Paweł Lisicki komentuje szokujący dokument Watykanu
Paweł Lisicki zwrócił uwagę, że 11 września w Domu św. Marty w Watykanie odbyło się pierwsze posiedzenie Najwyższego Komitetu dla osiągnięcia celów zawartych w Dokumencie o Braterstwie Ludzkim na rzecz pokoju światowego i wspólnego współżycia.
– Flaki się we mnie wywracają, bo albo mamy do czynienia z jakąś totalną szopką i bzdurą, albo z jawnym zerwaniem z tym, co stanowi istotę chrześcijaństwa – stwierdził Lisicki. Tłumaczył, że Stolicę Apostolską reprezentują w tym Komitecie przewodniczący Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego kardynał-nominat Miguel Angel Ayuso Guixot i sekretarz specjalny Ojca świętego Yoannis Lahzi Gaid, plus kilku przedstawicieli świata arabskiego.
– Najwyższy Komitet ds. Braterstwa opiera się na dokumencie z Abu Zabi, w którym napisano, że "pluralizm i różnorodność religii, koloru skóry, płci, rasy i język są wyrazem mądrej woli Bożej, z jaką Bóg stworzył istoty ludzkie" – cytował "konstytucję" Komitetu Lisicki.
– To zdanie, tak jak jest napisane, w prostej formie jest zdaniem całkowicie zaprzeczającym całej tradycji chrześcijaństwa i całej nauce Chrystusa. Gdyby ono było prawdziwe, to Kościół nikogo by nie nawracał, a przecież docierał do innych religii. Jak byli poganie w Rzymie, to po co do nich szedł św. Paweł? Po co szedł św. Piotr? Po co szli apostołowie? Dlaczego ich nawracali na chrześcijaństwo? – pytał dziennikarz.
Taki dokument, mówiący że Bóg chce, żeby istniały różne religie, oznacza zaprzeczenie całej nauki chrześcijańskiej. Czasem krew mnie zalewa, kiedy słucham takich mędrców, którzy mówią: "więcej radości", "więcej optymizmu", "nie skupiać się na tym, co jest złe". Chciałbym się skupiać tylko na tym, co jest dobre, ale czy mam tego nie widzieć? Co mam z tym zrobić? – mówił Lisicki.
– Co mają zrobić katolicy w sytuacji, w której dokument, zawierający moim zdaniem jawne zaprzeczenie nauki chrześcijańskiej, jest podpisany przez papieża i jest podstawą działania Najwyższego Komitetu ds. Braterstwa Ludzkiego? Piękna masońska nazwa. Aż się sama narzuca – ocenił redaktor naczelny "Do Rzeczy".