Hołownia: Słynna wypowiedź Tuska zrobiła wiele złego
Dziennikarz, publicysta i były prezenter TVN ogłosił w niedzielę swój start w wyborach prezydenckich. W wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego" Szymon Hołownia po raz pierwszy zdradza, ile wydał już na kampanię. Mówi o 200 tys. zł.
– Naprawdę dużo pracowałem przez ostatnie miesiące, by zarobić na ten projekt, poza tym kilkanaście osób wsparło mnie darowiznami w wysokości 4900 zł - na tyle pozwala prawo osobom, które nie są ze sobą spokrewnione. Wśród tych osób nie ma milionerów, polityków, lobbystów, to moi przyjaciele od lat – tłumaczy.
Hołownia przekonuje, że konstytucja daje prezydentowi sporo narzędzi do pilnowania, by we władzy chodziło o coś więcej niż prostą dominację większości. – Mieliśmy już prezydentów hamulcowych, mieliśmy notariuszy. Ja marzę o prezydencie, który zakleszczonym partiom przywróci kreatywność przez to, że je rozdzieli – mówi.
Pytany, czy zawetowałby liberalizację ustawy antyaborcyjnej, odpowiada: – Zwróciłbym ją Sejmowi do ponownego rozpatrzenia. Nie po to, żeby ją "uwalić". Po to, żeby zapytać, czy Sejm jest pewien tego, co robi. Jeśli będzie pewien, jeśli będzie stało za nim poparcie takiej części społeczeństwa, które pozwoli na ponowne uchwalenie ustawy, konstytucja nie zostawi wyboru: prezydent musi ją podpisać".
W rozmowie z "TP" Hołownia prezentuje też swoje stanowisko w kwestii związków partnerskich, tzw. małżeństw jednopłciowych i adopcji dzieci przez pary homoseksualne. – Niech najpierw wypowie się społeczeństwo przez swoich przedstawicieli – mówi.