Ziemkiewicz o Turskim: Starszy pan rzucił frazes, a leszcze się grzeją
– Auschwitz nie spadło z nieba – mówił Turski, który dodał: "To się wydarzyło, to znaczy, że się może wydarzyć, to znaczy, że to się może wydarzyć wszędzie”. Dalej były więzień obozu podkreślał, że przyzwolenie na takie nieludzkie działania rodzą się z obojętności. – Zaczynamy się oswajać z myślą, że można kogoś wykluczyć, stygmatyzować, kogoś wyalienować – tłumaczył związany z "Polityką" Turski.
– Nie bądźcie obojętni, jeżeli widzicie kłamstwa historyczne. Nie bądźcie obojętni, kiedy widzicie, że przeszłość jest naciągana do aktualnych potrzeb polityki. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana – podkreślała dalej Turski. – Istotą demokracji jest to, że większość rządzi, ale demokracja na tym polega, że prawa mniejszości muszą być chronione. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek władza narusza przyjęte umowy społeczne, już istniejące. Bądźcie wierni przykazaniu. Jedenaste przekazanie: nie bądź obojętny – podkreślał Turski.
Część komentatorów odczytała tę wypowiedź jako nawiązanie do obecnej sytuacji w Polsce. Jego przemówienie jest komentowane także poza granicami Polski.
Tymczasem zupełnie odmienne zdanie na ten temat ma publicysta "Do Rzeczy" Rafał A. Ziemkiewicz. Dziennikarz nie widzi w słowach Turskiego niczego szczególnego. "Jakobini, bolszewicy, szturmowcy, hunwejbini - oni wszyscy "nie byli obojętni", tylko właśnie chcieli oczyścić świat ze zła. Z zaangażowania wynikło w dziejach tyleż nieszczęść, co i z obojętności" – pisze Ziemkiewicz na Twitterze.
Dalej publicysta porównał poruszenie po słowach więźnia Auschwitz do tego, jak odebrana została mowa noblowka Olgi Tokarczuk. "Starszy pan rzucił retoryczny frazes, a leszcze się grzeją jak mową noblistki" – stwierdza Rafał A. Ziemkiewicz.