"Mamy dowody, które przeczą prokuratorskim zarzutom". Adwokat Durczoka: Po raz pierwszy spotykam się z taką sytuacją
Sąd w Piotrkowie Trybunalskim nie przychylił się wczoraj do wniosku prokuratury o zastosowanie wobec Kamila Durczoka aresztu. Dziennikarz usłyszał wcześniej zarzuty kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości oraz sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Wobec dziennikarza zastosowano środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego w wysokości 15 tys. zł, dozór policyjny oraz zakaz opuszczania kraju.
Pełnomocnik Kamila Durczoka w rozmowie z Wirtualną Polską przyznaje, że po raz pierwszy w swojej praktyce spotkał się z sytuacją, w której za jazdę pod wpływem alkoholu, w takich okolicznościach, stawia się zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa zagrożenia katastrofy w ruchu lądowym. Mec. Łukasz Isenko przekonuje, że są dowody, które całkowicie przeczą prokuratorskim zarzutom. – Chodzi tu m.in. o prędkość. Według naszej opinii, mój klient poruszał się z prędkością dozwoloną i w sposób obiektywny można to ustalić – tłumaczy.
Zdaniem mecenas, zarzut ten został postawiony tylko po to, aby mieć podstawę do wnioskowania o areszt tymczasowy dla jego klienta. – Sąd uznał, że nie ma powodów, by zastosować areszt, a tym samym obalił argumenty prokuratury – dodaje.
Co do pierwszego zarzutu, mec. Isenko podkreśla, że wina jego klienta jest bezsprzeczna, do czego sam się przyznał. – Nie ma wątpliwości, że pan Kamil popełnił przestępstwo. Jest załamany. Wie, jakiego czynu się dopuścił. Zdaje sobie sprawę, jakie będzie to miało konsekwencje prawne, osobiste i zawodowe. Pan Kamil nie ma zamiaru udawać, że nic się nie stało. Stało się – wskazuje.
Adwokat nie chce zdradzić, czy w czasie kolizji z udziałem Durczoka w jego aucie była jeszcze inna osoba.
"Ledwo trzymał się na nogach"
Do wypadku z udziałem dziennikarza doszło w piątek wczesnym popołudniem, na trasie A1 na wysokości Piotrkowa Trybunalskiego. Samochód, którym według świadków wydarzenia poruszał się znany dziennikarz, uderzył w pachołki rozdzielające jezdnię. Jeden z pachołków uderzył w jadący z naprzeciwka samochód.
Kobieta, która była świadkiem zdarzenia relacjonowała, że niewiele brakowało, a doszłoby do tragicznego wypadku.
– Jadąc widziałam już jak po prostu balansuje tym samochodem. Widziałam, że nie panuje nad nim. Gdybym nie odjechała w prawo, to pewnie skończyłoby się to tak, że by wjechał na mnie, a prędkość jego była ogromna – przekazała w rozmowie z TVP. Kiedy na miejsce przyjechała policja, okazało się, że dziennikarz jest pijany. – Kierujący miał ponad 2,5 promila w wydychanym powietrzu – informował serwis asp. Ilona Sidorko, oficer prasowy policji w Piotrkowie Trybunalskim. Jak wynika z relacji świadków wypadku, Kamil Durczok wychodząc z auta, "ledwo trzymał się na nogach".
Kamil Durczok jest dziennikarzem radiowym i telewizyjnym, pracował m.in. w Telewizji Polskiej (1993-2006) i TVN-nie (2006-2015). Od października 2016 roku do kwietnia br. Kamil D. prowadził serwis Silesion.pl.