Szef schroniska "Na Paluchu" nie może doczekać się spotkania z Morawieckim. Ma konkretną prośbę
Burzę wokół schroniska "Na Paluchu" rozpoczęła decyzja Rafała Trzaskowskiego. Prezydent Warszawy postanowił znacząco zmniejszyć dotację dla placówki. "To rozkłada nas na łopatki" - stwierdzili zaniepokojeni przedstawiciele schroniska.
Na zamieszanie w tej sprawie zareagował premier Mateusz Morawiecki, który zaprosił władze schroniska na rozmowę i zadeklarował pomoc. Henryk Strzelczyk, dyrektor placówki, odniósł się do propozycji szefa rządu w rozmowie z WP.
– Zaproszenie przyjmuję z wielką radością. Czekam tylko na informację, kiedy mogę spotkać się z premierem – mówi portalowi Strzelczyk. Jak przyznaje, ma do Morawieckiego jedną, bardzo konkretną prośbę. – Przez dwa lata negocjowałem z "Portami Lotniczymi" możliwość wykorzystania terenów przyległych do schroniska, którymi porty zarządzają. Wszystko po to, żebym mógł wyburzyć znajdujący się tam stary obiekt geriatrii i postawić taki z prawdziwego zdarzenia, godny psich seniorów. Mamy na to zabezpieczone pieniądze, ale ze względów prawnych nie możemy budynku zmodernizować – tłumaczy dyrektor. Jak dodaje, Polskie Przedsiębiorstwo "Porty Lotnicze" jest spółką skarbu państwa, która podlega bezpośrednio premierowi. – Jeśli chce pomóc, to może to zrobić natychmiast. Niech przekona prezesa "Portów Lotniczych", aby udzielił nam zgody na inwestowanie na tym terenie – wskazuje Strzelczyk. Pisemną prośbę w tej sprawie przekazała Kancelarii Premiera Justyna Glusman, Dyrektor-Koordynator ds. Zrównoważonego Rozwoju i Zieleni z warszawskiego ratusza.
Strzelczyk ma jednak również inne oczekiwania i prośby, które chce przedstawić Morawieckiemu.
– Chciałbym przedstawić mu także problematykę zwierząt w całym kraju. Wiele rzeczy wymaga uregulowania. Oczekujemy ustawowego obowiązku czipowania zwierząt. Nie zgadzamy się też na to, by zwierzęta trzymać na łańcuchach, bo jakże można przyjaciela na łańcuchu trzymać. Jest też cała masa przytulisk, które są wyjęte spod prawa, bo ustawa o ochronie zwierząt ich nie obejmuje – wymienia dyrektor schroniska "Na Paluchu".
Strzelczyk zapewnia także, że jest spokojny o finansowanie schroniska. Całe zamieszanie wokół budżetu ocenia bardzo pozytywnie. – Wiem teraz, że warszawiacy troszczą się o zwierzęta i zawsze mogę na nich liczyć. To dla mnie bardzo cenne – wyjaśnia.
W wyniku medialnej burzy, w której oberwało się Trzaskowskiemu, miasto ostatecznie zapewniło, że decyzją prezydenta schronisku zostanie przekazane co najmniej tyle środków, ile w bieżącym roku. – Ten milion złotych deficytu to są dotacje z gmin, które pojawią się dopiero po podpisaniu z gminami umów. Niesłusznie mu się dostało – ocenia dyrektor Strzelczyk.