Warszawski ratusz wydał 96 tys. złotych na farmę kóz, połowa zwierząt padła. Właściciel usłyszał zarzuty

Dodano:
Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Podległy stołecznemu ratuszowi Zarząd Zieleni wydał ponad 96 tys. złotych na wypas kóz i owiec na warszawskiej wyspie. Ponad połowa liczącego 60 sztuk stada zdechła. Wypas kóz zlecono Dagestańczykowi Rustamowi K. Imigrant usłyszał dziś zarzuty znęcania się nad zwierzętami.

Jak pisaliśmy wczoraj, 12 martwych kóz znaleziono na wyspie położonej pomiędzy mostem Gdańskim a mostem Grota-Roweckiego w Warszawie. Kolejne 30 padłych zwierząt miało zostać – według relacji samego Rustama K. – zakopanych, lub wrzuconych do Wisły.

Zwierzęta były wypasane w ramach "proekologicznego projektu" ratusza o nazwie "Usuwanie roślinności na terenie wyspy przy Moście Gdańskim poprzez wypas zwierząt". Martwe kozy i owce odkryli działacze fundacji Animal Rescue. Według portalu tvp.info, właściciel farmy Rustam K. do opieki nad kozami z warszawskiego projektu zatrudnił z kolei nielegalnie osobę bezdomną, płacąc za to co miesiąc "50 zł oraz jakieś parówki". Sprawę zgłoszono już prokuraturze i policji.

Z zeznań bezdomnego, który "opiekował się" stadem wynika, że martwe zwierzęta kazano mu zakopywać – tak postąpiono w 25 przypadkach. Osiem kolejnych wrzucono do Wisły. 18 z 30 pozostałych przy życiu zwierząt jest w bardzo złym stanie.

Zgodnie z założeniami projektu ekologicznego, w okresie od 1 maja do 30 października kozy miały zjadać trawę, umożliwiając w ten sposób nadrzecznym ptakom budowę gniazd. Miejski Zarząd Zieleni podpisał umowę na wypas zwierząt z Rustamem K., co kosztowało Warszawę 96 tysięcy złotych.

Jak donosi portal tvp.info, Rustam K. usłyszał dzisiaj zarzuty znęcania się nad zwierzętami. 39-letni Dagestańczyk nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Grożą mu 3 lata więzienia.

Portal TVP skontaktował się z warszawskim ratuszem. Karolina Kwiecień-Łukaszewska z biura prasowego miejskiej spółki poinformowała, że Rustam K. dostawał wynagrodzenie, które było rozliczane każdego miesiąca, w zależności od tego, ile zwierząt przebywało na wyspie. Według urzędniczki, wynagrodzenie dla właściciela stada uwzględniało całodobową pracę, siedem dni w tygodniu, przez pół roku, co po przeliczeniu na godziny – jak wyliczyła – daje około 22 zł za godzinę pracy. – To nie tak dużo – oceniła.

– Docelowo stado, zgodnie z umową, miało liczyć około 70 zwierząt, choć nie zawsze przebywały w takim składzie na wyspie – powiedziała Kwiecień-Łukaszewska. Wspomniała przy tym o niskim stanie Wisły czy porodach wśród zwierząt, które wpływały na ich niestałą obecność "w pełnym składzie".

Źródło: TVP Info
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...