Piotrowicz o locie z Kuchcińskim: Żona potrzebowała leku
Afera samolotowa wokół lotów marszałka Sejmu zatacza coraz szersze kręgi. W środę wyszło na jaw, że Kuchciński zabierał na pokład rządowej maszyny nie tylko członków rodziny, ale i polityków PiS z bliskimi. Jednym z nich był Stanisław Piotrowicz.
– Rzeczywiście 15 marca wspólnie z żoną lecieliśmy na pokładzie samolotu z marszałkiem Sejmu Markiem Kuchcińskim – powiedział Piotrowicz Wirtualnej Polsce i dodał, że był to "wypadek losowy".
– Moja żona tego dnia była w Instytucie Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie. Potrzebowaliśmy przewieźć wyprodukowany tam lek dla mojej małżonki, który może być przewożony tylko w stanie zamrożenia. Musiałem to zrobić – tłumaczy się poseł PiS.
Piotrowicz dodaje, że najpierw bezskutecznie starał się o bilety na rejs LOT-u do Rzeszowa. Kiedy dowiedział się, że jest możliwość lotu z Kuchcińskim, postanowił skorzystać z tej możliwości razem z małżonką.
Poseł PiS zapewnia, że to był jeden jedyny raz, kiedy leciał na pokładzie z marszałkiem. Deklaruje też, że za podróż żony może zapłacić.