzy wystarcza, by przepraszać za krucjaty, ale potrzebne jest wypaczone, zideologizowane spojrzenie. Niestety papież Franciszek patrzy na historię chrześcijaństwa nie okiem samych katolików i obiektywnych historyków, ale zapośredniczonym wzrokiem przez największych przeciwników – dodał.
– Trzecie słowo to kontynuacja. W tym przypadku przeprosiny papieża Franciszka nie są niczym nowym, bo nawiązują do zmiany postawy wobec islamu, która w najbardziej wyrazisty sposób została ukazana podczas pontyfikatu Jana Pawła II. To tam mieliśmy do czynienia po raz pierwszy z tak mocną redefinicją relacji między chrześcijaństwem a islamem. Przypomnę słynne wystąpienie papieża w Syrii w 2001 roku. W 1999 roku papież całował koran w czasie spotkania z duchownymi z Iraku. Wstrząsające zdjęcie i nawet zwolennicy ekumenizmu mieli akurat z tym problem. Całowanie koranu, który jest księgą chrześcijaństwu wrogą, wydaje się, że jest to całkowicie nie do przyjęcia. W 2000 roku Jan Paweł II modlił się w Jordanii, by Jan Chrzciciel bronił islamu. Rzeczy zupełnie niebywały – wskazywał.