"Nie chcą mnie tam widzieć". Tusk nie pojawi się na obchodach rocznicy wybuchu II Wojny Światowej
Donald Tusk był dziś gościem "Faktów po Faktach" na antenie TVN 24. Szef Rady Europejskiej poinformował, że zaproszenie na uroczystości w Polsce pojawiło się na jego biurku dopiero wczoraj. – I problem polega na tym, że reprezentuję też Unię Europejską. Wszyscy w Europie staramy się pewne standardy utrzymywać. Zaproszenie na 14 lipca do Francji na uroczystości narodowe wysyła się, do mnie i do kolegów, z którymi współpracuję, prezydentów, premierów, na 3 miesiące przed takimi uroczystościami – tłumaczył Donald Tusk. – Na uroczystości do Izraela prezydent Izraela wysyłał z rocznym wyprzedzeniem i to są pewne standardy – dodał.
Były premier, przyznał, że nie wybiera się na uroczystości, ponieważ nie ma wątpliwości iż organizatorzy "tej bardzo ważnej uroczystości", postępują w taki sposób, aby wiedział, że "nie chcą go tam widzieć".
– A ja nigdy nie narzucam się ze swoją obecnością kiedy wiem, że nie jestem mile widziany – dodał przewodniczący Rady Europejskiej.
Tusk: Kaczyński ma obsesje na moim punkcie
Polityk pytany był także o swoją przyszłość po zakończeniu kadencji szefa Rady Europejskiej. – 2 grudnia, to jest poniedziałek, mogę opowiedzieć w tej stacji, jak widzę dalszą przyszłość polityczną Polski i swoją i będzie to już po wyborach – odparł.
W wywiadzie Donald Tusk stwierdził, że jest zawsze do dyspozycji, jeśli prezes PiS chciałby z nim debatować o przyszłości Europy czy Polski. – Ja wiem, że według polityków PiS-u pan Kaczyński jest z innej ligi i nie zamierza debatować z liderami opozycji, bo jest z innego świata... Można to złośliwie komentować. Na pewno ma obsesję na moim punkcie. Ja w Polsce jestem czasami nie dlatego że chcę, a dlatego, że jestem wzywany: komisje, prokuratury, Trybunał Stanu – podkreślił.