Ks. Lemański porównuje się do... ks. Popiełuszki
Rozmawiająca z księdzem Joanna Żarnoch-Chudzińska zwróciła uwagę, że po zdjęciu z niego nałożonej na 3 lata kary suspensy wciąż komentuje wydarzenia polityczne, jednak nieco łagodniejszym językiem. – Pewnie gdybym w podobnym tonie jak w internecie wypowiadał się z ambony, oberwałbym, i to porządnie, od mojego biskupa. Ale media społecznościowe to co innego niż katecheza, spowiedź czy nabożeństwa – twierdzi ks. Wojciech Lemański. Jak podkreśla, każdy człowiek, w tym także ksiądz, ma prawo a czasem nawet obowiązek reagować na pewne wydarzenia czy problemy, nawet jeśli wykraczają one poza działalność duszpasterską. Duchowny zapewnia, że nie miesza spraw politycznych z tymi dotyczącymi Kościoła.
Ks. Lemańśki uważa jednak, że "żaden ksiądz nie ma obowiązku bezwzględnego podporządkowania prywatnego życia decyzjom przełożonych". Podkreśla, że tak jak on nie interesuje się tym, z kim w swoim czasie prywatnym spotyka się biskup, tak oczekuje, że nikt nie będzie recenzował jego obecności "w gronie protestujących przeciwko ubezwłasnowolnieniu Trybunału Konstytucyjnego, zawłaszczaniu sądów czy mediów".
Wywiad pokazuje jak wysokie mniemanie ma o sobie duchowny. Swoje działania porównuje bowiem do tych prowadzonych przez bł. ks. Jerzego Popiełuszkę. – Nie chodzę na manifestacje jako przedstawiciel Kościoła. Swoją obecnością, trzymaną w ręku biało-czerwoną flagą wyrażam własne poglądy. Tak robili przed laty księża Jerzy Popiełuszko, Stanisław Suchowolec czy Bernard Lichtenberg w Berlinie w okresie Trzeciej Rzeszy – podkreśla.