Duchowny pisze o wyrzuceniu dziennikarza z gazety. Poszło o Sikorskiego i Applebaum

Dodano:
Polska prasa Źródło: PAP / fot. Grzegorz Jakubowski
Jezuita Krzysztof Mądel pisze na Twitterze o możliwości zwolnienia przez "Rzeczpospolitą" Jerzego Haszczyńskiego. Wszystko przez wpis dziennikarza dotyczący Radosława Sikorskiego i Anne Applebaum.

Haszczyński ocenił, że decyzja Sikorskiego o wycofaniu się z prawyborów prezydenckich w PO była błędna, gdyż miał największe szanse na pokonanie Andrzeja Dudy. Ponadto dziennikarz ocenił, że gdyby Sikorskiemu się udało wygrać, to "wizerunek Polski by się poprawił, First Lady przestałaby pisać".

Do dyskusji włączył się jezuita Krzysztof Mądel, który stwierdził, że "kolega Haszczyński właśnie zaczął online „poprawiać” wizerunek Polski, za takie wygłupy porządne gazety wyrzucają z pracy, Rzepa też umie, Trotyl za trotyl wyleciał z hukiem".

Na ten wpis w zdecydowany sposób zareagował dziennikarz "Rzeczpospolitej".


"Jeżeli rozumiem, Krzysztof Mądel (nie piszę „kolega Mądel”, bo się nie znamy), domaga się wyrzucenia mnie z pracy za wyrażenie opinii na TT. W wikipedii przeczytałem, że ks. Mądel jest »teologiem moralistą, etykiem rynku i demokracji«” – stwierdził Haszczyński

Sprawa "trotylu"

Jezuita w swoim wpisie stwierdził, że "Trotyl za trotyl wyleciał". Chodziło mu oczywiście o sprawę Cezarego Gmyza, który 30 października 2012 roku opublikował w "Rzeczpospolitej" głośny artykuł "Trotyl na wraku tupolewa". Gmyz ujawnił w artykule, że Polacy, którzy badali wrak prezydenckiego Tu-154M, odkryli na nim ślady materiałów wybuchowych.

Od tekstu opublikowanego w "Rzeczpospolitej" odcięli się wówczas właściciel gazety Grzegorz Hajdarowicz i rada nadzorcza wydawcy, zamieszczając w "Rz" oświadczenie uderzające w autora publikacji. W efekcie Cezary Gmyz, ówczesny redaktor naczelny „Rz” Tomasz Wróblewski, Bartosz Marczuk (z-ca red. naczelnego) oraz ówczesny szef działu krajowego Mariusz Staniszewski zostali wyrzuceni z pracy. Po trzech latach sąd orzekł, że zwolnienie redaktorów było niezgodne z prawem, a sam artykuł nie naruszył zasad rzetelności.

"Koledzy wyrzuceni ze mną z Rzeczpospolitej powygrywali z wydawcą procesy sądowe. Sądy orzekły, że publikacja była rzetelna. Ja niestety nie miałem pieniędzy by się wówczas procesować. W tekście dziś nie zmieniłbym ani przecinka" – wspominał Gmyz po latach.

Źródło: Twitter
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...