Braun ostro o ambasadorze Izraela: Niech wraca do miejsca, z którego go diabli wzięli
W ubiegłym tygodniu Alexander Ben Zvi w wywiadzie dla "Super Expressu" powiedział o politykach Konfederacji: "To ludzie, którzy mają antysemickie poglądy i wypowiadają się przeciwko Żydom, jeśli w Sejmie będą powtarzać swoje antysemickie slogany, będzie to problem". Wcześniej ambasador Izraela w podobny sposób wypowiedział się na temat tej partii w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Do sprawy odniósł się w rozmowie z "SE" poseł Konfederacji, reżyser Grzegorz Braun.
– Jestem tak gruboskórny, że nie zamierzam przeżywać stanów emocjonalnych związanych z tym, iż znalazł się kolejny dezinformator szerzący dezinformację – przyznał. Polityk poinfirmował, iż zwrócił się do premiera z zapytaniem, "czy podziela smutek ambasadora Alexandra Ben Zvi, że Konfederacja zasiada w ławach sejmowych".
W ocenie Brauna, zachowanie nowego ambasadora Izraela jest "niezgodne z etykietą dyplomatyczną". Jak podkreślił, jest on "godnym następcą pani Azari". – Bezczelne roszczenia żydowskie są artykułowane w okropny sposób. Szabasowe kolacje u Johnnego Danielsa, który nawoływał, aby władza usunęła mnie z życia publicznego. Ambasador Izraela nie rozumie jakie jest miejsce w szeregu gości – wskazał.
Zapytany, co by zrobił, gdyby to w jego rękach leżał los izraelskiego dyplomaty, odparł: "Zakupienie biletu i podróż w jedną stronę do Izraela byłaby dobrym rozwiązaniem". – Niech wraca do miejsca, z którego go diabli wzięli – dodał.
Odnosząc się jeszcze do swojego listu do szefa rządu poseł Konfederacji powiedział, że zastawiam się w nim, "jaka jest podstawa prawna do walki z antysemityzmem". – Albo działamy zgodnie z prawem i mamy podstawę prawną, albo premierowi wydaje się, że z czymś walczy. Premier jest naszym urzędnikiem i niech dobrze uważa, czy bierze pensje za to, co robić powinien – wskazał.