"Trzeba mieć kiełbie we łbie...". Wybranowski ostro odpowiada na manipulację Wielowieyskiej
Ogromnym echem odbiło się wczorajsze wystąpienie Mariana Turskiego wygłoszone w czasie uroczystości związanych z 75. rocznicą wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. – Auschwitz nie spadło z nieba – mówił Turski i dodał: "To się wydarzyło, to znaczy, że się może wydarzyć, to znaczy, że to się może wydarzyć wszędzie”.Dalej były więzień obozu podkreślał, że przyzwolenie na takie nieludzkie działania rodzą się z obojętności. – Zaczynamy się oswajać z myślą, że można kogoś wykluczyć, stygmatyzować, kogoś wyalienować – tłumaczył.
W swoisty sposób jego słowa zinterpretowała Dominika Wielowieyska. "Przejmujące przemówienie. Jeśli nie wysłuchaliście, to przeczytajcie. A potem pomyślcie sobie o 'strefach wolnych od LGBT', promowanych przez niektórych działaczy PiS, nacjonalistów i prorządowe gazety" – napisała.
Kiedy jeden z użytkowników Twittera przypomniał, że nie ma żadnych uchwał dotyczących stref wolnych od LGBT, ale są sprzeciwiające się propagowaniu ideologii LGBT w szkołach, a prof. Stanisław Żerko zapytał czy Wielowieyska przeprosi, ta odparła: "Nie, ponieważ naklejka do 'Gazety Polskiej' brzmiała tak: 'Strefy wolne od LGBT'". "A 'Gazeta Polska' to organ administracji rządowej czy samorządowej?" – zapytała jedna z osób która włączyła się w rozmowę. "To organ PiS" – odpowiedziała dziennikarka.
Na manipulację Wielowieyskiej odpowiedział dziennikarz "Do Rzeczy" Wojciech Wybranowski. "Można też mysleć o ludziach zwalnianych z pracy za cytowanie Biblii, o księżach zaszczuwanych przez 'GW' za 'niepoprawne poglądy', o wykładowcach z tego samego powodu wyrzucanych z pracy... Możnaby. Tylko trzeba mieć kiełbie we lbie, by łączyć ideologiczny spór z Holocaustem" – skomentował.
"Jak czytam takie wywody Wielowieyskiej to coś mnie ściska. Gazeta, która dwadzieścia kilka lat zamieniała demokrację w parodie, zaszczuwala, wykluczała... Diabeł ubrał się w ornat i na mszę ogonem dzwoni" – dodał.