Giertych pisze do Mariana Banasia. Padają szokujące słowa
Prezes NIK Marian Banaś udał się na bezpłatny urlop po tym, jak "Superwizjer" TVN ujawnił sprawę tzw. hotelu na godziny. Działał on w kamienicy, która należała do Banasia. Dzisiaj szef NIK niespodziewanie wrócił do pracy.
"Już wszyscy chcą Pana dymisji. Te drobne zarzuty wobec Pana rozdmuchiwane są do niebotycznych rozmiarów przez nienawistne, antypolskie media, jakby bieganie za kimś z piłą mechaniczną i grożenie gwałceniem dziewczynek przez pana kumpla biznesowego było jakąś nieprawdopodobną zbrodnią" – pisze liście opublikowanym na Facebooku Giertych.
Mecenas stwierdza, że "każdy przecież ma swoje upodobania i przyzwyczajenia". "I te drobne przywary Pańskiego kolegi nie mogą rzutować na ocenę całości postaci, która przecież prowadząc Pana hotelik-burdelik z pewnością przyczyniła się do rozwoju demograficznego kraju" – pisze Giertych.
Dalej apeluje do Banasia, aby ten nie ulegał sugestiom Jarosława Kaczyńskiego. "Niech Pan pamięta los b. szefa KNF (Marka Chrzanowskiego – red.). Podał się do dymisji i tydzień później już siedział. Nie, panie prezesie! Pan musi trwać na stanowisku i walczyć do końca" – kpi.
"Niech Pan im się odwinie i zarządzi Komisję NIK-u ds. afery KNF, albo ds. zakupu obrazu za pół miliarda. Niech Pan walczy panie Prezesie, bo jak Pan padnie, to już będzie po Panu. A i Polska straci bardzo sławnego szefa NIK-u" – pisze Giertych.
W post scriptum mecenas radzi Banasiowi: "I jak opozycja Pana zaatakuje, to niech Pan im wypomni, te ośmiorniczki i nie wpisany do oświadczenia majątkowego zegarek Nowaka".