"Wyborcza" wraca do śmierci Jana Kulczyka. Zaskakująca teza ws. ABW
"GW" opublikowała w sobotę duży tekst autorstwa Wojciecha Czuchnowskiego poświęcony aferze taśmowej. Dziennikarz pisze w nim o książce Grzegorza Rzeczkowskiego zatytułowanej "Obcym alfabetem", która opowiada o aferze podsłuchowej.
Z artykułu Czuchnowskiego dowiadujemy się, że korzeni afery, która na przełomie 2014 i 2015 r. wstrząsnęła polską sceną polityczną, należy szukać w Rosji. Według dziennikarza polskie służby specjalne i prokuratura nie zbadały kluczowych wątków tej sprawy.
Tajemnicza śmierć
Pod koniec tekstu Czuchnowski wspomina postać nieżyjącego biznesmena Jana Kulczyka, niegdyś najbogatszego Polaka, który w lipcu 2015 r. zmarł w Wiedniu w wyniku powikłań po standardowym zabiegu medycznym. Dziennikarz "GW" pisze o ujawnionej rozmowie Kulczyka z Radosławem Sikorskim, w której biznesmen mówił o planach stworzenia mostu energetycznego między Europą a Ukrainą.
"Jeżeli rosyjscy partnerzy Falenty poznali to nagranie, zanim wybuchła afera, mogli poczuć duży niepokój" – przekonuje Czuchnowski, dodając, że plan Kulczyka eliminował rosyjski węgiel z rynku europejskiego i był dużym zagrożeniem dla sprzedaży rosyjskiego gazu do Europy.
Bał się Rosjan?
"Kulczyk planował też zasilanie ukraińskich elektrowni konwencjonalnych polskim węglem, bo po odcięciu od zasobów Donbasu Ukraina cierpiała na brak tego surowca" – czytamy dalej. Biznesmen miał – według Czuchnowskiego – prosić polski rząd o ochronę kontrwywiadowczą tego przedsięwzięcia, mając nadzieję, że służby zapobiegną rosyjskim prowokacjom, których się obawiał.
"Śmierć Jana Kulczyka pogrzebała cały projekt. Nigdy nie zakwestionowano jej naturalnych powodów, nie znaleziono przesłanek, że ktoś się do niej przyczynił. Ale też nikt ich nie szukał. Z moich źródeł wynika, że ABW po prostu przyjęła do wiadomości opinię wiedeńskich lekarzy" – pisze Czuchnowski.