"Jeżeli ciągle będziemy mylić sojusz z przyjaźnią...". Cejrowski ostrzega
W rozmowie z Krzysztofem Skowroński mw audycji "Studio Dziki Zachód" Wojciech Cejrowski odniósł się do sytuacji na Bliskim Wschodzie. Skomentował krytykę, z jaką spotkał się po wyrażeniu swojego zdania na temat zabicia przez Amerykanów irańskiego generała Kasema Sulejmaniego.
– Nagle ludzie trzymają z państwem islamskim, które od wielu lat zwalcza chrześcijańśtwo, kulturę białego człowieka. (...) Jednocześnie ta sama publika nie miała problemu z rozwaleniem przez Obamę Bin Ladena – zaczął podróżnik. Jak podkreślił, po rozmowie z ekspertami doszedł do wniosku, że wytłumaczenie takiego stanu rzeczy może być tylko jedno. – Jedyne, co może tłumaczyć tę nagłą chęć do Iranu jest niewypowiedziana, a czasem wspominana niechęć do Izraela i ustawy 447, którą jak najbardziej podzielam i rozumiem – wskazał.
– Izrael jest państwem niechętnym wobec Polski, mówiąc najdelikatniej, i od wielu lat czyni różne wrogie ruchy przeciwko Polsce. W komplenie innym kontekście, nie militarnie. Chodzi o kasę, że z jakiegoś powodu Polski nie lubią, z jakiegoś powodu nie zaproszą [polskiego] prezydenta, tylko zapraszają kolaborantów z Paktu Ribbentrop-Mołotow, Francuzów, którzy Żydów na śmierć wysyłali i sprzedawali Niemcom. Rozumiem, że nagła chęć do Iranu wynika z niechęci do Izraela i z przekonania, że jeśli coś się wydarzyło na Bliskim Wschodzie rękami USA, to na pewno to jest reprezentacja Izraela – tłumaczył dalej.
Wojciech Cejrowski mówił także o polskiej polityce zagranicznej w kontekście. Przestrzegł przed popełnianiem błędów z przeszłości. Zestawił pragmatyzm polityki amerykańskiej z idalizmem polskich władz. – My cały czas myślimy, że jak wylejemy za kogoś krew, to on powinien nam się odwdzięczyć. A wszędzie indziej na Zachodzie rządzi interes. Jak będziemy cały czas mylili sojusz z przyjaźnią, a nie traktowali sojusz jako doraźny interes, to przejedziemy się jeszcze kolejny raz – przestrzegał.