Fala niezadowolenia w PO. Tuż przed terminem rejestracji list wyborczych
Jako przykład portal przywołuje byłą wicemarszałek Elżbietę Radziszewską. Popularna posłanka PO pisze do władz partii: "Nie biorę odpowiedzialności za kształt listy, za osoby na niej obecne, ani za kształt prowadzonej kampanii wyborczej. Całość odpowiedzialności ponosi Zarząd Regionu PO, który chciał mnie na siłę, używając kłamstwa, umieścić na tej liście, oraz Zarząd Krajowy, akceptując taką listę wyborczą" – czytamy w piśmie. Radziszewska miała otrzymać inne miejsce na liście, niż wcześniej ustalono. WP zaznacza, że to jeden z wielu takich przypadków.
– Takich sytuacji jest pełno, w każdym właściwie okręgu. Trzeba było wymieniać ludzi, czasem w ostatniej chwili, bo odchodzili już nawet nie pojedynczo, ale grupą, po kilka osób. To, co napisała Radziszewska, to kwintesencja tego, co działo się przy układaniu list wyborczych – mówi portalowi polityk Koalicji Obywatelskiej.
– Kandydaci mieli już przygotowane materiały wyborcze, ulotki, plakaty. I wszystko musiało pójść do kosza, bo w ostatniej chwili władze partii zmieniały im miejsca wyborcze. Obłęd. – dodaje inny informator.
WP wskazuje, że elementem łagodzenia napięć w partii ma być zaproponowanie kandydatury Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na premiera, jeśli Koalicja Obywatelska wygra październikowe wybory parlamentarne. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna ogłosił, że kandydatem KOna premiera będzie wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska. Ma ona również zamiast Schetyny wystartować z pierwszego miejsca warszawskiej listy KO. Lider Platformy Obywatelskiej ma w związku z tym być "jedynką" w swoim rodzinnym Wrocławiu.