Były polityk PO ujawnia: Prawybory w Platformie w 2010 roku były ustawione
Czy to dlatego nikt nie zgłosił się do udziału w prawyborach prezydenckich w Koalicji Obywatelskiej? Jak na razie, jedyną kandydatką w tym wyścigu jest Małgorzata Kidawa-Błońska. "Fakt" spekuluje, że przyczyną tego stanu rzeczy może być pamięć polityków PO o prawyborach w partii w 2010 roku, kiedy to Bronisław Komorowski wygrał bój o kandydaturę z Radosławem Sikorskim.
– Gdy Radosław Sikorski mówił o tym, że były ustawione, to wiedział, co mówi – stwierdził w wywiadzie z portalem "Faktu" Jacek Protasiewicz, były polityk tej partii, teraz poseł PSL.
Portal przypomniał też, że kilka dni temu Sikorski był pytany o to, czy wystartuje w prawyborach prezydenckich.
– Zastanawiam się po pierwsze, czy to będzie proces fair, bo w ustawionych prawyborach już brałem udział – odpowiedział wtedy Sikorski.
Według ustaleń "Faktu", politycy PO oficjalnie zaprzeczają, ale już nieoficjalnie przyznają, że obecny europoseł, a ówczesny uczestnik prawyborów w 2010 r., był traktowany o wiele gorzej niż jego konkurent, czyli Bronisław Komorowski.
– Próbowałem przekonywać Schetynę (w 2010 r. szefa klubu parlamentarnego PO - red.), że każdy w tym wyścigu powinien mieć równe szanse ale takie argumenty budziły jedynie jego irytację – wspomina w wywiadzie Protasiewicz. Były polityk PO dodaje, że władze partii blokowały w 2010 roku pieniądze na spotkania Sikorskiego z działaczami lokalnymi we Wrocławiu. Przyjechali tylko działacze z Wrocławia, bo pozostałym strukturom terenowym przekazano, że lider regionu sobie tego nie życzy. Nie pojawili się ludzie z regionu, którzy mieli prawo głosu w tych prawyborach – opowiada "Faktowi" Protasiewicz. Za to spotkanie Bronisława Komorowskiego z działaczami przebiegło bez problemów i z wszystkimi honorami.
– Nic dziwnego, że nikt się nie zgłosił, aby stanąć w szranki z Małgorzatą Kidawą Błońską. I tak wiadomo, kto ma wygrać – przyznaje w rozmowie z tabloidem regionalny działacz PO.