Kulisy dymisji Kuchcińskiego. "Nie chciał ustąpić", "Kaczyński poczuł się oszukany"
Po kilku tygodniach medialnej burzy, Marek Kuchciński przekazał informację, iż złoży jutro rezygnację z funkcji Marszałka Sejmu. Poinformowal o tym na wspólnej konferencji z Jarosławem Kaczyńskim. – Chciałbym przy tym wyraźnie powiedzieć, że podczas mojej działalności nie złamałem prawa. Także liczba lotów wywołująca kontrowersje była podyktowana dużą liczbą spotkań z mieszkańcami często małych miejscowości, jakie odbywałem podczas swojej pracy, Przyjąłem bowiem model pracy marszałka który działa nie tylko w Sejmie i w Warszawie, ale pracuje także w kraju i za granicą. Ponieważ jednak opinia publiczna negatywnie ocenia moje postępowanie, uznałem że nie będę mógł dłużej pełnić tej funkcji – przekazał marszałek w odczytanym oświadczeniu.
Z ustaleń Onetu, który pisze o kulisach dymisji marszałka wynika, iż ten wcale nie zamierzał rezygnować ze stanowiska. Serwis donosi, że Kuchciński nie bral udziału we wczorajszym spotkaniu na Nowogrodzkiej, choć jest członkiem ścisłych władz Prawa i Sprawiedliwości. Na nim miała zapaść decyzja dotycząca wymuszenia na Kuchcińskim dymisji. "Pozwolono mu ją honorowo ogłosić, bo od niemal 30 lat jest wiernym politycznym druhem Jarosława Kaczyńskiego" – czytamy.
Jak zauważa autor artykułu Andrzej Stankiewicz, partia od początku nie doceniała wagi tej sprawy. Początkowo weryfikowano loty opierając się na informacjach KPRM. Na ich podstawie kierownictwo PiS doszło do wniosku, że lotów nie były dużo. Nie wiedziano jednak, że Kuchciński omijał szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka, zamawiając loty bezpośrednio w wojskowym lotnictwie. "Ujawnienie przez posłów PO i media tych wojskowych dokumentów - pokazujących ok. 100 lotów w kilkanaście miesięcy - wywołało w partii zdumienie" – twierdzi dziennikarz.